Ktoś się skusi na czekoladowe praliny? Albo zapytam inaczej – czy jest ktoś, kto nie ma na nie ochoty?
… z miłością jest jak z czekoladą… zwracamy uwagę na opakowanie pozorów… wybieramy nadzienie erotyzmu… i nawet się nie zastanawiamy ile czekolady jest w polewie… a przecież, najbardziej wartościowa jest czekolada „gorzka”… tak samo słodka jak i „mleczna”… choć „zabarwiona” goryczką codzienności…
Nie wiem kto stworzył tę myśl, znalazłam ją przypadkiem, w internecie. Ale wyraża to co ludzkie, co prawdziwe. Napotykamy masę ludzi. Nie raz pięknych , takich co oko same się na nich zawiesi. A później trach. Porażka.
Ale wierzę w miłość, nawet tą od pierwszego wejrzenia. Bo stanęła mi na drodze. Nie był to dobry moment, nawet nie chciałam, nie spodziewałam się , nie zabiegałam. Ale przydarzyło się. Jak piorun z jasnego nieba. Spadł z wysokości z 176 cm na 164 cm. I obarczył mnie swą siłą wewnętrzną, siłą uroku. Po co ? Po jaką cholerę ? Kłębiły się myśli w głowie. Nie teraz. Jeszcze nie teraz. Taki bałagan, a tu nagle coś tak nie spodziewanego. Ale jest. Został. Jest przy mnie. I trwa. Wytrzymał. Pomimo tylu przeciwności. A może właśnie dlatego. Że ta droga usłana różami nigdy nie była. Ja po przejściach. On po przejściach. Może taka zbieżność. On z innego świata. Zupełnie nie mojego.
Przeciwieństwo. Chyba we wszystkim co można. No, może nie we wszystkim. A tylko takich zewnętrznych cechach przez życie ukształtowanych. Bo wewnętrznie bratnia dusza. Tak bliska, tak pokrewna. Więc stało się. Śliwka w kompot wpadła. Jeszcze się broniłam. I on się trochę bronił. Ale się nie udało. Bo jesteśmy. Już tyle lat układamy te puzzle życia. I to co gorzkie okazało się największą słodyczą. Pomimo tylu przeciwności. Nauczyły nas porażki. Nauczyło życie. Że jednak można. Uda się jeśli się czegoś tak bardzo pragnie. Ta gorycz codzienności z czasem nie była już goryczą ale najpiękniejszą zwykłą chwilą dnia codziennego.
Miałam dziś trochę czasu, więc na Walentynki zaczęłam coś słodkiego szykować. Nie był to dobry moment, bo dom na głowie stanął. Na dywanie pełno klocków piankowych rozsypanych, jakieś ubrana z szafek powyciągane fruwają, dzieci umorusane tym co matka w kuchni napitrasić chciała… ale to miłe. Bo to codzienność. Taka słodka gorycz codzienności.
czekoladowe praliny
- z gorzkiej lub mlecznej czekolady (ja użyłam 2 tabliczki mieszanej
/ ilość jest uzależniona od foremek w którym chcemy przygotować czekoladowe praliny oraz od ilości jaką chcemy uzyskać /
składniki na nadzienie do czekoladowych pralin:
- 1/4 szklanki wiórków kokosowych
- 1/8 szklanki mleka
- 50 g masła
- 1/2 szklanki cukru
- 1 niepełna szklanka mleka w proszku, przesianego przez sitko aby pozbyć się ewentualnych grudek
- 4 łyżki stołowe konfitur / ja użyłam dżemu domowego z wiśni z całymi kawałkami owoców /
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Proces ten opisałam w roku ubiegłym również w okresie walentynkowym we wpisie – Walentynki 2015 / kliknij tu /
Napełniamy do foremek, najwygodniej silikonowych. Wkładamy do zamrażarki. Przygotowujemy nadzienie do pralinek. Po 10 minutach napełniamy zamrożone czekoladowe foremki gęstym nadzieniem. Oblewamy resztą czekolady. Można dwukrotnie aby podstawa czekoladowych pralin była solida i nam się nie połamała. Wstawiamy na 10-15 min ponownie do zamrażalnika.
przepis na nadzienie do czekoladowych pralin:
podgrzewamy mleko, masło, cukier i kokos. Zagotowujemy. Czekamy aż lekko przestygnie. Dodajemy pozostałe składniki. Blendujemy na w miarę gładką masę. Nadziewamy wcześniej przygotowane praliny.
Z podanego przepisu uzyskamy minimum 30 czekoladowych pralin.
czekoladowe praliny DIY
– z ciasteczkiem w środku
- gorzka lub mlecznej czekolady ja użyłam niecałe 2 tabliczki
/ ilość jest uzależniona od foremek w którym chcemy przygotować czekoladowe praliny oraz od ilości jaką chcemy uzyskać /
składniki na nadzienie do czekoladowych pralin:
- Ciasteczka – herbatniki petitki
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Proces ten opisałam w roku ubiegłym również w okresie walentynkowym we wpisie – Walentynki 2015 / kliknij tu /
Napełniamy do foremek, najwygodniej silikonowych. Wkładamy do zamrażarki. Przygotowujemy nadzienie. Po 10 minutach napełniamy zamrożone czekoladowe foremki gęstym nadzieniem. Oblewamy resztą czekolady. Można dwuktrotnie aby podstawa czekoladowych pralin była solida i nam się nie połamała. Wstawiamy na 10-15 min ponownie do zamrażalnika.
przepis na nadzienie do czekoladowych pralin:
kruszymy bardzo dokładnie herbatniki i napełniamy foremki z zamarzniętą czekoladą.
Z podanego przepisu uzyskamy minimum 30 czekoladowych pralin z ciasteczkiem w środku.
Jeśli macie ochotę na szybkie i małe co nieco, od serca to nie pędźcie od razu do sklepu. Prezent dla siebie, da ukochanego, na prezent dla bliskiej osoby w postaci czekoladowych pralin będzie wersja dużo doskonalszą, aniżeli kupiony gotowiec.
Świetne praliny. Zwłaszcza te z goryczką codzienności :))
🙂 🙂
podziwiam zapał do robienia takich domowych słodkości. z chęcią bym zjadła, ale nie nadaję się do takich domowych robótek. zdecydowanie brak cierpliwości…
ok, ok przywiozę w weekend 🙂
Mój mąż zawsze powtarza, że jak tylko mnie zobaczył to wiedział, że zostanę jego żoną. To samo mówił mój tata o mojej mamie. Ciekawa jestem ile w tym prawdy 🙂
powiem tylko tyle – niesamowite !
Jakie piękne praliny! Sama nie wiem co piękniejsze – one czy Twój tekst. Uwielbiam do Ciebie zaglądać :*
Marta, czuje się zaszczycona Twoimi słowami !
:*
pięknie opisałaś Wasz związek, a te zdjęcia i przepisy – pyszne!
to taki był trudny związek, dopiero czas pokazał że można pomimo przeszkód
a czekoladki polecam, prosto i szybko i od serca 🙂
Ślinka cieknie na widok takich pralinek. Idealny prezent od serca 😀
można by było prościej. pobiec do sklepu po bombonierkę Lindt, ale myślę, że takie samemu wykonane, chyba odzwierciedlają to co chce się przez nie przekazać
No i co ja mam Ci napisać hmm…
Piękne to wszystko i chyba w głębi duszy też bym tak chciała….
Pięknie piszesz o swojej miłości 🙂 Oby słodyczy dnia codziennego nigdy Wam nie zabrakło!
dziękuję Ci za tak miłe słowo, myślę, że jak dwie osoby dbają o wspólną codzienność to nie może być źle 🙂
Mam dla Pani jak i pani czytelniczek pewne wyzwanie , wyzwanie kobiece … Serdecznie zapraszam do wzięcia w nim udziału http://younglionessproject.blogspot.com/2016/02/kobiece-wyzwanie-fotograficzne.html
Odkąd jestem na diecie, wszędzie trafiam na takie pyszne przepisy 🙂
Piękny wpis taki od serca 🙂 Praliny jadłabym 🙂
Pysznie sie prezentuja 🙂
Mniam! Muszę kiedyś kupić foremki do takich cudeniek. 🙂
foremki wielorazowego użytku, czy to na czekoladki czy na lód do zamrażarki.
zrobiłam !!!!!!!!!!!!!!!! pyszne są !!!! nam przypadły do gustu te z ciasteczkiem w środku 🙂
[…] praliny czekoladowe z musem kokosowo – owocowym […]