tak się wybieramy… bo niemowlę na basenie powinno się pojawić…
obiecanki cacanki, czas na przyjemności, a na co dzień gonitwa. Gonitwa każdego dnia, od rana po wieczór późny. Wstaję biegiem bo zazwyczaj nie potrafię wstac jak zorganizowany człowiek, tak po prostu jak budzik zadzwoni, a potem ? biegiem ! Mleko lub kasza dla Neli, prysznic dla mnie, Borysek jakby na złość też się od razu przebudza i ledwie oko otworzy woła : piiić mamo ! A czemu nie tato ? Tato pić ! A tu nie, mamo i mamo, no to lecę i podaje to picie, ciepłe obowiązkowo i nie mleko, ewentualnie kakao, a szkoda, że samo mleko mu nie smakuje. Spod prysznica jak zwykle coś wyprasować by pasowało, bo wieczorem się nie chciało. W sobotę choć zawsze planuje większe prasowanie zazwyczaj guzik z tego wychodzi. No to się uwijam tak co rano, później przedszkole, praca itd. i tak w kółko. W pracy tez zazwyczaj wszystko na szybko, bo to i tamto zrobić trzeba, maile przychodzą z prędkością światła, na które niestety w większości odpowiadać trzeba, więc uwijam się aby ze wszystkim zdążyc. Po pracy nie lepiej. I tak do 21, kiedy to wszystko stoi na swoim miejscu, a maluchy śpią smacznie. I jak tu blog prowadzić, ja się pytam. Kiedy po 21 oczy zazwyczaj same się jakoś zamykają, mówię do nich – dajcie spokój, chciałabym laptopa włączyć, a te moje oczy nic sobie z tych moich nawoływań nie robią, kpią ze mnie w żywe oczy te oczy moje… ech i tak dzień za dniem, patrzę poniedziałek, a za chwilę piątek, sobota i niedziela. I znów nowy tydzień, znów nowy miesiąc…
Ale pochwalę się, że basen w końcu zaliczyliśmy. Z miesięcznym opóźnieniem w stosunku do terminu który pierwotnie ustaliliśmy, ale zaliczony. W końcu Nelusia basen odwiedziła. I jak przepuszczaliśmy tak i było. Zachwyt pełną gębą. Najpierw brodzik, taki do łydek moich, siedzieliśmy w nim cała rodziną, włącznie z Madziulką / moją połówkową córcią nastolatką /. To sobie wyobraźcie jak mało miejsca zostawiliśmy dla innych rodzin, kiedy brodzik w piątkę okupowaliśmy z pół godziny. Na szczęście wybraliśmy super porę, w sobotę wczesnym przedpołudniem, kiedy to większość ludzi na zakupy pędzi. A my w tej ciepluchnej wodzie. Ale wspaniale było. Borysek zadowolony jak zawsze, coraz śmielej w wodzie się pluskał. Pierwszy raz odwiedził basen w 7 miesiącu swojego życia. Ach jaki był zadowolony, w kółeczku błękitnym popluskiwał sobie. Tak samo teraz Nelusia, uśmiechnięta, z paluszkiem w buzi rozglądała się wokoło pochlapując nóżkami. Jakieś takie grubaśne się jej te nóżki zrobiły, bo takie patyczki miała jak się na świecie pojawiła. Ale dziewuszka zjeść lubi to i rośnie szybciutko. Taki okrąglinek się z niej robi. W przeciwieństwie do braciszka który taki jakiś chudziutki od zawsze.
Dobrze, że buzia okrągła to resztę ukryć się zdoła 😉 co by ludzie matki palcem nie wytykali, że jeść nie daje. A przecież daje, krzyczy czasem nawet – jedz Borysiątko, jedz ! A on miętosi kanapkę… w buzi mu rośnie. Ach, zabrałabym mu czasem tą kanapkę i sama zjadła dla świętego spokoju, już czasem mnie takie myśli nachodzą, ale patrzę i czekam cierpliwie, aż pogryzie i połknie. Nawet na basen mu słodycze zabrałam, to tylko na cherbatniki się połakomił. I jak tu sprawic żeby masy nabrał. Tato jego taki jakiś wyrośnięty, mama tez niczego sobie, choc co ciąża i kolejne dziecko to jej kilogramów ubywa [ co ja mówię, przecież tylko dwójkę urodziłam, ale z tymi kilogramami to prawda ] a Borysiu taki drobinka, ale jak zerknę na stare fotografie z mojego dzieciństwa to śmiech mi z twarzy nie schodzi bo byłam identyczna. Ta buzia okrągła, a reszta… o wstydu oszczędź, po co mi takie zdjęcia co roku nad tym morzem rodzice robili, pewnie co bym sobie teraz popatrzyła i już dała spokój synowi mojemu. Za to Nelusia po wyjściu z wody na basenie, jeszcze dobrze pielucha nie zmieniona, jeszcze dobrze szlafroczek nie założony, a już rączęta sięgają po butle z mlekiem i już zanim się człowiek obejrzał całe 200 ml wyżłopała. Woda wyciąga jak się to mówi. A niech wyciąga i ze mnie. Musimy częściej na basenie bywać, bo dobrze nam te wypady robią. Więc zaczynamy już od dziś – niemowlę na basenie będzie bywało częściej 🙂
Jak przygotowac niemowlę do pierwszej wizyty na basenie?
– można już podobno z 2 miesięcznym maluchem, ale ja preferuję po pierwszym pół roku życia
– warto z 2 -3 razy wykąpac się z maluszkiem w wannie aby poznało większy „akwen” w porównaniu do swojej wanienki
– podczas kąpieli jak najczęściej kłaśc dziecko na brzuszku
– nieco obnizyc temp wody do kąpieli
– warto wybrac basen dobrej jakości, my chodzimy na basen do hotelu
Co zabrać na basen dla niemowlaka ?
– mleko ! lub inną przekąskę
– specjalne pieluszki / my używamy huggies little swimmer ale z synkiem wypróbowałam również dady swimm biedronkowe i są ok /
– duży ręcznik kąpielowy
– szlafroczek lub ciepłe body
– pielucha / na zmianę /
– pielucha tetrowa
– cienki kocyk
– skarpetki
– czapeczka bawełniana
– strój kąpielowy to już widzimisię 🙂
Czy o czymś zapomniałam ?
niemowlę na basenie
Madziulek
zapraszam do subskrybowania –
jeśli mój blog, przypadł Ci do gustu – zapisz się na listę mailingową lub dołącz do mnie na facebooku
pozdrawiam — asia —
Świetnie, sama bym w brodziku posiedziała 🙂
Mi też uciekają dni przez palce jest poniedziałek za chwilę piątek, czas mógłby się trochę zatrzymać
:*
oj tak, mógłby ten czas stanąc, choc na chwilę…
My za tydzień ruszamy na basen. Już nie mogę się doczekać. 🙂
Dobrze, że się wybraliście 🙂 rodzinne wypady są potrzebne, a na basen jaka frajda!
Przesłodcy są ^^Czy dzieci mogą być wrażliwe na chlor w basenach?
myślę, że nie, ale warto uważac na oczka i przemyć je wacikiem – przegotowaną wodą