świt, a nawet środek nocy. Dzieci wyspane. O rany, myślę, dzień kolejny. Bo to nie noc, nie świt, a 6 rano… nie… już 8:10. Wypłowiała twarz patrzy na mnie z lustra, ech nie będę na nią patrzeć, never. Dziecko jedno, dziecko drugie, dziecko trzecie. Czy ktoś gdzieś kiedyś mówił, że w domu się wypoczywa? Że taka gospodyni zwana kura domową ma łatwo? Że guzik do roboty? Kładę się spać po północy, wstaję kilka razy w nocy. Nie pamiętam kiedy przespałam więcej niż 2 godziny na raz. Jedna zmarcha zaczyna gonić drugą. Rano to samo co wieczorem. Mamoooo żelka chcę. Mamooo mogę telefon? Maamaaa krzyczy najmłodsza, a krzyczeć może jeszcze nie powinna? Nawet roku nie ma, a wzywa częściej niż dwójka starszych, jak z karabinu wydając mi nieme polecenia, przerywane od czasu do czasu okrzykiem. Robię kawę. Piję zimną, bo milion spraw w międzyczasie. Siadam umęczona po godzinie, bo przeleciałam już kilka kilometrów po domu, w ciągu jednej tylko godziny. Jak burza, jak tornado, jak wicher gnany czymś tam …..
siadam, wypijam łyk kawy, cisza. Cała trójka zaczyna jeść śniadanie. Coś tam sobie gadają. Każde na swój sposób. Patrzę, obserwuję. Łza w oku się kręci.
autoregeneracja o której nie miałaś pojęcia
zadziałała! Już nie jestem zmęczona, naburmuszona, rozgoryczona, zła, zmęczona, narzekająca.
już jest dobrze. Wręcz doskonale te kilka minut wystarczyło, abym do pionu wróciła.
my mamy – mamy niezwykłą siłę. Zauważyłaś? Wystarczy kilka minut spędzonych po swojemu, a już góry możemy przenosić. Czasem takie spa to zwykły prysznic w łazience, nawet trochę w pośpiechu, ale taki kiedy nikt nie puka i nie stoi pod drzwiami. Zwykły jeden film raz na kilka dni pooglądany i już jakbyśmy na cudownym seansie w kinie z kolacją przy świecach spędziły. Spacer nawet tak jak ja z trójką, na hulajnogach, z wózkiem / pokazywałam Wam mój filmik na fb / umęczę się okrutnie, nagimnastykuję. A po powrocie do domu czuje się wspaniale. Odprężona, wypoczęta. Taki paradoks.
autoregeneracja o której nie miałaś pojęcia
jest w nas, gdzieś w środku. Wewnętrzna siła budująca nas od nowa, w każdej drobnej chwili, o której pojęcia nie mamy. Nie zdajemy sobie sprawy z jej pokładów. One tkwią w nas, głęboko.
200% normy w domu wykonane, a jednak mamy siłę, jeszcze to i tamto, jeszcze tylko chwilę. Padamy na twarz umęczone. Ale czy nie z satysfakcją, że wszystko jest jak trzeba? Należy tylko to zauważyć,
malkontenctwu mówimy stanowcze nie!
miłe wspomnienie, krótka rozmowa z przyjaciółką, film, książka, kieliszek ulubionego wina, coś smacznego, chwila oderwania od wszystkiego. Nasz czas, święty spokój. I ktoś na kogo możemy choć na chwilę obowiązek zrzucić dopilnowania dzieci. Bo mamy do tego prawo. Niepisane ale absolutne prawo.
i to wystarczy. Nabieramy sił na nowe. Autoregenerujemy się bardzo szybko. Tak mamy – mamy? Zgodzisz się ze mną? A jak wygląda to u Ciebie?
lubię kiedy przyłączacie się ze mną do dyskusji, dlatego z góry dziękuję za każde Wasze słowo w komentarzu. Tak wiele to dla mnie znaczy.
– pozdrawiam Was cieplutko –
asia
jeśli masz ochotę – przyłącz się do mnie na facebooku
lub zapisz się do subskrypcji / znajdziesz po prawej stronie bloga /
poprzednie wpisy:
– czy chcesz aby dziecko było Twoim przyjacielem
święta i absolutna prawda, nigdy w ten sposób o sobie nie myślałam 🙂 super tekst
bo rzadko o sobie myślimy w tych kategoriach 😉
trochę w tym prawdy co napisałaś, mi wystarczy długa kąpiel i odżywam. Ale najcudowniej wypoczywam kiedy na 1 dzień
ostawiam moich synów z mężem do teściowej
ach to juz mówimy o takich rarytasach ? hahaha żartuję
To prawda 🙂 A u mnie najlepiej się
sprawdza po prostu gdzieś wyjść na
chwilę – na łąkę, na gofra, na
spacer, itd. i to wcale nie bez
dziecka 🙂
wyrwanie się z domu, otóż to, mi tez to pomaga
U mnie chwila ciszy jest zbawieniem
Iza mam podobnie 🙂
Święta prawda! Czytając Twoje teksty i
spostrzeżenia, niby takie oczywiste, a jednak
nigdy na to bym sama nie wpadła, żeby myśleć o
tym w ten sposób 🙂 Zastanawia mnie tylko
jedno skąd moja dwójka maluchów bierze w
sobie tyle energii a ja ledwo za nimi nadążam 🙂
Ps. Normalnie jakbyś pisała o mnie.
Pozdrowionka Asia 🙂
Gosiu sama się nad tym zastanawiam, bo te pokłady energii są nie z tej ziemi 😉 🙂 pozdrawiam Cię cieplutko
O tak, ja odkąd ma dziecko nauczyła się przesypiać 8 godzin w 6. A za dnia wystarczy, że czasami zmrużę oko na dosłownie 5
minutek i nowo narodzona, gibię do końca dnia 😉 Podziwiam wszystkich, którzy mają więcej niż jedno dziecko, naprawdę chylę
czoła ❤️
wiesz Beata, z dwójką jest naprawdę trudniej niż z jednym. Ale z trójką i więcej to już chyba łatwiej 😉