MOJE DZIECKO NIE CHCE JEŚĆ!
Zmuszanie dziecka do jedzenia jest bardzo popularnym zjawiskiem. Ośmielę się nawet stwierdzić, że to choroba większości rodziców i dziadków. Ja również przez prawie 7 lat krzyczałam – moje dziecko nie chce jeść! Leczenie jest długie i wymaga od nas sporo cierpliwości. Dziś jednak z pełną świadomością mogę głośno zawołać: Zmądrzałam! Nie zmuszam mojego dziecka do jedzenia! I dzięki temu jesteśmy wszyscy szczęśliwi.
Od urodzenia Borysa towarzyszyło mi uczucie, że jest ze mną coś nie tak. Było tak od początku, od kiedy go urodziłam. Miałam naprawdę duży problem z karmieniem naturalnym. W końcu mój chłopak zaakceptował plastik zamiast matczynej piersi ( czyt. nakładkę do karmienia), a ja skakałam z radości, że w ogóle zaczął ssać.
i nagle buum moje dziecko znowu nie chce jeść!
Euforia nie trwała zbyt długo. Po 7 miesiącu życia całkowicie zrezygnował z mleka. Wariantem zastępczym stały się różne produkty mleczne i odpukać, zjadał je ze smakiem. Jednak smakoszem nigdy nie był. Co gorsze, jadł mniej niż ustawa przewiduje (oczywiście w moim mniemaniu). Jednak wbrew moim przepuszczeniom – rósł i wszystko było w normie. Nie żeby od razu dryblas o posturze Spanch Bob’a, a zgodnie z tabelami, przedstawiającymi wszystkie te wykresy w centylach. Pediatra zapewniał mnie, że waga jest również w normie, zwłaszcza, że po mnie odziedziczył drobne kości.
Jako, że jedzenie po 30-tym roku życia stało się dla mnie sensem życia (czyt. świadomie jedzenie, ale bez paranoi żywieniowych), a w tych latach urodziłam syna, również podświadomie sądziłam, że on stanie się entuzjastą produktów spożywczych. Wynajdowałam coraz to nowe dania, a tu wołowinka, a tu srele morele. Babcia zabierała go na spacer z pieczonym jabłuszkiem w pudełeczku. Druga babcia robiła cudownie pyszne, jego ulubione pierożki – byleby tylko Boryś zjadł i .. się najadł.
Niestety wbrew różnym modom, które przychodzą do nas z Zachodu, w Polsce nadal istnieje trend, że od stołu wstaje się dopiero w momencie, kiedy talerzyk jest pusty. Więc karmimy nasze niejadki – za mamusię, za tatusia… I śmiem stwierdzić, że często popadamy w skrajność.
DZIECKO NIE CHCE JEŚĆ
Zjedz chociaż mięsko, wypij chociaż kakao, połknij chociaż to, co masz w buzi… – zwijamy się i kombinujemy, bo moje dziecko nie chce jeść!I choć psycholodzy cały czas tłumaczą, że zmuszanie dziecka do jedzenia może przynieść więcej szkody, niż pożytku, może doprowadzić do jadłowstrętu, czyli najprostszej drogi do zaburzeń w odżywianiu, to jednak my rodzice, brniemy na przepadłe.
Zmuszamy, ba! molestujemy psychicznie te nasze małe stworzonka! A one rosną i są zdrowe! Po prostu! Co więcej, przeczytałam u doktora Google, że nakłanianie do jedzenia, może przybrać zjawisko przemocy. Być może, szkopuł w tym, że to my chorujemy na paradoidalne i maniakalne dokarmianie, a dziecko wprost przeciwnie. To nam się wydaje, że mało, wciąż mało…
Osobiście nie mam zwyczaju męczyć swojego dziecka, jednak opracowałam różne inne kreatywne pomysły, aby zachęcić do degustacji, spróbowania, proponowania… Dzięki czemu, moje dzieci znają bogactwo smaków i zapachów. Jednak przy pierwszym dziecku zdarzało mi się wpadać w paranoję i panikę, zapominając jaka ja byłam we wczesnym dzieciństwie…
Co zrobić, kiedy dziecko nie je! Jak reagować na brak apetytu u dziecka?!
-
przekarmiamy
Bywają przypadki, że przekarmiamy. Znam sytuację nadopiekuńczej matki, której dziecko w wieku 10 lat trafiło do szpitala z powodu bólu nóg. Chłopak był tak przekarmiony, że nogi nie były go już w stanie udźwignąć. Kto zawinił? Zgadnijcie! Twierdzenie, że dziecko wygląda mizernie, często jest jedynie odzwierciedleniem naszego wyobrażenia o naszym dziecku. Reszta społeczeństwa nie widzi w wyglądzie naszej córki czy syna nic nieodpowiedniego.
Brzuszek bardzo łatwo rozciągnąć, a konsekwencje przekarmiania będą ciągnęły się za młodym człowiekiem przez całe życie. Nie wystarczy mu zupa i drugie danie. Będzie szukał deseru, na miarę kolejnego obiadu. Podjadanie miedzy posiłkami, bynajmniej nie owoce, ale przesłodkie deserki ( czyt. wpis o oleju palmowym w produktach dla dzieci) może doprowadzić do nieodwracalnych przyzwyczajeń, a wraz z nimi do poważnych konsekwencji zdrowotnych.
Nigdy nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że tłuszczyk uda się zgubić w dorosłym życiu! Najgorszy przypadek, kiedy w zamian za zdrowy posiłek, rodzice podsuwają smakołyk, aby tylko coś zjadł/a! ( czyt. wpis jak cukier wpływa na mózg dziecka – 13 potwierdzonych przypadków). Takie postępowanie może doprowadzić nawet do poważnych zaburzeń w młodym organizmie. Jednak niech rzuci kamień pierwszy ten… któremu nigdy, przenigdy się to nie zdarzyło.
2. badanie
Jeśli obawiacie się, że brak apetytu jest powiązany ze zdrowiem – zróbcie badanie w kierunku robaków oraz badanie krwi. To nie jest specjalnie trudno, może tylko mało przyjemne. Jednak dzięki temu, upewnicie się, czy problem, że dziecko nie chce jeść nie jest powiązany z problemem natury zdrowotnej.
3. przemiana materii powiązana z sytuacją, kiedy dziecko nie chce jeść
Być może aspekt niejedzenia, jest powiązany z nieregularną przemianą materii. Zrób obserwację, jak dziecko często korzysta z toalety.Winowajcą mogą być „zapchane” jelita i mimo, że dziecko jest szczupłe to nie ma mowy, aby coś zjadło. Wypróbowałam ze 2 specyfiki apteczne typu błonnnik i syrop polecony przez pediatrę, poprawiające prace jelit u mojego synka, jednak nie przyniosło to rezultatów. I nagle eureka! Olej lniany to cudowny domowy lek poprawiający przemianę materii! Wystarczy 1 łyżka stołowa! (po więcej informacji na temat oleju lnianego zapraszam na wpis na temat kiedy i po co stosować olej lniany i dlaczego jest dla mnie wielkim hitem)
4. przestań się martwić
Kochani, jeśli martwicie się swoimi niejadkami – przestańcie! Ja również nie należałam podobnie jak mój syn do koneserów jedzenia we wczesnym dzieciństwie. Potrafiłam spędzić nawet 2 godziny przy kuchennym stole, czekając w nadziei, kto wymięknie pierwszy – ja czy mama?! Bynajmniej, nie ze złośliwości. Po prostu nie miałam zazwyczaj apetytu, ale na spadek energii nigdy nie narzekałam i byłam bardzo zdrowym dzieckiem. Mój syn nie przepadał za posiłkami mniej więcej do 7 roku życia, a dziś pałaszuje z apetytem. Po powrocie ze szkoły, mimo, że bierze zawsze ze sobą śniadaniówkę (często z owocami lub ulubionymi muffinami – czyt. wpis tradycyjne muffiny lub serowe muffiny na słodko z żurawiną lub rodzynkami) i uczęszcza na obiady do świetlicy – pierwsze zdanie, które od niego słyszę po powrocie do domu, to: Co dziś na obiad? Jak to nie ma zupy?! 😉
W sytuacji, kiedy już wiecie, że Wasze dziecko nie ma robaków, wypróżnia się książkowo i jest okazem zdrowia – odetchnijcie! Wyrzućcie wszystkie tabele żywienia dziecka i nie szukajcie pomocy u doktora Google. Skoro Wasze dzieci nie są apatyczne, notorycznie śpiące, a są żywe i wesołe, to dajcie im spokój. Zmuszanie dziecka do jedzenia nie przyniesie rezultatu. Musicie uzbroić się w cierpliwość i poczekać na moment, aż samo zechce. A zaręczam, że nadejdzie ta chwila szybciej niż się sami spodziewacie! I co najważniejsze – przestańcie narzekać – moje dziecko nie chce jeść!
Cieszę się ze mnie to nie dotyczy 🙂
Mądre słowa ! Mam sąsiadkę która przekarmia córkę, w wieku 8 lat z tego co mówiła, waży już 30 kg nie wiem czy to dobrze.
Ja nigdy nie zmuszałam, bo też sama byłam niejadkiem jako dziecko, ale są pewne wyjątki, np. jeśli chce zjeść lody czy gofry, to najpierw musi być obiad, albo choć trochę obiadu 😉
Hihi, dla moich dzieci zupa też zawsze musi być w domu, mimo że są obiady w szkole 😉
Z apetytem u dzieci jest różnie, tak jak i u nas:)
Na szczęście córka nigdy nie miała problemów z jedzeniem, ale jak nie ma apetytu to jej nie zmuszam, choć tez musiałam się tego nauczyć 🙂
Nigdy nie zmuszałam dziecka do jedzenia, chociaż to straszny niejadek zawsze znajdzie lodówkę kiedy jest głodny 🙂
Zgłodnieje to zje 🙂
Nie wiem co niektórzy chcą osiągnąć wpychając jedzenie dzieciakom na siłę 🙂
Dziecko jak zgłodnieje to samo zje, bez sensu wpychać na siłe 🙂
Mam córkę która ma 5 lat. Codziennie, po 3 razy dziennie od 4 lat prosze się aby zjadła cokolwiek. Z braku sił pojawia sie krzyk i płacz. Ale wymuszam na niej żeby zjadła przy stole to co ma na talerzu ( ma tyle że ptak by tym się nie najadł) i pod presją to zjada. Niestety nie jest to najlepsze. Ale wolę to niż żeby robiła mi wstyd przy gościach że nie usiądzie przy stole i nie zje nic, albo wszystko bedzie wybrzydzać bo nie pozna npwych smaków przez co od razu założy że jest coś nie dobre. Muszą być jakieś zasady. Ma usiąść, zjeść tą małą porcję i podziękować. My byliśmy tak chowani i wszystko jest dobrze, potrafimy zachować sie przy stole i czy smakuje czy nie jemy żeby tej drugiej osobie nie było przykro. Moim zdaniem ten artykuł przywala alby dziecko rządziło nami.