Urodziło nam się dziecko, dzieciątko, maleńkie, różowe, 10 pkt w skali apgar, takie rozdarte prawidłowo, różowe, zdrowiutkie. Jesteśmy najszczęśliwsi na świecie.
A tu po dniu czy dwóch Hop Bęc. Euforia znika. Bo bywa, że i problem się pojawia.
Czasem większy, czasem mniejszy.
Ja dziś tak wspomnieniem sięgam do tamtego czasu kiedy to usłyszałam o szmerach w serduszku… zamarłam, płacz, milion pytań bez odpowiedzi– ale o co chodzi ? Dlaczego ?
DLACZEGO MNIE TO SPOTKAŁO ?!
Przepłakany dzień, przepłakana noc, jakaś taka depresja…
I ten dzień, pamiętny, jak dziś. Wtorek, majowy, taki ciepły, wszystko za oknem szpitalnym pięknie się zieleniło, a ja … po szpitalnych korytarzach krążyłam. Obiecali wezwać kardiologa. Ale się nie pojawiał. Pogrążona w rozpaczy dorwałam lekarza młodego, który mi się pod nogi napatoczył i na nieszczęście tego człowieka wykrzyczałam mu swój żal, niepokój. A on tylko spokojnie mi odpowiedział : ja pani nie pomogę. Moja frustracja osiągnęła zenitu. O godz. 19 pojawił się wyczekiwany przez cały dzień lekarz specjalista. Zabrali mi synka. Zamknęli się w białej sali z milionem aparatur. Pół godziny przeciągało się w nieskończoność. Przeczytałam wszystkie tablice reklamowe i informacyjne na korytarzu, kompletnie nie rozumiejąc ich treści, oczy tylko tak po literach i obrazkach błądziły, bez ładu, bez zrozumienia, ot tak co by się czymś zając, nie myśleć o złym, uspokoić się , aby oddech normalny powrócił. Wszak mi powiedział personel szpitala, że w przypadku zagrożenia życia już dawno badania szczegółowe by wykonali. Ale to było moje dziecię, mój syn przez tyle lat wyczekiwany, upragniony, taki piękny, bezbronny, taki maleńki.
I w końcu drzwi się rozsunęły, wyjechało szpitalne łóżeczko z moim śpiącym dzieciątkiem w asyście kardiologa i pielęgniarki.
I diagnoza. UFFFF jaka ulga pomieszana z obawą czy wszystko zrozumiem, czy zapamiętam, czy mi to wystarczy.
Szmery w serduszku – które zdarzają się u 30% noworodków,
PFO – drożny otwór owalny 4,0 mm – wada wrodzona układu sercowo-naczyniowego.
Taka jednak, która nie powoduje większego dyskomfortu w życiu człowieka.
Jednak czy to mogło mnie uspokoić ? Nie bardzo.
Rozpoczęły się wizyty u specjalisty od serduszka co 2 miesiące. I o radości !!!! Po roku, otwór owalny się praktycznie zamknął. Ale odwiedzamy kardiologa systematycznie, raz do roku. I zawsze słyszymy to samo – zdrowy chłopak wam rośnie. Jakaż to radość, jakie szczęście po tych słowach mnie ogarnia, taki spokój błogi.
Po 3 latach kiedy urodziłam córeczkę – diagnoza była ta sama. O zgrozo !!!!
Ale już nie wpadłam w popłoch, wiedziałam, rozumiałam. Z tym, że moja kruszynka „otrzymała” jeszcze dwa ubytki maleńkie, przegrody międzykomorowej.
Ale znaliśmy już człowieka, specjalistę, który i nas już rozpoznawał.
I na dziś dzień, też już prawie spokojni jesteśmy.
Ale zastanawiałam się wtedy, skąd się to wzięło… dlaczego ?
wady serduszka u noworodka
wyczytałam, ze do przyczyn anomalii się zalicza:
– spożywanie alkoholu przez matkę
– infekcje wirusowe
– przyjmowanie lekarstw
– wady genetyczne
U nas jest to ostatnie oczywiście. Z genetyką nikt jeszcze nie wygrał… można jedynie leczyc, zapobiegac. Ale matka nigdy nie wie, nie jest świadoma czy jej dzieciątko, pod sercem noszone jest w pełni zdrowe.
Szmery w sercu u niemowląt najczęściej związane ze zbyt szybkim przepływie krwi do przedsionków. To taki dodatkowy dźwięk, słyszalny przez lekarza, bo u zdrowego dziecka słyszalne są dwa tony podczas skurczu mięśnia sercowego. Zazwyczaj same zanikają, najczęściej mają charakter przejściowy, związany z okresowym przyspieszeniem akcji serca. Ale wypada aby kardiolog temu się przyjrzał.
Do częstych przyczyn pojawienia się szmerów serca u niemowląt należy ubytek przegrody międzykomorowej (często polega on na niepełnym zarośnięciu przegrody). I to właśnie u nas się pojawiło…
Na pewnym mądrym portalu wczytałam:
Wrodzone wady serca są najczęściej spotykanymi wrodzonymi anomaliami rozwojowymi u dzieci. Występują z częstością około 8-9 przypadków na każde 1000 żywych urodzeń. W około połowie przypadków wady te są ciężkie, co oznacza, że wymagają leczenia naprawczego w okresie noworodkowym lub we wczesnym dzieciństwie i wiążą się ze znaczną śmiertelnością.
Wrodzone wady serca mogą powstawać na skutek wpływu różnorodnych czynników: genetycznych (dziedzicznych), środowiskowych a także takich, które są związane z rozwojem płodu. Zaliczymy tu choroby matki takie jak cukrzyca, infekcje wirusowe np. różyczka, czy narażenie płodu na różnorodne substancje chemiczne (alkohol spożywany przez matkę, leki np. przeciwpadaczkowe, niektóre leki hormonalne czy wreszcie leki zmniejszające krzepnięcie krwi).
Wady serca mogą też występować w niektórych zespołach genetycznych np. w zespole Downa czy Tunera. Najczęściej jednak nie udaje się znaleźć przyczyny wystąpienia wady serca u dziecka.
Bez względu na stopień choroby –
Zawsze pojawia się pytanie: dlaczego mnie to spotkało
Niestety, nie ma odpowiedzi.
Dlatego nie można się zamartwiac, należy działać ! Szukac specjalistów. Pomocy.
I … pomimo przeciwności losu – z głową do góry !!!!
Po dziś dzień wzrusza mnie wierszyk, jego dwa pierwsze wersy, który dedykowałam mojemu synkowi wraz z zaproszeniami dla gości na chrzciny:
Serce tak ciche,
jak wiatr z muszelki
daj mi, o Panie – Boże mój wielki.
Daj mi też święte rączki i nóżki,
żeby trzymały się Twojej dróżki.
No niestety każda informacja o gorszym stanie zdrowia lub problemach naszej pociechy jest straszna. U nas również we wrześniu 2014 byliśmy z Kubusiem na operacji. Tylko ja wiem, co wtedy przeżyłam i jaki paraliżujący był strach.
Dobrze, że u Was jest wszystko ok. Niestety mój szwagier nie miał tyle szczęścia. Córeczka urodziła się z chorym serduszkiem i po 3 miesiącach zmarła. Tragedia niewyobrażalna dla całej rodziny
drżę na myśl o słowie operacja ! U nas jest również takie zagrożenie ale to bardziej zabieg, u laryngologa.
U nas wykryli jakieś szmery jak Melcia miała dwa latka już, ale po konsultacjach u kardiologów okazało się, że to najprawdopodobniej był wynik gorączki itp. Tłumaczyli, że często tak się zdarza, także my już, mam nadzieję, na zawsze opuściliśmy gabinet kardiologa.
Jak widać syn wyrósł na silnego przystojniaka, wszystko poszło tak jak miało być :).
tak , słyszałam, ze często słychać szmery u maluchów podczas grypy itp.
Mela jak widziałam przeobraża się z dzieciątką w piekną dziewuszkę 🙂
Niestety trochę za szybko :/ 😉
bo my chciałybyśmy aby nasze dzieci były zawsze małe , słodkie i od nas w 100 % zależne 🙂
Nawet nie próbuję zaprzeczać 😉
😉
Przeczesałam Twój blog w poszukiwaniu Twojej lokalizacji i nic nie znalazłam:-( Ja jestem na trasie Rzeszów-Brzozów
mój ukochany Brzozów – mój drugi dom 🙂 ale od wielu lat mieszkam w Przemyślu.
Asiu, skąd ja to znam – niestety 🙁 Choć i u nas jest tak naprawdę wszystko dobrze i w ogóle, niemniej sam fakt, że jakakolwiek anomalia się w serduszku malutkim pojawiła powoduje ten wieczny niepokój 🙁
U nas też usłyszeli szmery w serduszku. Był kardiolog i uspokoił, że takie dziurki się zrastaja i coraz częściej występują u maluszków.
zgadza się, szmery zwykle się zrastają, u nas było to powiązane z drożnym otworem owalnym, ale i on ładnie się pozrastał po roku 🙂
a u młodej jeszcze nie wszystko jest tak jak trzeba, ale wierzę, że czas wyleczy i również otrzymam diagnozę taką jak oczekuję.
Straszne przeżycia, sama pamiętam jak zaraz po porodzie badali małego i modliłam się żeby wszystko było ok. Ciężko się odnaleźć w takiej sytuacji, kiedy wychodzi jakiekolwiek nawet najmniejsze prawdopodobieństwo choroby. Lekarze nie pomagają tego zrozumieć, nie chcą wytłumaczyć i stwierdzają, że trzeba czekać na badania, a to czekanie jest najgorsze. Dobrze ze wszystko dobrze się skończyło a Borysek rośniej zdrowy jak ryba.
oj rośnie, tyle, że jakoś tylko do góry, a nic wszerz 😉
Współczuję Asiu, jest taka niemoc kiedy czekasz na diagnozę 🙁
całe szczęście, że już jest dobrze 🙂
Dzisiaj trudno jest mi sobie wyobrazić to, że moje dziecko jest chore. Rozmawiając na podobne tematy z mężem, mówię, że pewnie popadłabym w depresję…. ale w głębi wiem, że znalazłabym w sobie jeszcze więcej siły do walki…. trudne muszą być takie chwile…
w takich chwilach , niby w chwilach niemocy, człowiek nagle znajduje w sobie ogromne pokłady walki, walki o przetrwanie
Chyba dla każdej mamy jest to wielkie przeżycie, kiedy dosiaduje się że z jej maluszkiem jest coś nie tak. My mieliśmy podobnie, tylko chodziło o nerkę. Wada powinna zostać wykryta w ciąży, a nie była, takie szczęście w nieszczęściu że synek urodził się jako wcześniak i miał zrobione dodatkowe badania. Ale ile się strachu najedliśmy… A przy następnej ciąży strach towarzyszył nam od początku i myśli aby maleństwo było zdrowe. Pozdrawiam
technika idzie tak szybko do przodu, całe szczęście, że większość przypadków jednak można wykryć już podczas ciąży.
Zgaduję, że teraz już wszystko w porządku ze zdrówkiem.
Po 3 latach (zabieg, leczenie) mam nadzieję, że zbliżamy się do końca 🙂 Na próbę odstawiono małemu wszystkie leki, za 3 tyg kontrola więc zobaczymy, ale jesteśmy pozytywnie nastawieni 🙂
Oby wszystko było po Waszej myśli !
Czytałam z przejęciem, mogę się domyślać ile strachu i nerwów Was to wszystko kosztowało… Każda matka drży o swoje dziecko, odkąd sama nią jestem rozumiem to doskonale. Zdrowia Wam życzę :*
serdecznie dziękuję 🙂
Zdrowia dla Was! dobrze że jest już dobrze. Nasza przyjaciółka z porodówki miała także otwór w serduszku – tylko u niej trzeba było go zamykać zabiegowo. Na szczęście wszystko też się dobrze skończyło.
U nas też wykryto szmery w serduszku u synka ale kardiolog powiedział, że to niegroźne. Najgorszy był za to list zwrotny z badań przesiewowych. Tydzień nieprzespanych nocy…..
http://bumbambini.blogspot.com/2015/05/badania-przesiewowe.html
Bardzo Wam współczuję. Mam nadzieję, że teraz już jest wszystko w porządku
Wiem co czułaś… Mój synek urodził się zdrowy, po terminie, ale córeczce bardzo spieszyło się na świat… Diagnoza za diagnozą, strach, lęk i ta niepewność….
Życzę Wam dużo zdrówka :-*
i zdróweczka dla Twojej córeczki przede wszystkim bo u nas już dobrze , już po strachu