jest lato, jest ciepło, jest przyjemnie. Czasem za przyjemnie, zależy jak i kto znosi upał. Ja średnio, a z racji, że na co dzień przebywam w klimatyzowanych pomieszczeniach więc taki szok dla organizmu, zwłaszcza w weekendy. Kto nie wie, że klimatyzacja nie taka piękna, niech uwierzy na słowo. Moment kiedy opuszczamy chłodne pomieszczenie i stykamy się z rzeczywistością, tą letnią, tą upalną, nie jest za wesoło. Dreszcze, organizm wariuje. Trzeba czasem nawet dobrej godziny aby się zaklimatyzować. Ale … nie wypada narzekać 🙂
Chciałam napisać, że lato tak naprawdę dla mnie jeszcze nie nadeszło, chyba że w weekendy. Bo na co dzień to taki bieg – praca – dom – obowiązki.
Ale już za chwilę, już za momencik będą wakacje ! Poczuje ten smak lata. Pełne 2 tygodnie błogiego lenistwa.. Kto nie musi / nie chce/ nie może do pracy na co dzień iść/ jechać/ pobiec ten nie wie. Ten nie wie co czuję, jaką radość z tych kilkunastu dni wolnego czasu. I wtedy rodzi się pytanie jak to spożytkować, jak się przygotować aby każdy dzień wykorzystać w pełni, nacieszyć się każdą chwilą. Hm.. a potem myśl – a po co się tak przygotowywać. Niech chwila nadejdzie. A wraz z nią pomysł na to co jutro. Na to co nadejdzie. Może z dnia na dzień jakiś pomysł się narodzi. Nie planuję w tym roku specjalnych wakacji wyjazdowych, raczej tak na spokojnie, sielsko – anielsko. Poprzebywać z dziećmi, całą trójką oczywiście, bo to trzecie, dorastające dziecię w końcu wróci z wojaży. Planujemy wyskoczyć to tu, to tam, nadrobić zaległości w książkach, w odwiedzinach znajomych, rodziny, pozaglądać w fajne miejsca, popichić w kuchni, smakołyki poprzydządzać. Bo ja tak lubię, zaszyć się w kuchni na dłuższą chwile i nie myśleć o niczym tylko o tym czy się nie przypala, czy dobrze doprawione, czy nie za słodkie, czy nie za ostre… i miłe słowo od moich domowych smakoszy usłyszeć, krótkie słowo: dobre 🙂 oj dobre 🙂 fajnie ci wyszło 🙂 ach ! Jak ja to lubię.
Mam do zasadzenia kilka roślinek w ogrodzie, które już poczęstowane ukorzeniaczem grzecznie w donicach na przesadzenie czekają. Musze pomyśleć nad czymś w postaci ściany zieleni, co by za rok na wczesną wiosnę swą zielenią nas uraczyło i rosło na naszych oczach. Widziałam taką ścianę zieleni niedawno na jednym blogu i przestać o nim myśleć nie mogę, choć wpis nie dotyczył zieleni, a o dzieciach mowa była. Ale ja tak mam, że zobaczę jakiś kwiatek, krzaczek i już tylko o nim. Bo nie sztuka jest kupić drzewka duże, już takie wybujałe i dojrzałe. Ja wolę takie małe, nawet od listeczka. Jak puszczają korzonki, jak nowy listek się pojawia. Oj durna ty durna… ale ja to lubię, tej radości takiej małej ale jakże dla mnie ważnej nikt mi nie zabierze. I mąż w tej radości się zawsze przyłącza i razem tak durni we dwójkę z każdej nowej roślinki się cieszymy. I mama z tatem na obchód przyjadą i powiedzą – o tu ci rośnie i tam ci rośnie. Ach jak miło. A kilka dni temu taką małą radość sprawiła mi Sylwia, blogerka,, której w realu nigdy nie spotkałam. Kiedyś o woskownicy się zgadałyśmy i mi ją przysłała, naszczepek dorodny, który właśnie czeka na zasadzenie.
Drobnostki są w życiu ważne, szkoda, że nie każdy je dostrzega. A ja lubię, doceniam takie błahostki, takie pierdułki, takie małe gesty. To dzięki nim życie jest przyjemniejsze.
Zakup nowego auta, wymiana mebli oczywiście cieszy, ale ludzkie gesty są na wagę złota. I taka pomoc bezinteresowna. Mam takiego jednego człowieka, do którego mogę w dzień czy w nocy… taka jedna babina, która dostała ode mnie w kość w dzieciństwie, bo o 5 lat młodsza była . Była i jest, tyle że teraz już nie taka dziecina ale dorosła kobieta. Ale o niej to może kiedy indziej. Cały wpis jej poświęcę bo taka jest, dla mnie szczególna że nie wypada o niej tak między wódkę, a zakąskę słowo wciskać.
A dziś miało być o lecie , o wakacjach i o czasie wolnym od wszystkiego.
Tu gdzie mieszkam jest tak sielsko, taka cisza, czasem rogacz poszczekuje, słychać szum potoku, rozprzestrzeniający się bezkres leśny. Ścieżki pozarastane, które pamiętają stare dzieje. Lubię postać wieczorem późnym w ogrodzie i wsłuchać się w ta ciszę.
Lubie jak dzieci dostrzegają fajność w kamykach wrzucanych do wody, jak bawią się w pirata i patykiem wymachują. Bo to takie beztroskie, tak wpływa na wyobraźnię. Dlatego zabieram ich często w takie dzikie miejsca, z dala od technologii, z dala od natłoku miejskiego, a daleko szukac nie muszę 🙂
Więc nie planuję nic szczególnego na ten rok, a i tak poczuję ten smak lata.
Wy już po, na , przed wakacjami, planami, wyjazdami ? Piszcie, opowiadajcie, bo ja tak lubię i cenię te Wasze słowa, jak Wy coś do mnie, a ja coś do Was napiszę…

20150722_114203

smak lata

taki nasz, koło domu 20150722_114303

20150722_114500

20150722_114811

20150722_114837

20150722_115132

20150722_115435

20150722_124908

20150722_115907

20150722_115913

20150722_120128

20150722_120335

20150722_120513

20150722_124126



SPODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? UDOSTĘPNIJ: