wyjechałam na wakacje. Z dziećmi. Dla uściślenia z trójką dzieci. Brak czasu bardziej niż bym w domu była. Bo dla uściślenia całkowitego bez ślubnego. Ale za to z moimi rodzicami, którzy też próbują wypoczywać w tej samej miejscowości co my, nieopodal. Próbują, to dobre słowo. Bo zalegamy u nich non stop, jeśli …
jeśli nie pędzimy z wiaderkami, łopatkami, ręcznikami, pieluchami, parasolem i z wieloma innymi niepotrzebnymi zdawać by się mogło przedmiotami na plażę. Jeśli nie idziemy na gofry oblepione bitą śmietaną i owocami, lody z nastawieniem na te w kolorze białym, tudzież wojskową grochówkę pachnącą świerkowymi gałązkami. Jeśli nie spacerujemy po lesie, a przyznam się, że od zawsze, odkąd pamiętam kocham lasy nadmorskie. Są inne od tych, które mam na co dzień. Takie jakby gładsze, bez tych krzaków miliona. Bardziej przeźroczyste, dostępne. U mnie wielkie, het połacie, bieszczadzkie już prawie. Prawie dla tych co ze środka lub z północy Polski. Bo do Bramy Bieszczad to my spory kawał jednak mamy. I takie równinne.
no więc zalegamy kiedy możemy, też i na śniadaniu. Ech śniadania to ja najbardziej lubię i po nich zaraz kawę. Z sernikiem z miejscowej cukierni. Każdy dzień to nowy smak sernika. Odchudzać się będę potem, kiedy wrócę, a tak serio to chyba nigdy tak na poważnie.
mam na tym jęzorze Polski, miejsca które lubię. Lubię plażę przy tej długiej promenadzie. Tam gdzie koniec Kraju. Tam gdzie niebo z ziemią się styka. Moje miejsce. Z każdej strony okalane wodę. Przy lekkim wietrze fale okrutne obmywają stopy. Kałuże takie przez wiatr i wodę morską utworzone, z ciepłym źródełkiem, po którym z piskiem dzieci biegają. Lubię. Bardzo.
i powiem Wam, ze pomimo że tęsknie, że odrobinę szkoda mi troch, że sama z dziećmi, tak daleko, ponad 850 km od domu. To jednak odpoczywam. Biegam od rana do zmierzchu, rozpływam się w uśmiechu.
czasem nie mam dość siły, bo jedno przekrzykuje drugie, a trzecie wtóruje. To trzecie licząc od najstarszego, w dodatku ząbkowało przez dni kilka. Wysoka gorączka, noce nieprzespane. I nijak nie wyrażała zgody co bym przycupnęła choć na chwilę. Ale to minęło i już jest doskonale. Już przerzuca piasek, nadziwić się temu zjawisku nijak nie może. Że jej tak przez te pulchne rączki przelatuje, wyślizguje się, złapać nie potrafi.
lubię Bałtyk. Niezmiennie i na zawsze. Lubię słoną wodę, choć potraw prawie nie solę. Lubię chłód morskiej bryzy, choć zmarzluchem jestem okrutnym. Lubię wczasowiczów, choć wybieram miejsca raczej ustronne. Lubię piasek, choć gryzie mnie potem w majtach potwornie. Lubię te wszystkie stragany pamiątkowe, choć przechodzę zazwyczaj na drugą stronę kilka metrów wcześniej. Lubię wiatr, choć mierzwi mi włosy, które i tak zazwyczaj ułożone nie są tak jak być powinny. Lubię mewy nad głowami latające, choć mam ptasią fobię.
i pomimo zmienności pogody, klimat mi odpowiada. Nie leżę plackiem na piachu, nie mam tego w zwyczaju. Wolę wiadrami wody nałapać i wlewać do dziury w piasku i słyszeć śmiech Neli – mamo znowu woda się zgubiła. I pędzić z latawcem za Borysiem. Roztrząsać spory do kogo łopatka należy, jak gdyby tylko jedną mieli. Z Olą na kolanach, która nieustannie piasku chce spróbować. Bo to są miejsca, które kocham, mimo, że taki kawał świata oddalone, tam gdzie niebo z ziemia się styka na stałe.
tam gdzie niebo z ziemią się styka ….
dziękuję marce Pupill, która niezmiennie zaopatruje nas w czapki – kolekcja lato 2017
Ale cudownie! Piękne fotki!
jestem za i wszystkimi „przeciw” które opisałaś 🙂 wspaniale wszystko !
Wspaniałe zdjęcia ! A Tobie gratuluję
, Kochana – bo ogarnąć trójeczkę z
dala od domu to nie lada wyzwanie i
wnioskuję, że świetnie dajesz sobie z
tym radę 🙂
Ahh przepiękne zdjęcia!
Jesteś bardzo dzielną kobietą, bardzo Cię podziwiam, troje dzieci to musi byś bardzo duże wyzwanie 😀
Ja również uwielbiam Bałty, także pozostaje mi życzyć udanego wypoczynku! 🙂
wiesz, jak sie ma tròjkę maluchòw i przyszywaną còrkę nastolatką nie myśli się w tych kategoriach 🙂 ujarzmic pogodzić często łatwo nie jest. Ale istnieje tez taka wewnętrzna duma i radość każdej nocy kiedy juz towarzystwo chrapie
Taka sama, bez ślubnego…podziwiam
🙂 Ja nie lubię naszego morza, rzadko
trafiłam na dobra pogodę 🙁
Rzepiekne zdjęcia i tekst tak miło się. Czytało…
Iwona bardzo mi miło, że Ci się spodobało 🙂
Iwonko bardzo bardzo mi miło 🙂
Piękne widoki, cudne pociechy, odpoczywaj zatem w miarę możliwości 🙂
Przepiękne zdjęcia 🙂 ja też lubię
nasz Bałtyk 🙂