Czy miewasz momenty, w których marzysz, aby cały świat zamilkł i zanucić: weź nie pytaj, weź mnie przytul…! Twój wzrok, Twoje ciało mówi wyraźnie: odejdź, nie odzywaj się, nie dopytuj… ! A oni, ta cała Twoja ferajna domowa – jeszcze bardziej i jeszcze usilniej dopytują – co Ci jest?!
No cóż, będąc żoną, matką nie masz dużego pola manewru. Matki nie chorują, a od żon oczekuje się perfekcjonizmu 24 godziny na dobę i bycia w gotowości zawsze i wszędzie. I nie narzekaj, jeśli nigdy nie powiedziałaś: chrzanię to! Sama sobie jesteś winna, że świat oczekuje od Ciebie tak wiele. Sama do tego wszystkich wokół przyzwyczaiłaś. Zawsze podajesz chusteczkę, zaklejasz stłuczone kolano, nigdy nie mówisz: potem lub za chwilkę, a na dokładkę, skoro telefon dzwoni to musisz! go odebrać bo to z pewnością sprawa życia lub śmierci.
Niestety tak z nami jest – żonami, matkami – że chcemy dużo i więcej, a kiedy nadchodzi moment niemocy, to całe towarzystwo się dziwi – co Ci jest?! Przyzwyczaiłaś ich, że jesteś zawsze na 100%, więc to naturalne, że są zaskoczeni. Ile to razy budziłaś się struchlała ze zmartwienia bo coś zachrobotało w rurach, a to tylko mąż chrapnął i odwrócił się na drugi bok. Martwisz się o wszystkich i wszystko 24 godziny na dobę. Zapobiegasz, leczysz, podcierasz, doradzasz.
Kiedy ostatnio powiedziałaś: proszę o pomoc?! Hm… ale… po co? Skoro lepiej i szybciej wszystko zrobisz! Nikt tak jak Ty nie potrafi dokładnie poodkurzać, nikt tak jak Ty nie jest tak perfekcyjny w myciu naczyń, nikt piękniej nie zaśpiewa kołysanki dziecku do snu i tak słodko nie utuli. Nie wyobrażasz sobie, żeby ktoś za Ciebie policzył rachunki do zapłacenia, powiesił pranie bo a nóż zrobi to krzywo i świat się zawali. Po co komuś tłumaczyć jak porozrywać liście sałaty lub pokroić kapustkę, skoro Ty zrobisz to najlepiej!
Pamiętacie – podział obowiązków w domu – jak wygląda w rzeczywistości? To my – żony, matki jesteśmy jego autorkami. Nie pozwalamy tego i owego, nie chcemy aby ktoś nas wyręczał w tak istotnych sprawach jak zakupy czy wyjęcie naczyń ze zmywarki. Nie jestem od Was inna, też tak mam bardzo często, łapię się na tamtym i owantym.
Minuty zmieniają się w godziny, godziny w tygodnie, tygodnie w lata.. a Ty tkwisz jak generał na czele swojej rodziny – na baczność, z podkrążonymi od niewyspania oczami. Bo oto Twój bobas przestał już sikać w pieluchę, a zaczął chodzić na dyskoteki. Tego nie przewidziałaś, bo jak to tak? Twoje maleńkie dziecko idzie na randkę?! A mąż nadal jak siedział 18 lat temu w fotelu, tak siedzi i patrzy i nic nie mówi. Więc krzyczysz: powiedz coś wreszcie po latach milczenia! Zrób w końcu coś!
Zlituj się matko… żono…
Jeśli przez całe życie małżeńskie nie wymagałaś i wręcz nie życzyłaś sobie, aby ktoś wtrącał się w „Twoje” sprawy, nie wymagaj tego po latach! Jeśli nigdy nie pozwoliłaś dziecku samemu ubrać bucików, spakować plecaka do szkoły, a mężowi własnoręcznie zrobić kanapki do pracy, to nie narzekaj. Sama sobie pościeliłaś, to nie mów, że się nie wysypiasz! Opanuj się! Wyprostuj się i daj sobie dalej „kopać w tyłek”.
Lub… jeśli jeszcze masz czas – pozwól sobie pomóc! Pokazuj czasem (nie mówię że zawsze!), że jesteś krucha, wątła i słaba! I że miewasz gorsze dni, chwile słabości i głowa nie boli Cię tylko w momencie, kiedy mąż woła Cię do łózka, tylko boli naprawdę! Dziecko też ma w sobie pokłady empatii wobec własnego rodzica i widzi, że jesteś chora. Okaż to. Zezwól, żeby ktoś czasem podał Ci kubek herbaty lub łyżeczkę syropu, przykrył ciepłym kocem.
Życie jest za krótkie, aby się roztkliwiać nad krzywo powieszonymi skarpetkami na sznurku. Pokaż, że jesteś człowiekiem z krwi i kości, a nie robotożonąimatką. Powiedz, że Cię boli tu i ówdzie i łamie tam i trochę niżej. Lista obowiązków domowych nigdy się nie kończy. Nie martw się, jeszcze zdążysz! Nie musisz teraz zaraz, możesz potem! Lub sceduj trochę tego wszystkiego na innych. Oni się wszyscy ucieszą, choć na początku będą zniesmaczeni. Jednak za kilka dni to, co było nierealne dla Ciebie i dla Nich – stanie się zwyczajowe.
Dzięki temu, że ominiesz odkurzacz bez wyrzutów sumienia, będziesz mniej zmęczona. Twoja rodzina to doceni! Będzie jeszcze Cię bardziej kochała, kiedy z uśmiechem usiądziecie do wspólnej kolacji. Monety wspólnego biesiadowania, wspólnej radości są tak krótkie, a przy tym tak istotne, że trzeba je celebrować. Należy doceniać te dobre chwile. Są dużo ważniejsze, niż jakiś tam śmieć na podłodze i niecierpiące zwłoki prasowanie.
Doceniaj się, rozpieszczaj i pozwól sobie na więcej. Z czystym sumieniem, wyciągnij nogi pod kocem i zanuć: