Nie wierzmy ślepo reklamom, czytajmy etykiety. Tylko co, jeśli zapisane są tajemnym językiem i nijak z tego rozumiemy. Dlatego dziś śpieszę Wam przekazać co, powinniśmy wiedzieć – zanim podasz dziecku syrop przeczytaj to, co ja już wiem.
pediatra moich dzieci używa dość skomplikowane nazwy, sformułowania, aby taki pospolitak szary jak ja coś z tego wiedziała. Za to przypisuje zawsze leki, na które fortuny nie muszę wydawać. W przeciwieństwie do naszego poprzedniego dziecięcego lekarza, po wizycie u którego 200 zł z portfela mi uciekało. W swej naiwności, przy pierwszym dzieciątku myślałam, że tak być musi. Mus to mus, dziecię najważniejsze. Skoro mądra głowa tak uważa, ja dyskutować nie zamierzam.
trochę rozumu z czasem łyknęłam, zmieniliśmy preferencje lekarskie 😉 i do innych drzwi zapukaliśmy. No ale z tymi nazwami to on przesadza niewątpliwie. I patrzy na mnie tak, jakbym wiedziała, o co kaman. No to ja kiwam głową ze zrozumieniem, podobnie jak synowi, kiedy mi o tym Vito i Belli z Minecraft opowiada. Ha! Horyzonty mam niewątpliwie dość szerokie.
tak serio jednak, jest parę spraw, o których powinniśmy wiedzieć, skoro jesteśmy rodzicami i bierzemy odpowiedzialność za to, co maluchom podajemy. Bo nie zawsze Ci, co powinni nam skapnąć ze swej wiedzy to robią. Bo patronat farmaceutyczny czuwa, praktycznie nad każdym w medycynie i podsuwa , co rusz dla nich nowe profity. A człowiek w swej naturze jak dają to i bierze. Ja nie neguję, może nawet staram się to zrozumieć. Jednak od siebie za to wymagam. Moje dziecko, więc ja powinnam wiedzieć. Mój obowiązek! Mogę, co najwyżej polemizować z jednym i z drugim, a nie wpatrywać się jak sroka w gnat.
o czym powinnaś wiedzieć –
zanim podasz dziecku syrop
KATAR
nieżyt nosa o mniejszym lub większym stopniu zaawansowania. Machniemy ręką, eee tam, każdy miał i każdy mieć będzie. Jednak leczenie zwłaszcza u młodszych dzieci wymaga ostrożności. Nie ulegajmy od razu reklamom, cudownie działających środków do inhalacji. Przeczytajmy skład, co dany specyfik zawiera. Na tapetę weźmy plasterki do przyklejania na ubranko dziecka podczas snu. Reklama głośno trąbi, że zawiera zapach mięty. Okazuje się, że nie zawiera ani grama olejku miętowego, tylko coś tajemniczo brzmiącego, co przy dokładnej analizie okazuje się czymś w rodzaju syntetycznych perfum. Inny z kolei olejek zawiera. Hura! Ale uwaga! Nie powinniśmy go stosować u dzieci poniżej 3 roku życia, a w reklamie zostało powiedziane, że poniżej 1… hm… komu wierzyć? Najlepiej swojemu instynktowi. My stosujemy od czasu niemowlęcego od czasu do czasu maść majerankową za dosłownie kilka zł – produkt sprawdzony. Trzeba tylko zwrócić uwagę, aby podczas smarowania okolic noska, maść nie przedostała się do błon śluzowych, czyli smaruje pod noskiem, a nie „w”. Na czosnek i cebulę też lepiej uważać u dzieci poniżej 3 roku życia, tzn. można, ale wszystko z głową i umiarkowanie. Moim najlepszym sprawdzonym sposobem jest … masło! Masło lekko wsmarowujemy – pod i -do noska.
GORĄCZKA
reklama goni reklamę, milion cudownych syropów. O czym powinnaś wiedzieć, zanim podasz dziecku syrop? Gorączka to odruch organizmu, którą wywołują wirusy, bakterie, grzyby lub alergeny. O stanie podgorączkowym mówimy, kiedy temperatura wzrośnie powyżej 37 st C, a o gorączce powyżej 38 st C. Reklama mówi wprost, że z gorączką trzeba walczyć od razu i non stop. A to nie tak do końca… Natura wymyśliła gorączkę dla dobra człowieka. Powstało wiele wiarygodnych pozycji naukowych, w których można przeczytać, że walka z gorączką w pierwszej fazie, wydłuża sam czas trwania infekcji oraz zmniejsza aktywność układu odpornościowego, w niszczeniu drobnoustrojów chorobotwórczych. Warto pomyśleć dwa razy, zanim podasz dziecku syrop z paracetamolem, bo to główny składnik większości syropów przeciwgorączkowych. Może warto w pierwszej fazie sięgnąć po lipę, malinę, a dopiero później po reklamowany lek? Bo on pomoże, to na pewno, ale może nie kierujmy się tym, co nakazują nam osoby w białym kitlu z okienka telewizyjnego tak od razu. I taka jeszcze jedna uwaga, którą wyczytałam w mądrej książce, paracetamol stwarza ryzyko objawów astmy u dzieci.
nie wykluczam oczywiście i nie twierdzę, że syropków reklamowanych nie stosuję. Oczywiście, że mam zawsze jeden w domowej apteczce, aczkolwiek z podaniem go dziecku, nieco przeciągam w czasie. Nie w sytuacji, kiedy maluch jest gorący jak piec, ale tą pierwszą, wcześniej wspomnianą fazę, zawsze odczekam. Wyczytałam ponadto, o innym składniku syropów – ibuprofenie. Odkryty został ścisły związek pomiędzy niewydolnością nerek, a częstym! zażywaniem leków z ibuprofenem. Ryzyko to wzrasta w przypadku odwodnienia, stąd tak ważne jest nawadnianie dziecka /i dorosłego oczywiście również/ podczas choroby. Jednak najwięcej skutków ubocznych ma lek z ketoprofenem, który jest najsilniejszym związkiem chemicznym, znajdującym się w niektórych syropach o działaniu przeciwbólowym, który bezwzględnie można podać dopiero po 15 roku życia.
KASZEL
kaszlak spędza nam zawsze sen z powiek. Najgorsze są nocki, prawda? Miliony razy w ciągu nocy się budzę, kiedy któreś z moich dzieci kaszle. W dodatku to wybudza malucha ze snu, jest rozdrażnione i popłakuje. I suchy i mokry, jest tak samo uciążliwy. Zwykle w takiej sytuacji podamy dziecku syrop na kaszel. Polecam domowy syrop na kaszel, o którym Wam ostatnio pisałam – z buraka / KLIK/. Czasem zdarza się, że na własną rękę kupujemy lek, bo tak pięknie o nim pani w reklamie mówiła, a przecież jest matką trójki dzieci! / guzik prawda, to modelka 😉 matki trójki tak nie wyglądają! 🙂 / Działanie tych leków ma na celu zmniejszyć odruch kaszlowy i wydzielinę powodującą infekcję. Pomimo, że zawsze /wiadomo!/ kupujemy z grupy tych „dla dzieci”, zanim podamy dziecku syrop poczytajmy ulotkę oraz o jakiej porze dnia najlepiej zaserwować. Czytajmy skład! Niektóre syropki dla dzieci na kaszel zawierają dekstrometorfan, który jest pochodną morfiny. Jak najbardziej zmniejsza kaszel, ale absolutnie nie powinniśmy go podawać dzieciom poniżej 6 roku życia. Kolejnym związkiem chemicznym jest butamirat. Który nie tyle, co trzeba uważać podczas podawania, ale jest zakazany kobietom w ciąży i matkom karmiącym. Samo to o czymś świadczy, prawda? Znalazłam tylko jeden popularny lek z tą substancją. Nie twierdzę, że nie wolno tylko, żeby nie przesadzać. Istnieje jeszcze jeden związek chemiczny, na który należy zwrócić szczególną uwagę. Jest to fosforan kodeiny, który można podawać dopiero powyżej 12 roku życia, gdyż może powodować problemy z układem pokarmowym, nerwowym, a nawet zaburzeniami w oddychaniu. Dłużej stosowany może doprowadzić do uzależnienia. Co więcej, naukowcy z Kanady uparcie dążą do jego wycofania z aptek.
GRYPA
jest taki składnik, o którym często wspomina lekarz moich dzieci – pseudoefydryna. Jest to związek o działaniu psychoaktywnym, prowadzącym na dłuższą metę do uzależnienia, senności, znużenia, a nawet wymiotów i ogólnego osłabienia, podrażnienia wątroby i zaburzenia rytmu serca. W reklamach jest pięknie pokazane, że wystarczy ociupinka dawki, a rano dziecko biegnie na urodziny do przyjaciół. Ech… kto wierzy? Zanim podasz dziecku syrop, a raczej zanim dokonasz jego zakupu, przygotuj się na spory wydatek. Do tanich to one na pewno nie należą. Niestety wbrew swojej cenie, po której spodziewamy się cudów, są naszpikowane chemią, która absolutnie nie jest obojętna dla układu odpornościowego. Najgorszy moment na podanie leku z pseudoefydryną jest w sytuacji, kiedy mały organizm jest już wyniszczony chorobą i bardzo osłabiony. Dobry lekarz jednak zorientuje się w mig i odradzi jego podawanie. Na szczęście zwykłe przeziębienie to nie grypa. Przy grypie nasze dziecko dostaje sporą garść syropów – przeciwgorączkowe, wykrztuśne, przeciwkaszlowe, przeciwbólowe i sporą dawkę witaminy C. Antybiotyki niszczą bakterie, a grypa to wirus, więc tu raczej antybiotyków się nie stosuje, chyba że mamy do czynienia z powikłaniami grypy, a nie już z samą chorobą.
na koniec jeszcze jedna sprawa, o której należy pamiętać. Jeśli stosujemy czosnek w domowych kuracjach, nie powinno się jednocześnie podawać dziecku syropów z paracetamolem /syropy przeciwgorączkowe i przeciwbólowe/. Przyznam się, że najbardziej lubię domowe mikstury, proste z naturalnych składników i co więcej – tanie. Może też dzięki temu, że stronię od podawania leków aptecznych i w pierwszej fazie kaszlu, kataru podaje coś domowego, moje dzieci tej jesieni i zimy w ogóle nie chorowały.
Jeśli interesują Cię domowe sposoby na katar i przeziębienie, które ja stosuje od lat, to zapraszam na wpis:
Ja akurat efedryny unikam jak ognia,
bo mam a nią uczulenie…
ZDecydowanie najbardziej nie znosze
kaszlu! Bujałam się z jim kiedyś
ponad dwa miesiące i spanie to był
hardcore 🙁
bardzo dziękuję za ten temay, zapisuje go w notatniku, szczeze mówiąc to dawałam co poleci lekarz, teraz będę baczniej na to
zwracac uwagę. I maz rację, że lekarze na nas nie oszczędzają