W internecie jest głośny hejt w stosunku do rodziców, którzy wprowadzają słodycze w diecie dziecka. Jednak co innego w sieci, a w życiu prawdziwym. Gdyby prawdą był fakt, że odmawiamy dzieciom słodyczy, to już dawno wielkie koncerny przestałyby istnieć! Druga strona medalu to sytuacja, że większość dostępnych na półkach sklepowych łakoci nie jest zbyt zdrowa, chyba że….
SŁODYCZE W DIECIE DZIECKA
Człowiek od urodzenia jest „nastawiony” na wszystko, co słodkie, począwszy od mleka matki, które ma lekko słodkawy posmak. Większość dietetyków opowiada się, że słodycze w diecie dziecka nie zaszkodzą, pod warunkiem, że będziemy je podawać w sposób umiarkowany.
Najgorszym wariantem jest budowanie w świadomości dziecka, że słodycz to owoc zakazany. Gdyż rezultat będzie odwrotny od oczekiwanego. W końcu wszystko, co zakazane smakuje najbardziej, prawda? Mówię tu nie tylko o słodyczach, ale o wielu tematach tabu, po które dziecko tak i tak sięgnie kiedyś samo, przy czym może się tym delektować aż zanadto.
Czy zdarzyło się Wam kiedykolwiek podjadać słodycze swojego dziecka po kryjomu? Mi tak, choć wstydzę się tego. Jednak człowiek tak jest złożony, że im bardziej się czegoś wyrzeka, tym ciągnie go do danego produktu ze zdwojoną siłą. (u mnie tak jest po godz 20:30, kiedy wiem, że dzieci śpią, a ja mogę w końcu nieco odpocząć, wtedy apetyt na słodkie mam przeogromny, choć jako świadoma dorosła kobieta, wiem, że absolutnie nie powinnam!)
Człowiek do zdrowej i zrównoważonej egzystencji potrzebuje nie tylko węglowodanów złożonych, ale również produktów zawierających cukry i miód. Z pewnością nikomu nie zaszkodzi 2-3 kosteczki czekolady, czy inny rodzaj łakoci. Słodycze w diecie dziecka to przyjaciel, podobnie jak umilacz naszego dorosłego życia. W nadmiarze oczywiście zaszkodzą, jednak spożywane z umiarem będą miłą odskocznią, a co więcej poprawią nam chwilowo nastrój.
Nie zabraniam moim dzieciom słodyczy, jednak ograniczam. Po pierwsze chowam na złotą kłódkę wszystko, co słodkie po godz 18, również nie podaje nic słodkiego do picia po umyciu ząbków. Staram się również dobierać zdrowszy wariant słodyczy w diecie dziecka i wybierać świadomie, produkty o lepszych składach, tj. bez oleju palmowego, syropu glukozowo-fruktozowego i wszystkich „polepszaczy”, których w słodyczach jest aktualnie tak dużo. Doskonale, jeśli słodycze posiadają proste składy, a surowce pochodzą wyłącznie z certyfikowanych upraw.
Taką grupę słodyczy możemy znaleźć w niemal każdym większym sklepie spożywczym w dziale ze zdrową żywnością. Do naszych ulubionych należą czekolady, krówki orz tubki na bazie cukru kokosowego, które pochodzą z upraw ekologicznych, a które również stanowią świetną alternatywą dla osób, które stronią od glutenu i mleka krowiego.
Na stronie: www.superkrowka.pl/wiem-co-jem.htm znajdziecie krótkie podsumowanie, w czym są lepsze i dlaczego warto zwrócić na nie uwagę.
Pamiętajmy, że optymalna ilość dziennego cukru w diecie dziecka odpowiada 2 czubatym łyżkom cukru.
PRZYKŁADY DOMOWYCH SŁODYCZY:
1)
2)
Energetyczne batoniki z granoli
3)
Panna Cotta np. z chia i owocami
4)
Pieczone jabłko z miodem i orzechami
W dorodnym jabłku wydrążamy odrobinę środka, odrzucamy nasiona z ogryzkiem. Do środka wlewamy łyżkę miodu i nieco mielonych orzechów. Wstawiamy do piekarnika na 180 st C na około 15 min. Po lekkim przestudzeniu wyjadamy łyżeczką.
Naprawdę nie trzeba dużo wysiłku, aby słodycze w diecie dziecka podawać w zdrowszy i bardziej urozmaicony sposób. Oczywiście każde dziecko powinno znać smak sklepowego lizaka za 20 gr, jednak czy warto go stale kupować?
Fajny wpis. U mnie dominują domowe wypieki 🙂
Witam serdecznie jako początkująca, blogująca mama zapraszam do mnie Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo dobre podejście. Ja nie zabraniam, choc często chowam, bo moja teściowa niestety przynosi tego bez opamiętania. W skutek czego nie chcem abyśmy wygladali jak rodzina pączków. Podoba mi sie ten przepis na pieczone jabłko,
Takie domowe słodycze zdecydowanie lepsze 🙂
Domowe słodycze jak najbardziej 🙂 ja jestem od słodyczy uzależniona
Zawsze po obiedzie moje dziewczyny mają mały deser: czasem ciastko, czasem tafelek czekolady
Mój syn gdyby mógł, to by się żywil tylko słodyczami, więc nadzór musi być, choć teraz już trudniej, kiedy kupuje co chce w szkolnym sklepiku 😉
Borys dostaje tygodniowe kieszonkowe na wydatki w sklepiku szkolnym, tak więc mam 2 w 1 minimalną kontrolę i przy okazji uczy się gospodarować pieniążkami 🙂
ale mam ten plus bo on zawsze był wybredny, co do słodyczy 🙂
Dziękuję, bardzo mi miło. Pozdrawiam serdecznie
Mój 10-letni Kamil to się przyzwyczaił, że tata kupuje mu dobre słodycze z Niemiec