nella piękno nieoczekiwanego

Bądź tym kim jesteś. Kochaj to, co kochasz.

Życie niesie wiele niespodzianek. Bywa okrutne i nieobliczalne i leje nas w twarz. Czasem jednak bywa łaskawe i pełne radości. Czasem w chwilach pełni szczęścia, zdarza się trach! na który nie jesteśmy absolutnie przygotowani. Nie spodziewaliśmy się tego. Nas przecież pewne sytuacje nie dotyczą, prawda?

Kocham książki. Jednak ta, o której chciałam Wam opowiedzieć, sprawiła mi mały problem. Sięgałam po nią, czytałam dwie kartki, odkładałam. Nie mogłam. Zalewałam się łzami. Zaczęłam czytać ukradkiem. Nie chciałam, aby dzieci patrzyły na mnie jak na dziwoląga. Mamo czytasz i płaczesz? Masz katar? Coś cię boli? Co się stało? Podobno łzy oczyszczają, niosą ukojenie. Przy tej lekturze wprost przeciwnie. Dodatkowo łzy powinny przeczyścić nam wzrok i go wyostrzyć. Nic bardziej kłamliwego. Ja po kilku wersach przestawałam widzieć na oczy. Kurde, płaksa, beksa…

Czy można przygotować się na niespodzianki, które niesie nam życie?

„Nella piękno nieoczekiwanego” to książka o przeżyciach, emocjach o dorastaniu do nowej roli życiowej – autorki i blogerki /o czym dowiedziałam się z ksiażki/ Kelle Hampton.

Zawsze chciała być mamą i nią została. Złocistowłosa zdrowa i śliczna córeczka Lainey. Po kilku poronieniach urodziła się druga dziewczynka. I zgrzyt….

… a potem położyli ja w moich ramionach… I od razu wiedziałam. Od pierwszej sekundy, kiedy ją zobaczyłam, wiedziałam, że ma zespół Downa, ale nikt inny tego nie zauważył. Trzymałam ją w ramionach i płakałam. Płakałam i przeczesywałam wzrokiem salę w poszukiwaniu kogoś, kto powiedziałby mi, że to nieprawda. Patrzyłam na nią, jakby nie była moim dzieckiem i próbowałam to przyjąć. Pamiętam z tych chwil jedynie jej twarz. Nigdy nie zapomnę mojej córeczki w moich ramionach i otwierającej oczy… Uchwyciłam mój wzrok i patrzyła na mnie… Raniło mnie to. Kochaj mnie. Kochaj mnie. Nie jestem tym, czego oczekiwałaś, ale jednak proszę, kochaj mnie. Był to najbardziej znaczący moment mojego życia. Był to początek mojej historii.

Nawet teraz przepisując tych zaledwie kilka słów rozklejam się. Bo z jednej strony wiem, co dalej. Z drugiej znam emocje. Z trzeciej wiem, że bolało.

… Ktoś powiedział, że przyjdzie Lainey. Wtedy znowu zaczęłam płakać. Do tej pory nawet nie przemknęło mi przez myśl, jak ta cała sytuacja wpłynie na Lainey – na to, co pomyśli, jak zmieni się jej życie, jak moje wszystkie piękne wizje dwóch sióstr dorastających razem – dorosłe rozmowy telefoniczne, wzajemne porady, wspólne gotowanie, zakupy – wszystko to będzie inne, niż myślałam. ….

Nie płacz, nie płacz kiedy przyjdzie Lainey.

A potem… Nigdy nie zapomnę jej twarzy… Nigdy nie zapomnę dnia, kiedy moja mała dziewczynka stała się starszą siostrą. Nie zapomnę chwili, kiedy dano jej potrzymać młodszą siostrzyczkę. Patrzyłam na to z bólem.. ze łzami.. z podziwem, bo moja mała córeczka nauczyła mnie, jak kochać. Pokazała mi, co to jest bezwarunkowa miłość… co oznacza brak uprzedzeń.. Była… dumna.

Oprócz tak górnolotnych doznań, były noce i dnie pełne załamania. Każda z nas jest w stanie wyobrazić sobie, jaki mętlik w głowie przeżywa osoba, którą spotyka taki los. Niesprawiedliwy, okrutny, bezpardonowy.

Krzyczałam, że chcę ją zostawić i uciec. Chciałam zabrać Lainey, mój perfekcyjny świat, idealną miłość do mojej dwuletniej córeczki, nasze dni pieczenia babeczek, nasze projekty artystyczne i nasza piękną więź i biec ile sił w nogach. Chciałam znowu być w ciąży. Tak bardzo chciałam być z powrotem w ciąży. Pragnęłam wrócić do ostatniego poranka przed porodem. Kiedy byłam szczęśliwa i podekscytowana, kiedy miałam na sobie białą, plisowaną spódnicę i czarną bluzkę, kiedy wkładałam ubranie do plastikowej torby, radośnie podekscytowana. Chciałam tam wrócić.

Jęczałam z bólu, a tymczasem ten mały oddech nieba potrzebował mnie. Płakałam, kiedy ją karmiłam. Płakałam, kiedy ją brałam na ręce. Płakałam, kiedy rozchylałam piżamę, by położyć ją na nagim ciele i modliłam się, bym poczuła więź. Wiłam się w emocjonalnych katuszach godzinami. … Oczy miałam tak opuchnięte, jakby ktoś obił mi twarz, a potem wyciął w niej małe szparki na oczy. Było aż tak źle…

To jednak dopiero początek pięknej historii, która zmienia się z każdą kolejną przeczytaną kartą. Mimo, ze nie godzę się z niesprawiedliwością, jaka spotyka rodziców i chore dziecko, to jednak jest coś więcej. Jest światełko, które sprawia, ze my dojrzewamy. Że w momentach, kiedy myślimy, że jest cokolwiek niezbyt dobrze i nic nie układa się nam po myśli, rodzi się się też coś niezwykłego.

Takim darem dla autorki była Nella. Mała dziewczyneczka z zespołem Downa. Nauczyła swoich rodziców czegoś wielkiego, niepojętego. Nauczyła jak kochać. Nauczyła prawdy. Nauczyła, że piękno to nie tylko to, co świeci, to nie tylko biały równy płotek przed domem i wykoszony idealnie trawnik. Piękno to również zmurszałe kamienie, zagajnik i płot w różnych kolorach.

Zmiany kształtują.

Musiało minąć trochę czasu, nim otrząsnęłam się z uczuć, jakie wzbudziły się we mnie tamtej nocy, ale w końcu się udało. Właściwie nie otrząsnęłam się z nich, lecz zaakceptowałam ich obecność. Moja kuzynka Heather mawia, że złe emocje trzeba lekko przytulić, zanim pozwoli się im odejść. Z moją tendencją do przesadzania tamtej nocy nie tylko wyściskałam Strach i Smutek, ale pozwoliłam im rozpakować walizki i zostać na jakiś czas. Dałam im małe opakowanie szamponu i pozwoliłam założyć moje najlepsze piżamy. Po kilku dniach zorientowałam się jednak, że nie mają zamiaru wyjechać. 

Żyjemy, oddychamy, zastanawiamy się, upadamy, podnosimy się i zaczynamy od nowa. 

Można się bać, albo żyć. Ja wybieram życie. 

Scenariusz książki napisało życie. Historie mogła opisać jedynie osoba, która doznała tych wszystkich uczuć. Huśtawka emocji wiedzie czytelnika od dna do gwiazd. Jak się pogodzić, z tym, co nieuniknione? Jak zobaczyć piękno nieoczekiwanego?

Nella ma się doskonale. Jest śliczną dziewczynką. Mieszka z rodzeństwem i rodzicami i mają się całkiem dobrze. Ja książkę kupiłam przypadkiem. Spodobał mi się niezmiernie tytuł Nella – jak moja Nela i dopisek – piękno nieoczekiwanego. Później dopiero doczytałam, że jest na faktach autentycznych. jest zapisem emocji, przemyśleń i procesu dojrzewania Kelly podczas pierwszego roku życia z córeczką, która urodziła się z zespołem Downa.

Książka daje siłę. Daje wiarę, pomaga pokonywać trudności. Pokazuje kierunek.

Dziś w nocy odnalazłam blog autorki. Oglądałam zdjęcia. Jest na nich uśmiechnięta Nella liżąca loda, Nella w lunaparku, Nella  zbierająca jajeczka wielkanocne, Nella podrzucające złote, jesienne liście do góry, Nella przymierzająca okulary…

Nie jestem wytrawnym anglistą, ale niektóre fragmenty z bloga przeczytałam.

Ostatniej nocy Nella przytuliła się tak blisko mnie, jak tylko mogła, jej ciało było tak samo niezwykłe, jak w szpitalu tej pierwszej nocy, tyle że otaczającej mnie większej ilości, dosłownie … w przenośni. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się swoim magicznym uśmiechem, który odsuwa moje myśli od tego, co muszę dokończyć po tym, jak ją uśpię – ten uśmiech, który przywołuje w tym momencie całą klarowność świata, ten uśmiech, który jest pierwszą literą alfabetu w duchowym języku języków.

„Nie widzisz inaczej, nie traktuj inaczej”

źródło: https://kellehampton.com

Wielka miłość może dać szczęście i radość życia, w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji. 

Nella piękno nieoczekiwanego 


SPODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? UDOSTĘPNIJ: