Pomiędzy rozpieszczaniem dziecka, a rozpuszczaniem jest bardzo cienka linia. Granica, którą bardzo łatwo przekroczyć. Jeśli to zrobisz, ciężko będzie Ci wrócić do wychowania dziecka w sposób mądry i konsekwentny, a Twój potomek będzie je skrzętnie od teraz wykorzystywał.
Tak! Rozpieszczam moje dzieci, to wie każdy kto mnie zna. Są moim światem, ale poza nimi mam coś jeszcze. Mam chwile dla siebie, dla męża, dla przyjaciół. Lubię dogadzać sobie, to i dogadzam tym bardziej moich maluchom i przyszywanej nastolatce. Skupiam się na miłości, na drobiazgach. Coś chcą – mają. Ale czy zawsze?
cienka linia w rozpieszczaniu dziecka
Bardzo łatwo przekroczyć linie rozpieszczania dziecka. Dwa, trzy razy ustąpimy w kwestii, w której nie powinniśmy i już po nas. Dziecko, bez względu na wiek, a zwłaszcza na początku swojego życia, potrafi to super wykorzystać, a my poddajemy się mu bez reszty. Nie mówię tu o kwilącym niemowlęciu, ale na przykład roczniaku. Ola od kiedy zaczęła człapać po domu, a robi to już dosyć płynnie, ma tendencję do włączania małej nocnej lampeczki, która mamy w kontakcie, w przedpokoju przy podłodze, pomiędzy naszą sypialnią, a pokojami dzieci. Często ją zaczęłam spotykać, podczas włączania i wyłączania, wyciągania z kontaktu i starań aby ją wsadzić z powrotem. 13 miesięcznemu dziecku nie mam co tłumaczyć, jakie będą tego konsekwencje. Mówię stanowcze – nie bez uśmiechu, chowam lampkę i obserwuję. Następuje głośny bunt. Po 20 takich sytuacjach połączonych z okrzykami rozpaczy już rzadziej to robi. Podobnie z odsuwaniem szuflad w kuchni, które zasuwają się zbyt płynnie i łatwo przycinają paluszki.
Rozpuszczam dziecko za to ciągle. Przytulam i dogadzam. Ale kiedy Ola żąda drugiego czekoladowego cukierka / tak, czasem daję bo widzi jak starsi sięgają po to, co matka z ojcem nie zdążą po cichaczu pożreć w środku nocy / podsuwam owoc. Dzięki temu pałaszuje miseczkę malin, jabłuszko czy banana.
Mówię stanowcze NIE
konsekwencja jest najważniejsza. Raz pozwolisz? Już po Tobie.
tak jest czasem i w naszym przypadku, nie ma się co okłamywać. Ja też jak każdy, robię wiele błędów. Przyzwyczaiłam na przykład Nelę i Borysa, że podczas zakupów, mogą sobie wybrać jedną rzecz – przy dużych – drobiazg, zabawkę itp. przy małych spożywczych np. słodycz. Teraz kiedy wstępuje tylko po chleb, oni domagają się „czegoś” nieustannie i zamiast 2,90 wydaje 15zł. Sama sobie zaszkodziłam!
rozpieszczasz czy rozpuszczasz
Matko weź się w garść!
i wytłumacz 3latce i 6latkowi, że nie zawsze można. Czasem tak, czasem nie. Nigdy? Oj – to nie dla mnie. Bo skoro ja coś lubię, to czemu nie one? Więc zanim przystąpimy próg sklepu – rozmawiamy. To powolutku zaczyna działać, nie zawsze ale czasem.
ustalenie granicy
Borys to maniak telefoniczny. A ja pozwalam. Ale i ograniczam. Nie wyrywam mu smartfona czy tabletu, nagle i z krzykiem. Tylko mówię – za 10 minut KONIEC. I wie, że nie ustąpię. Podchodzę do niego po upływie „mniej więcej” tego czasu / bo i ja czasem się zagapię i z 10 minut robi się 15 / i spokojnym tonem ogłaszam – czas minął. Nie ma już fochów, nauczył się, że ja nie ustąpię.
Podobnie jest ze ścieleniem łózka i zabieraniem zabawek z salonu. Mój zerówkowicz dzielnie ścieli swoje łózko, od prawie 2 lat. Na początku zawsze mu pomagałam, od roku robi to sam. Ze zbieraniem zabawek jest różnie, bo jest ich dwójka i każde zwala obowiązek na drugiego. Ale wiecie, co zauważyłam? Jak są w pojedynkę nie ma problemu! Nela od kiedy zaczęła uczęszczać do przedszkola, teraz od września, stała się niesamowitą dziewczynką. Kiedy jest sama posprząta, nawet bez zbytniego mojego proszeni, swój pokój tak, że lśni! Sama w to jeszcze nie potrafię uwierzyć! Bo moja córeczka raczej do takich chumorzastych i z twardym charakterem należy. W tej kwestii niewątpliwie pomogło mi przedszkole i …
reguła małych kroczków w wychowaniu dziecka
„Chodź posprzątamy” mówię do dziewczynek i zbieram razem z nimi klocki. Nie liczę na to, że Ola zrozumie, ale ona rozumie ! Bierze klocka i wrzuca do pudła. Potem go wysypie, ale to już nie ważne. Bo najważniejsze, to nauka małych kroczków. Pokazuję jak można zrobić pewne rzeczy, bez wysiłku i z uśmiechem. (zbliżony temat – Nie wychowuj lenia! Które z tych czynności wykonuje Twoje dziecko?)
nauka czyni cuda
Dużo nauki wyniosłam z domu rodzinnego. Nie potrafiłam kompletnie gotować, ale sprzątać już w wieku 15 lat perfekcyjnie. Sobota była zawsze dniem wielkiego sprzątania. Wiadomo, nie byłam z tego powodu przeszczęśliwa. Ale z biegiem lat nauczyłam się to doceniać. W wieku dorosłym, nigdy nie było dla mnie karą, codzienne odkurzanie. Robię to odruchowo. Podobnie z myciem okien / non stop myje okno balkonowe od ogrodu bo moje psiaki chętnie je błotem i ślina traktują / i z innymi sprawami. Jeśli nie przyzwyczaimy naszych dzieci do zadań im powierzonych, nie pokażemy co należy do ich obowiązków, będą później nastolatkiem, koło którego będziemy skakać. Będzie leżał na tapczanie, czekał i wymagał.
nie krzywdź dziecka
wyręczanie nie przyniesie nam pożytku, a na pewno szkodę dla dziecka
Przyzwyczajanie od maleńkości, nauka pewnych reguł i zachowań, będzie tylko korzyścią dla niego w przyszłym dorosłym życiu. Czasem mówimy z braku czasu – odsuń się, ja to zrobię, będzie szybciej. UPS! Nie dobrze. Mi się czasami tak zdążą i potem żałuję. W konsekwencji moja 3 latka uważa, że nie potrafi sama ubrać w domu kapci / a w przedszkolu potrafi / i tylko moja w tym wina.
wyręczając szkodzisz
Mój zerówkowicz po skończonym posiłku, odstawia talerzyk i kubeczek do kuchni. Nawet nie zauważyłam momentu kiedy zaczął tak robić. Powoli, pomalutku samo weszło mu to w nawyk. Nela za jego przykładem stara się również, choć dla mnie nie jest to zbyt fantastyczne, bo okruszki ląduję wszędzie, ale staram się zacisnąć zęby i się nie odzywać. Czasem nie wytrzymuje, kiedy nie dojedzona zupa, ląduje prawie na krześle.
Wyręczając szkodzę też sama sobie. Przyzwyczajając, że JA to zrobię. Nie denerwuj się potem, że dziecko nie chce. Identycznie jest z dorosłymi. Na ogół ja na noc włączam zmywarkę, teraz Jarek nie pamięta, a ja warczę w złości. Moja wielka wina! Konsekwencja wobec męża – wskazana!
– gdzie jest mój kubek na kawę
– brudny
– nie włączyłaś zmywarki
– nie, a TY? 😆
Rozpuszczanie dziecka
Przytulam, kołyszę, bawię się / czasem, bo Jarkowi to lepiej wychodzi / i czytam / uwielbiam/ i kupuje coś czasem. Żeby sobie sprawić przyjemność – popatrzeć na iskierki radości w ich oczach.
A Ty rozpieszczasz czy rozpuszczasz ?
nasze hity jesieni poniżej, dzięki nim rozpieszczam nie rozpuszczam
absolutny hit wydawnictwa Kinderkulka – TEK Nowoczesny Jaskiniowiec. Książeczka w formie tabletu, w sposób niewiarygodnie mądry i dopasowany do wieku 3-8 lat mówi o tym co w życiu ważne i ważniejsze. Czy warto siedzieć z nosem w telewizorze lub w komputerze? Odpowiedź tak fajnie skonstruowana, że Borys nie miał wątpliwości.
O książeczkach, grach z Kapitan Nauka już Wam pisałam /wpis – jak znaleźć czas dla siebie przy dziecku/ „Kapitalne Zagadki” to twórcza zabawa i jednocześnie gimnastyka umysłu, w zestawie jest 100 podchwytliwych i ciekawych zagadek.
Line Up 4 to świetna gra, która uczy logicznego myślenia. Maluchy dostały ją w prezencie i bardzo im przypadła do gustu. Jest to cos w rodzaju gry kółko-krzyżyk.
śpiworek nie tylko dla maluszka. Nam przypadły do gustu śpiworki przedszkolaka z firmy Sangotrade dla starszaków. Chętnie zabieramy je na wyjazdy do dziadków. W zestawie – śpiworek i podusia.
Rozpieszczanie dziecka jest naprawdę czym naturalnym. Jednak nie przekraczajmy linii, bo łatwo znaleźć się po drugiej stronie barykady 🙂
świetne ujęcie tematu, masz dużo w tym racji. Ja tez ciagle się uginam i potem pluję sobie w twarz. Ale to tak z nami właśnie
jest – rodzicami, że ciągle wszystko kręci się wokół tych maluchnych, pozdrawiam i podziwiam pokoik
Z tą konsekwencją bywa niestety u nas
różnie, ale np w kwestii grania np na
tablecie to ma wyznaczony czas i tego
się trzymamy 🙂 Tak samo jest z
lekcjami, wie, że dopóki ich nie
zrobi nie ma tv 🙂
Haha, kot wygrał ten wpis! 🙂 Co za
mina! 🙂
🙂 🙂 🙂
świetny wpis:) zdjęcie z kotem wygrywa,cudowne 🙂
Ciekawy temat! Ciężko byc cały czas konsekwentnym jeśli nie zawsze mamy czas! U mojego starszego
dziecka motyw z zakupami też działał nauczyła się ze na zakupach bierze jedna rzez np. lizaka , jogurt,
soczek i to działało i działa do tej pory bo ma 9 lat zawsze pyta czy moze cos wziac i łatwiej ma
zrezygnować jeśli chciałaby wziąć więcej rzeczy.Mam zamiar moje maleństwo 9 miesięcy tez tego
nauczyć.
I myślę ze kosz trafi właśnie do niego żeby od maleńkiego nabywał dobrych nawyków . Kolor zygzaki
niebiesko – turkusowe.
super temat i świetne zdjęcia;-) fajny ten pomysł z konkursem ,a ten kosz jest bardzo praktyczny do tego pięknie wygląda..
Zapraszam również na mój blog http://www.blogmama.pl
Aaaaa ze szczęścia aż oszalałem,
bo dla dzieci takiego cuda szukałem,
mam ich szóstkę i zabawki to „plaga”
która ujarzmienia przez taki kosz wymaga!
https://www.sangotrade.pl/pl/indianka/153-duzy-kosz-5902767934343.html
Duży kosz w zygzaki to marzeń spełnienie,
i kończyłoby się zabawkami w „stopy” ranienie,
w tym koszu miałyby przytulny,domek ciepły
i same zdecydowanie z niego by nie uciekły !
A moje maluszki nauczyłyby się zabawek sprzątania
mając wielką radość do tego kosza ich wkładania!
Nie ukrywam, że zachwyciłem się kosza funkcjonalnością
i nie ukrywam, że przygarnąłbym go z wielką radością,
bo byłby dobrym pomysłem na naukę porządków i zabawę znakomitą
wielką radością, pomysłowością i kreatywnością spowitą !
prosze o zgłoszenie konkursowe na fb, tam trwa konkurs 🙂
U nas są jasno postawione zasady od samego początku i drobne ustępstwa ich nie zmieniaja.
Staniwcze NIE to podstawa. U nas wydawało się, że jest wszystko w porządku. Syn sprzątał po sobie, odkładał wszystko na miejsce, składał ciuchy do szafki ale im starszy tym gorzej coś od niego wyegzekwować.
Zauważam kryzysy koło 5 roku życia. To, co było naturalne w wieku 3 lat, w wieku 5 juz nie do końca 🙂 a ile lat Sylwia ma Twój synek?
W maju będzie miał 11 lat, a taka sytuacja zaczęła jakieś 2 lata temu, chociaż ostatni rok jest najgorszy.