Nie pójdę do kina na film Zielona Granica. Nie jestem naiwna! I nie jestem emocjonalnie na to gotowa.

zielona granica - nie pójdę do kina

Zielona Granica budzi wiele kontrowersji. Jest tyle samo przeciwników, ile zwolenników Agnieszki Holland. Za filmem idzie znakomita śmietanka polskiej sceny filmowej i wielu celebrytów. Czy mają własne zdanie, czy robią to, by się pokazać i zaistnieć? Każdy ma swój interes, tylko głośno o tym nie mówi. Dlaczego film został wyświetlony 3 tygodnie przed ciszą wyborczą? Czy ma na celu oszkalować władze i zmienić ludzkie poglądy? Jaki jest tak naprawdę ukryty cel? Ten tylko zauważy, kto na chłodno przeanalizuje i nie jest zaangażowany politycznie.

Dlaczego nie pójdę do kina na film Zielona Granica?

Po pierwsze nie wierzę, że coś jest czarne lub białe. Po drugie jestem zbyt pełna empatii, nie zniosłabym emocji, które by mną targały. Jestem nadwrażliwcem.  Po trzecie, nie jestem zaangażowana politycznie, mam jednak własne zdanie, nie ufam w jeden przekaz. Po czwarte, dlaczego film pokazuje wojsko, straż graniczną tylko z gorszej strony? Dlaczego poszła fama, że mieszkańcy Podlasia to rasiści? Dlatego, że widzą więcej i mają do czynienia z innymi nacjami człowieka, niż mieszkańcy podkarpacia na progu wojny, którzy byli chwaleni za pomoc niesioną ukraińcom – ludziom z terenów objętych wojną? (zwracam uwagę na fakt, że jestem z podkarpacia, ale potrafię wczuć się w nastroje podlasianinów). Zaangażowane ówcześnie BiOSG było na piedestale. Czy coś się zmieniło w głowach strażników? Nagle stali się źli?

Przeczytałam zdanie – Kino nie jest od tego, by robić rządowi dobry PR. Zgadzam się z tym.  Jednak uważam, że film jest dla nas – Polaków, żyjących w aktualnych, niepewnych czasach zbyt niebezpieczny. Dzieli nas na dwa obozy. A to jest niedopuszczalne!

Film jest na pewno wspaniały i wzniosły, ale zbyt dużo wokół niego ukrytych podtekstów.

Ile tak naprawdę z nas, miało kontakt z przedstawionym w filmie tematem? Tutaj nie ma koloru czarnego i białego. Nie ma jednego rozwiązania! Jest tysiąc odcieni szarości. Są cierpiący. Jest mnóstwo krytycznie biednych rodzin, zaszczutych i emocjonalnie rozbitych, którzy walczą o godne życie dla swoich dzieci. Jednakże jest też ogromna grupa osób, którzy się pod cierpiących ludzi podszywają, z ukrytych dla siebie pobudek. Bo przecież istnieje możliwość wjechać do Polski legalnie! Dlaczego tego nie zrobią?

(Obywatele Białorusi i Ukrainy mają możliwość ubiegania się o wizę nie tylko  poprzez konsulaty, ale bezpośrednio przez MSZ. Co więcej, mogą ubiegać nie tylko o wizę polską, ale także o wizę Schengen, m.in. w celach turystycznych, odwiedzin u rodziny lub znajomych czy udziału w imprezach sportowych, a także prowadzenia działalności kulturalnej i udziału w konferencjach, jak również we wszystkich innych celach przewidzianych w ustawie o cudzoziemcach).

W związku z trudną sytuacją humanitarną na granicy polsko-białoruskiej Polska Akcja Humanitarna prowadzi zbiórkę pieniężną na pomoc dla migrantów. A co w tym czasie robi dla nich rząd z Białorusi, dlaczego są traktowani instrumentalnie?

Zboczę z tematu i zapytam – a ilu z nas posmakowało strachu przed bandą młodych osób – wyłącznie mężczyzn pochodzących z Bliskiego Wschodu i Afryki, którzy masowo u progu wojny Rosji z Ukrainą przekroczyli polskie granice? W Przemyślu był apel – rodzice odbierajcie ze szkół swoje dzieci osobiście! Na mieszkańców terenów przygranicznych padł blady strach po tym, jak bandy łobuzów zaczepiały i wyciągały do kamienic młode dziewczyny. Podsumowując – wyciągnęliśmy rękę z pomocą, w którą nas ugryziono. Tyle, że ta ręka wyciągnięta była do ukraińców, a skorzystali nie tylko oni.

W każdym kraju jest różnie. Ci co zyskują i Ci co cierpią i tracą wszystko. Jesteśmy naprawdę gościnnym narodem, skorym nieść pomoc potrzebującym. A. Holland przedstawiła tylko jedną stronę, aby zagrać na emocjach. Jest to cenne, z pewnością, ale jednocześnie przymyka nasze oczy i mydli umysły na fakt, że gdyby nie blokada na przejściu, nasze matki, żony i dzieci! nie byłyby w tej chwili bezpieczne. I nie mam na myśli zabiedzonych rodzin starających się o azyl, a o inne hordy cudzoziemców wątpliwego pochodzenia. Agnieszka Holland przedstawiła ludzi w potrzasku, skuszonych perspektywą lepszego życia, zachęcanych przez naszych sąsiadów, którzy się na nich następnie wypięli.

Trzeba pomagać, ja pomagam ale z głową, z rozmysłem. Analizuje i wyciągam wnioski. Jesteśmy ludźmi i empatii w nas dużo. To jest dobre! Ale musimy też być odrobinę przewidywalni. Bo „dzięki wojnie” u naszych sąsiadów my również płacimy wysoką cenę. Żywność, opłaty i ogromny wzrost kredytów hipotecznych!

Film Zielona Granica gra na naszych emocjach. I jest w tym dużo wartości na plus, bo dzięki temu dostrzegamy to, co ukryte, ale nie dajmy się omamić. To jest film, w którym jest duże źdźbło prawdy, ale też  i nie wszystko jest prawdziwe. Trzeba pomagać, ale wszystko z rozmysłem. Trzeba też myśleć o własnym bezpieczeństwie. Dla osób ślepo wierzących tylko w to, co przedstawia szklany ekran polecam cofnięcie się w czasie i przeanalizowanie tego, co wydarzyło się i dzieje nadal u naszych wszystkich sąsiadów na różnych płaszczyznach. Otwórzmy oczy. Każdy patrzy na własne podwórko! Nie bądźmy naiwnym narodem. Pomagajmy tym, którzy potrzebują, ale nie róbmy z siebie idiotów.