wystawiam jedną nogę spod grubej kołdry, potem drugą, a potem całą resztę … Ona znowu krzyczy, dlaczego ?! Jest noc, taka ciemna, brak światła z lampy ulicznej, bo gasną w dni powszednie o 23. Jest czarno, nic nie widzę, tylko mała niebieska lampka tląca się na nakastliku, a tam butelka. Butelka z wodą już zagrzaną, obok puszka z mlekiem modyfikowanym. Światełko z podgrzewacza pochodzi. Nie zaświecę światła, szukam po omacku telefonu, a raczej smartfona wypadałoby w XXI wieku powiedziec. Mam, znalazłam, świecę sobie pod nogi. Znowu się zaraz uderzę o kant łóżka, jak zazwyczaj, bo taka ze mnie niezdara. Ale ja śpię w połowie. Oczy niezdarnie otwieram, w poszukiwaniu jeszcze snu utraconego. I docieram do szafki nocnej, do tej butelki podgrzanej. Wsypuję 6 miarek proszku białego, telepię butelką co by się dobrze wymieszac zechciało. I nagle do mnie dociera. Przecież Ona krzyczy coraz głośniej. To dla niej tak po omacku po pokoju w środku nocy błądzę, to dla niej szykuję ciepłe mleko, tyle, że Oniej samej zupełnie jakbym zapomniała, pomimo że krzyk coraz donośniejszy i lament: mama maamma mamamamama. Wracam do jej łóżeczka, podnoszę cierpliwie i tulę do siebie, taką malutką, taką bezbronną, mą dziecinę. I już nie krzyczy, uśmiecha się do mnie, szarpie za włosy. Jak tego nie lubię ! Ale już się kładziemy, butelkę podaję, a raczej podtrzymuje. Pije tak spokojnie , zadowolona , wtulona, kołderką ciepłą opatulona. Z przedpokoju jakiś blask bije. To z pokoju synka. Zapalam mu nocną błękitną lampkę z błękitną żarówką, co by choc troszkę w tych czeluściach nocy widniej mu było. On śpi tak spokojnie, tak ufnie, jak zwykle rozkopany. Kiedy Ona zasypia, biegnę do Niego. Sprawdzę czy nie zmarzł, odłożę zabawki, które jak zwykle do łóżka przemycił. Może znajdę książeczkę, którą czytaliśmy przed spaniem. Ale jego tam nie ma ! Pustka w pokoju… wtedy już wiem, że wyjechał, że z moimi rodzicami na pięknym polskim morzem przebywa. Brnę spowrotem przez przedpokój, droga mi się dłuży i oto nadeptuje na coś miękkiego, co się poruszyc zechciało. To psinek nasz, staruszek, przypałętał się nocą. On nie chce być sam, szuka towarzysza. Kiedy w końcu daję nura do łóżka mego, małżeńskiego, dziś całkiem opustoszałego, słyszę pewnego rodzaju drapanie… to druga psina nadchodzi, kładzie swój mokry nos na mej ręce, w oczekiwaniu na głaskanie. I głaskam ją, ona tez potrzebuje pieszczoty. Odchodzi zadowolona. Gdzie jestes mój mężu ? W pracy bidaka, ma służbę do rana. Przyjdzie zmęczony, o świcie. Ale .. jest noc, w końcu pora na spanie, na słodkie nicnierobienie. Wtulam się w poduchę niewiadomego koloru i już oczy się kleją i już sen nadchodzi. Jutro będzie nowy dzień, taki piękny, słoneczny i prawie letni. Pójdę do ogrodu z mą małą dzieciną, ubierzemy letnie sukienki, zdejmiemy buty, wystawimy buzie do słońca, ciepło nam będzie i tak przyjemnie. Ale to jutro, nie teraz, czas na sen.
A oto i dzień, popołudnie, już z pracy wrócic zdążyłam ….
mama i córka:
sukienki next, h&m,
opaska momilio
Pamiętam jak mój mąż pracował na noce, a ja sama w wielkim domu z maleńkim dzieckiem. Bałam się jak cholera. Czekałam z utęsknieniem kiedy to się skończy. Noc powinna być od spania, ale co czasem począć, kiedy ktoś musi w nocy pracować
na początku, po przeprowadzce też czułam sie niezręcznie, tak wyobcowana. Ale teraz – jak w raju 🙂 Pozytyw posiadania domu – nie słychac jak sąsiad z góry spuszcza wodę w ubikacji 😉 🙂
Pięknie opisałaś tą noc, czytałam jednym tchem. Zdjęcia cudne Kochana, pełne miłości :*
dziękuje Kasiu za miłe słowa 🙂
Sielsko tam u Was, tak błogo. Warto iść spać, żeby nadszedł taki dzień jak Wasz 🙂
zapraszam, miejsca u mnie pod dostatkiem 🙂
Cudna sielanka na zdjęciach, aż miło spojrzeć. I to maleństwo takie kochane 🙂
A co do nocy nieprzespanych …. nie miałam za wiele takich, jakoś zawsze Basia spała spokojnie. Owszem bała się i boi się nadal burzy. Wtedy wciska się do mnie do łóżka. Kiedyś te strachy miną 🙂
czasem się śmieję, że wyśpię się jak dzieci dorosną 🙂
a to niespanie … to również wynik prowadzenia bloga
„A po nocy nadchodzi dzień a po burzy spokój…”
utwierdzam się w przekonaniu, że mamy podobne gusta muzyczne 🙂
to już drugi raz kiedy przypomniałas mi piękną piosenkę, którą uwielbiam, dziękuję
Świetne zdjęcia, ale jak mogłoby być inaczej skoro takie piękne dziewczyny!!
oj to mi pojechałaś…. dziękuję 🙂 🙂
Pięknie opisane … Ja już nie pamiętam nocnych wędrówek , ale nic straconego , pewnie za jakiś czas sobie przypomnę 🙂 Piękne zdjęcia :*
czy to jakieś wyznanie pomiędzy wyrazami ukryte ? 😉 😉
Dawno już tak nie było, ale nienawidzę jak mojego męża nie ma w nocy, wtedy w ogóle nie mogę spać.
P.S Prześliczną malutka ma sukienkę.
również zakochałam się w tej sukienusi 🙂
Oh to nocne wstawanie. Kiedy to się skończy. Pewnie nieraz będę później za tym tęsknić.
będziemy na pewno tęsknic za tymi pulchnymi paluszkami, za tymi rączkami w naszą stronę wyciągniętymi. Ale czy za nocnym wstawianiem zatęsknimy ? tego pewna nie jestem 😉 😉
Oj tak ciężko wstać w nocy ale jak się wie, że robi się to dla takiego małego Skarbka to można nawet po omacku, nawet lunatykując ale ta mała osóbka jest najważniejsza. U nas też już noc więc idę do tej „oazy spokoju” i tez sama bo mężu na służbie w pracy, więc dobrej nocy 🙂
dla tych naszych małych skarbów możemy góry przenosic, nie straszna noc, nie straszne niewyspanie 🙂
Przepiękne fotki! Obie jesteście niesamowicie fotogeniczne i macie śliczne sukienki 🙂
pierwszy raz miałyśmy ogromny wybór zdjęc do wpisu, ponad 400 szt 🙂
dziękuję 🙂
Cicha, ciemna noc, a tyle się działo… i piękny, słoneczny dzień. Jak czytałam ten wpis, to przyszło mi do głowy pytanie, trochę ze złością, że to matka sama tyle musi ogarniać: ” a gdzie jest tata?”. Ale wystarczyło doczytać do końca i tata się znalazł 🙂 cudnie jest patrzeć na malutkie, gołe stópki 🙂 Pozdrawiam