W dobie tv, internetu, nowinek technologicznych, które ogarniają nas dookoła, multimedialnych zabawek, warto poszukac miejsca gdzie możemy o tym wszystkim zapomniec, oderwac się choc na chwilę. Gdzie można pokazac dziecku, że nie tylko zabawki grające, skaczące, pełzające, śpiewające i mówiące są najlepsze, że nie tylko one rozwijają, pobudzają wyobraźnię. Bo czy pobudzają wyobraźnię, na pewno ? To już inna kwestia.
Moja koleżanka, która nie szczędzi dziecku nowoczesnych zabawek była zaskoczona faktem, że jej dziecko bawiło się zwykłym durszlakiem w piaskownicy. Przez długi czas, zachwycone, zadowolone. Zważywszy na fakt, że zabawką, nawet tą nową bawi się maksymalnie 10 minut.
Mnie to nie zaskakuje, bo widzę jak mój synek biega z patykiem, po ogrodzie, a ostatnio z … mieczem. Takim zwykłym drewnianym, udaje rycerza. Nie jakieś tak Niech Moc będzie z Tobą, ale takiego rycerza z dawnych epok, coś tam na głowę przywdzieje, biega i taki szczęśliwy.
Ale dziecko należy nakierowac, coś pokazac. Wskazac, że jest coś więcej poza szklanym okienkiem, poza różowym little pony, poza o zgrozo ! Lilo i Stich.
Czasem taki patyk, kamień, czy chlapanie w kałuży zrobią więcej dobrego niż cały sklep z nowoczesnymi zabawkami, które tylko nadwyrężą naszą kieszeń, a będą zazwyczaj służyły tylko przez krótki moment.
Sięgam pamięcią do 3 lat wstecz, kiedy dostaliśmy w prezencie piękny niebiesiutki nocnik grający ze znanej firmy. Ach jaki nowatorki z rolką na papier, z szumem spuszczanej wody, z podziękowaniem za siku… tylko czy dziecko miało się na takowym sprzęcie skupic na czynności, do której służyc miało ?… Pewnie niektóre tak, niewykluczam, ale u nas nic z tego. Nocnik był extra ale do zabawy i do upychania w nim klocków. A przysłużył nam się zwykły żółty, typowy, za kilka złotych kupiony.
Nie krytykuję zabawek interaktywnych, bo posiadamy, dzieci często po nie sięgają, jak chociażby krzesełko z książeczką i lampeczką wydające przeróżne odgłosy. Ale można coś więcej czasem, dziecku czas poświęcając, a przy tym i uczestniczyc razem z nim w zabawie, a najlepiej na świeżym powietrzu, póki jeszcze pogoda sprzyja i słońce przygrzewa.
Tak miło, że niektórzy podchodzą do zabaw dziecięcych, do ich organizacji z sercem, z pomysłem, z uwagą. Nic na tym nie zarabiając. A pokazując świat inny od tego naszego, współczesnego.
Dzięki uprzejmości Marysi podczas weekendu rodzinnego, trafiliśmy na warszawskie bemowo, a tam… impreza dla dzieci z innej epoki. Ze średniowiecza. Taki zapał w dzieci wstąpił, takie zaangażowanie. Dostały białe karteczki, z którymi biegały, poznając obyczaje świeckie i rycerskie, bawiąc się przy tym po pachy, zdobywając pieczątki, wymieniając się w pośpiechu po dziecięcemu spostrzeżeniami.
Igrzyska Ognia i Stali. Zorganizowane z sercem dla dzieci, dopięte na ostatni guzik. A przy tym pogoda słoneczna, ciepła, taki początek złotej polskiej jesieni.
Średniowieczni rycerze powrócili z przeszłości, a wraz z nimi obyczaje świeckie. Wędzenie rybki, tworzenie garnka z gliny na prawdziwym kole garncarskim, własnoręcznie, a dla młodszych lepienie miseczek. Strzelanie z łuku, pełzanie pod siecią pająka giganta, bitwa na młoty ze szmat utworzonych, przyglądanie się rzemiosłom, sztukom walki średniowiecznej. Takie przyjrzenie się z bliska na to co było.
A przy tym mała rywalizacja, nie taki wyścig szczurów, ale fajna konkurencja, z zabawą, ze śmiechem, z bieganiem po świeżym powietrzu. A przy tym dostrzeżenie co nasze dziecko lubi najbardziej, do której konkurencji jest chętne.
I tak nam miecz kupiony na jarmarku warszawskim w domu zagościł i chyba do ulubionych zabawek Boryska teraz należy.
A ja wypoczęłam, oderwałam się od codzienności. Tylko przyznam, ze gdyby nie odpowiednie wkładki do butów, ciężko byłoby mi zobaczyc wszystkie zakamarki ogromnego parku z fortecami i wszystkimi zaułkami jego. A tak, zwiedziłam wszystko co zaplanowane mieliśmy, pogrzałam się w promieniach słońca niedzielnego i chyba w końcu tą Warszawkę polubiłam. Nie za jej nowoczesnośc, ale za pomysły kierowane ku dzieciom, za nie komercyjne podejście, bo impreza zorganizowana w ramach akcji – Warszawa za darmo. Co robić w weekend nie wydając ani złotówki.
Nela również w konkurencji udział wzięła , przez tunel pomknęła zdobywając kolejny stempelek dla brata
kolejna pieczątka zaliczona
uciekająca …. ksieżniczka
Bardzo fajne spotkanie. Kochamy takie pikniki.
powiem szczerze, że moje Bąki to wymyślnymi zabawkami nie bawią się wcale 🙂 Za to jak dostaną kubeczki plastikowe to mogą godzinami budować z nich wieże 😉
Sama świetnie bym się bawiła w takim miejscu, nie mówiąc już o moich chłopakach. 😉
Uciekająca księżniczka 😀 😀 😀
Asiu, u nas takie zabawy sprawdzają się idealnie 🙂 patyk + las + wyobraźnia = świetna zabawa 🙂
wieczorem zapytał, czy został zauważony w roli księżniczki 🙂
Bardzo fajne miejsce, my uwielbiamy zabawy niczym 🙂
Masz zupełną rację co do tego, że dzieciaki, nawet te malutkie, najlepiej bawią się najprostszymi przedmiotami. Przykład mam na żywo w domu. Mój osobisty brzdąc dostał masę kolorowych, grających zabawek, które zajmują go maksymalnie na 15 minut. Za to gdy w kuchni dorwie się do garów i pokrywek… Godzina „bębnienia”, stukania, przekładania, walenia łyżką… A na dworze? Zamiatanie trawnika patykiem… Przez ponad pół godziny.
Wasze średniowieczne zdjęcia są super, sama pamiętam z dzieciństwa, jaka to była dla mnie radocha, jak rodzice zabierali mnie na różne tego typu wydarzenia 🙂
Pozdrawiam 🙂
te garnki, pokrywki to takie ponadczasowe, chyba każde dziecko je uwielbia i te odgłosy tak różnorodne , co garnek to inny dźwięk, to jak ich nie lubic:)
pozdrawiam cieplutko
Ależ fantastyczne miejsce, widać, że zabawa była przednia!:) Sama chętnie wzięłabym w tym udział! Pozdrawiam ciepło:)
świetna organizacja, dopięta na ostatni guzik
pozdrawiam cieplutko również 🙂