Jak karać dziecko? To notoryczny problem większości rodziców. Jak postąpić, aby zadziałało? Lać i patrzeć, czy równo puchnie? A może strzelić pouczający wykład 3-latkowi, wykładając argumenty jak kawa na ławę? Jak karać, aby to przyniosło skutek?
Kara karze nie równa. Sięgnijcie do zakamarków pamięci i przeanalizujcie co na Was działało w dzieciństwie? Ja miałam karę – nie wyjdziesz z pokoju dopóki nie posprzątasz. Więc sobie tkwiłam we własnym bajzlu. I wiecie co, mało mnie to obchodziło! Ok, są dzieci, które wezmą się do pracy, jednak ja byłam dość krnąbrnym dziecięciem. I niestety moje dzieci tą cechę (jak na złość) odziedziczyły po mnie (mam za swoje!). Więc w kwestii sprzątania stosuje inne techniki.
Obawiam się, że większość moich dzieci (analogicznie rzecz biorąc, mam ich trójkę, więc 2 z 3 na pewno!) przejawia duże podobieństwa charakteru do swojej matki na różnych płaszczyznach. Niby wiem, jak sobie radzić, jednak często i ja załamuję ręce. Co więcej, bardzo trudno poradzić sobie z dzieckiem bardzo upartym, skoro rodzic jest taki sam. Jednak z racji miłości, jaką żywi do swojego spadkobiercy, często ustępuje jako pierwszy. Więc ja się pytam gdzie dyscyplina?! Jestem absolutnym przeciwnikiem kar cielesnych. Stawianie do kąta, karne jeżyki itp do mnie nie przemawiają. Postawiłam niegdyś syna do kata, stał za juką. Nie zwracałam niby na niego uwagi, zerkałam kątem oka i nie dostrzegłam, że najbardziej ucierpiał w tej sytuacji ..kwiatek! No cóż, trudno się dziwić. Borys miał ze 3 latka, bardzo mu się w tym kącie nudziło…
Karanie dziecka w latach 80-tych
Druga kara, która miewałam dosyć często był to zakaz opuszczania naszego ogrodu (bo z domu zawsze mogłam wyjść na świeże powietrze, pewnie z uwagi na fakt, że rodzice by ze mną zwariowali w 4 kątach, mimo, że tych kątów mieliśmy sporo). Jednak równolegle do mojej kary (cholerka, chyba się zmawiali!), identyczną – dostawał mój ulubiony kolega z dzieciństwa- Marcinek. Szkopuł w tym, że nasze łąki do siebie przylegały. Więc bawiliśmy się w najlepsze na linii łączącej. Słuchaliśmy rodziców? No pewnie! Nikt nie przekraczał ustalonej granicy. Odpukać, w latach 80-tych nie było na topie odgradzanie się wielkim murem sąsiad od sąsiada.
A Wy jakie miewaliście kary, co na Was zadziałało? Pamiętam, że mój zdruzgotany tato, nie móc wyegzekwować porządku – wieszał mi rajtuzki na lampie. Pamiętam po dziś dzień, jak dyndały pod sufitem. Odrobinę mi się to nie podobało, bo w końcu to nie mieściło się w mojej artystycznej koncepcji nieładu. Ale cóż… tak wysoko nie sięgałam nawet na stołku. Czekałam na moment, kiedy mama ściągnie mi w końcu tą osobliwą ozdobę. Jednak była jedna kara, która na mnie działała jak grom z jasnego nieba! Kara w postaci nie czytania książki przez mamę lub tatę – dla mnie nie do przyjęcia. Dzień bez Kubusia Puchatka lub wróbelka Elemelka był dniem straconym.
W rodzeństwie siła – rodzicu postaraj się wymyślić coś nowego, co zadziała!
Na szczęście moich rodziców, my byłyśmy z siostra tylko dwie, a między nami spora różnica wieku. Dzięki temu, musiałyśmy radzić sobie w pojedynkę. Moja trójka ma się znacznie lepiej. Są jak jedność – jak wspólna siła – jak muszkieterowie – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! (Oczywiście nie w przypadku, kiedy biją się o zapomniany klocek). Traktuję dzieci identycznie, nikogo nie wyróżniając, jednak zwracając uwagę na stan rozwoju emocjonalnego i ulubione czynności.
Jak karać dziecko 3-letnie, a jak 8latka?!
Jest duża różnica pomiędzy stopniem niegrzeczności u szkraba 2-3 letniego, a buntującego się np. 8-latka. Inny stopień również wtajemniczenia „wielo-rodzica’, bo z każdym kolejnym dzieckiem, przechodzimy na wyższy level rodzicielstwa ( wpis – 10 różnic pomiędzy wychowywaniem pierwszego i drugiego dziecka). 2-3 latek często złości się bez powodu. Po prostu jest mu źle i zazwyczaj w ten sposób, chce na nas zwrócić swoja uwagę. Za to nie powinniśmy go karać. Bo w tym przypadku zwykle po naszej stronie leży wina. Dziecko jest: głodne, znudzone, zmęczone. Te 3 cechy u malucha decydują o jego nieposłuszeństwie. ( wpis – jak poradzić sobie z buntującym dzieckiem).
Kiedyś już spisałam 5 sposobów, jak sobie poradzić, kiedy dziecko nas nie słucha:
- nie rzucaj słów na wiatr
- mów krótko i na temat
- bądź konsekwentna
- zachęcaj
- nie chce się uczyć? nie dziw się!
rozwinięcie tego tematu, znajdziecie we wpisie – Dziecko Cie nie słucha?
Jak karać dziecko ?!
Przechodząc do meritum problemu, który zapewne dręczy każdego z nas, przypadkiem wpadłam na 1 sposób, który zadziałał na całą moją trójkę. Jak karać dziecko za przewinienie do którego się dopuściło? Zagraj na jego emocjach w sposób pasywny. NIE ZWRACAJ NA NIEGO UWAGI, przy czym poinformuj go najpierw o tym – wytłumacz w 1 zdaniu, że teraz tak i siak będziesz postępować, w „nagrodę” za jego zachowanie. I jeśli za momencik nie poprawi swojego zachowania nie bedziecie rozmawiać. Oczywiście zrobimy jako rodzic wszystko, co nalezy dla dziecka, ale udajemy wobec Niego WIELKI FOCH – tak, żeby widziało. Oczywiście daję do zrozumienia słowami dziecka (w zależności do którego mówię, inaczej do 3-latki, inaczej 5-latki, jeszcze w bardziej odmienny sposób do syna). Matko bądź jak mur, bądź milcząca jak pomnik 😉 Przy czym zazwyczaj u nas wystarczy rozmowa i nie stosujemy obrażania na xx minut. Max. u nas ta chwila milczenia trwa 2 minutki, po czym dziecko samo dostrzega, że źle zrobiło i zaraz następuje buziak i małe przepraszam. I znowu pławimy się w swojej miłości.
Uwierzcie mi, ten sposób karania działa na każdego! Nawet na męża. Nikt nie lubi być bagatelizowany.
Kolejnym pomysłem to brak przytulenia na dobranoc (jednak ja różnie do tego pochodzę, bo nie cierpię nie przytulać, nie ukołysać, nie przykryć kołderką – kłóci się to z moją wewnętrzną potrzebą i nie wiem, kto wtedy cierpi bardziej – ja czy dziecko). Dlatego być może u Was to zadziała, ja mam jednak opory. Próbowałam i było mi z tym zbyt ciężko. Jednak znalazłam inny sposób. Nie poświęcam im obiecanego czasu. Np. ustalamy, że będziemy robić to czy tamto – np. wspólnie czytać bajeczki na dobranoc. Jednak w wyniku „czegoś tam” – odmawiam. Tłumaczę im, że postąpiły w sposób nie taki, jak powinny, w skutek czego, nie będziemy czytać.
Niezawodnym sposobem, kiedy dziecko jest już w wieku starszym i ma sprecyzowane hobby, ulubiony sposób spędzania wolnego czasu itp jest kara – pozbawienia go „produktu” lub zakaz jego wykonywania. Np – zakaz wyjścia do koleżanki, brak kupna biletu do kina, schowanie telefonu, brak kieszonkowego… itp Rezygnacja z czegoś, co w danym momencie dziecku wydaje się najważniejsze i najbardziej potrzebne – jest najlepszym wyjściem z sytuacji.
Np – mój syn namiętnie gra w minecraft – kiedy po raz 3, 4, 5 muszę mu przypomnieć, że jest już późno, albo ślęczy nad tabletem zbyt długo, a pomimo moich próśb i pohukiwania, nie słucha – kara pozbawienia gry w dniu następnym i kolejnym jest wyjściem idealnym. (aczkolwiek mój syn nie gra codziennie, więc kara np. na 2-4 dni – jest najbardziej adekwatna). (Największym upokorzeniem w takim przypadku jest… dać młodszym siostrom telefon… oj daje to do myślenia!)
Tak więc podsumowując, ja mam 3 sposoby, jak karać dziecko aby je zdyscyplinować, doprowadzić do lekkiego pionu i aby moje serce matki też na tym nie straciło 🙂
- brak reakcji
- odmówić: wyjścia, wspólnej zabawy, czytania itp
- zakaz telefonu, oglądania ulubionej bajki, grania na komputerze itp
U niektórych dzieci zadziała również odmowa smacznego posiłku. Ja tego nie stosuję, moje dzieci byłyby nawet szczęśliwe. Nie należą do wielkich smakoszy 🙂 Ale już np. zakaz słodyczy? O tak! To dobry pomysł. Odpukać w niemalowane, ja stosuje jakąkolwiek kare bardzo rzadko bo… po prostu nie muszę. Zauważyłam, że im ja jestem spokojniejsza, tym grzeczniejsze są moje dzieci. Napisałam te kilka słów rozkminy, bo jestem ciekawa jak to u Was wygląda, jak sobie radzicie.
Przyznajcie się, co stosujecie, co działa na Wasze dziecko, jak je dyscyplinujecie. Jako rodzic możemy być przyjacielem, wychowywać bez zakazów, dyscypliny, tylko co wtedy zyskamy?
Spójrzmy na 1/3 aktualnej młodzieży, która nie szanuje nauczyciela w szkole, pluje jadem i liczy się dla niej wyłącznie telefon. U niektórych dzieci wystarczy groźny wzrok rodzica, 2 zdaniowa rozmowa i chwała im za to! Ja osobiście rozpieszczam moje dzieci, ale tez ustalam granice. Mogą mi wskoczyć na głowę,ale w momencie, kiedy się bawimy, a nie kiedy idę z kubkiem gorącej kawy do stołu. Jak karać dziecko, aby „poszło mu w pięty”, ale tym samym nie krzywdzić jego poczucia wartości.
Spadłaś mi z tym artykułem jak z nieba! Bo na codzien mi juz ręce opadaja a tez nie lubie klapsów !
Fajnie napisane, u mnie do czasu działał właśnie karny jeżyk bo naogladałam się dawno temu Super NIani. Teraz jest zakaz oglądania telewizji co syn lubi np psi patrol,
Kar cielesnych i bicia absolutnie nie stosuję i jestem przeciwko. Uważam, że nie daję to efektu, a tylko upokarza dziecko, a w nas wzbudza wyrzuty sumienia. Wprawdzie mam 1 dziecko, ale u nas najlepiej się sprawdza niezwracanie uwagi. Po kilku minutach w końcu się uspokaja i np. zabiera się do sprzątania zabawek, ewentualnie prosi o pomoc – taką formę rozumiem i zazwyczaj pomagam 😉 na każde dziecko trzeba znależć sposób.
Piąteczka! Myślimy tak samo 🙂
Jakoś żaden z tych sposobów mnie nie przekonuje. Wręcz budzi moje przerażenie i tak silny sprzeciw, że mam ochotę krzyknąć: „NIE!” (choć samą mnie dziwi taka reakcja).
Trochę sobie poczytałam o wychowaniu bez kar i nagród, bez manipulacji, a także o motywacji i naruszaniu granic. Od tamtej pory zupełnie naturalnie zrezygnowałam z kar i o wiele lepiej dogaduję się z dziećmi. Tobie też to polecam. Jeśli jesteś zainteresowana tym tematem, to polecam Ci, Asiu, bloga Dobra Relacja i filmiki Małgorzaty Musiał na youtubie. Albo jej poradnik, jeśli wolisz czytać książki 😉
Mądra lektura jest zawsze w cenie, dziękuję.
Proszę bardzo 😉
Mam w domu 10 letniego syna i do tej pory takim hakiem był internet. Zrób lekcje i się poucz, a później możesz pograć. Jednak internet odstawił całkowicie. Teraz przychodząc do domu je obiad i bierze się za czytanie. kiedy proszę o lekcję i naukę mówi, że nie ma czasu. Jakiś czas temu zagroziłam, że dam mu karę to stwierdził, że nie mam na co dać mu kary, a książek zabrać mu nie mogę.
Rośnie Ci książkomaniak! Rozumiem go, bo ja ukrywałam książki pod podręcznikami 🙂
Zdecydowanie działają wszystkie 3 metody ! Sprawdziłam 🙂 Tylko mam wrażenie, że niekiedy te dwie pierwsze, to niestety karanie samych siebie (nas rodziców) za przewinienia dziecka 😉
Rozbawiłaś mnie tym tekstem! Wielkie dzięki !!!!!! 🙂 Te rajtuzki – brawa dla taty 🙂
Gdzieś przeczytałam, że np kara w postaci np nie przeczytania bajki na dobranoc to naginanie poczucia wartości dziecka, Bzdura uważam, bicie tak, ale kara w postaci bajki to nie przesadzajmy. Uważam,że sa to bardzo dobre rady. Ja jestem dopiero na progu macierzństwa, wszystkiego się uczę. Ale mam 3 rodzeństwa i zdaje sobie sprawe jak rodzicom musiało byc cięzko kiedy zamiast spaćwygłupialiśmy sie do bardzo późna na łózkach a rano nikt nas nie mogł dobudzić, byliśmy wściekli i zbuntowani. Dziecko to człowiek, jak Asia gdzieś na blogu wcześniej napisała. Zgadzam sie z nią.
tzn źle napisałąm, chodziło mi tu przytaczam słowa z bloga – dziecko to mały człowiek, który kiedyś stanie się dojrzała jednostką, nalezy go traktować z szacunkiem,
Życzyłabym sobie, aby każdy rodzic miał tak mądre podejście. Większość matek wymadrza się na forach internetowych a ich dziecko:
a) robi co chce i tak jak piszesz liczy się dla niego jedynie telefon, a nie, żeby byc razem – bo po co, skoro matka i ojciec ciągle siedza na fejsie
b) zahukane w kącie pochlipuje
c)Wyładowuje się za to w przedszkolu lub w szkole – potrafi niemal opluć nauczyciela i rówieśników
Spodobało mi sie Twoje zdanie: „Mogą mi wskoczyć na głowę,ale w momencie, kiedy się bawimy, a nie kiedy idę z kubkiem gorącej kawy do stołu”
Asia, widzę, że kochasz swoje dzieci i chcesz dla nich jak najlepiej, ale ustalasz granice. Bardzo dobra postawa.
A ja uważam, że „obrażanie się” za karę jest niedojrzałe. Na mężu też nie stosuję. Milczę wtedy, gdy jestem nie w humorze do rozmowy, a nie jako kara dla kogoś. Dzieci najlepiej uczą się na przykładzie, więc wg mnie lepiej modelować dobre zachowania – poinformować o tym, co dziecko zrobiło źle, asertywnie powiedzieć jak się z tym czuję, czego oczekuję i sprawić, żeby dziecko naprawiło szkodę, jeśli jakaś jest. W ten sposób nauczą się rozwiązywać swoje problemy w mądry sposób, niekrzywdzący nikogo.
Tu już ktoś napisał o tym jak syn mówi, że nie ma mu już co zabrać za karę. I co wtedy? Ja bym sobie życzyła, żeby dzieci podejmowały działania z własnej woli, nie ze strachu przed karą. Polecam „Dobrą relację” i „Wychowanie bez nagród i kar”.
Mądrze powiedziane, tez bym sobie chiała tak mądrą 6latkę! Niestety zycie weryfikuje . Ja właśnie przechodzę bunt u córki i mimo usilnych prób nie daje juz rady.
Karanie dziecka odmową przytulania, brakiem czytania bajki ,nie dotrzymania obietnicy spędzania wspólnie czasu, odmową ulubionego posiłku jest strasznie słabe, a nie odzywanie się do dziecka i udawanie Focha na prawdę dziecinne według mnie. I uważam, że dzieci nie trzeba karać wcale. Są inne metody.
Szkoda, ze jeszcze myslimy w takich kategoriach… kary… nagrody… tresura… a gdzie relacja, szacunek?
Wydaje mi się, że nic nie napisałam o tresurze
Metody, ktore opisalas to nic innego jak tresura, manipulacja…
Każdy kocha swoje dziecko i pragnie dla niego jak najlepiej. Nie przekonasz mnie, że zakaz telefonu dla ucznia na 2 dni jest bardzo krzywdzące 🙂 Wręcz przeciwnie, nagle zauważa świat wokół siebie, staje się bardziej radosny i skory do zabaw i nauki. Nie mówię tu personalnie, jednak obserwuje nastolatki i wiem, czym zajmują się na co dzień.
No wlasnie zabrac… chodzi mi o to, zeby zrobic to z szacunkiem, zeby zachecic do wspolpracy ale nie poprzez kary I pokazywanie wladzy
Droga Alu tak jak zostało powyżej wspomniane ni emówimy tu w kontekście tresury. Pewne granice rodzic powinien stawiać. W przypadku, kiedy dziecko nie słucha musisz egzekwować i wymagać. Rodzicielstwo pobłżliwe nie działa. Oczywicie mozesz rozmawiać. Jednak wyobraź sobie buntującego 10-latka, który przez 10 lat swojego życia wydawał sie być aniołem. Nagle wpływ towarzystwa z bloku powalił rodziców na kolana. Całymi dniami siedzi tylko na xboxie na zmianę z telefonem. Rodzice patrząc mu w oczy rozmawiają i zero skutku. Co więce do momentu, jak nie zabierzesz telefonu z jego rąk kompletnie Cię nie posłucha co masz mu do powiedzenia. Czy zabranie telefonu w takim przypadku jest karą? Owszem! Być może Droga Alu masz wspaniałe posłuszne dziecko, jednak kiedyś nadejdzie zderznie z rzeczywistością, że na Twoim progu stanie buntujący nastolatek równy Tobie wzrostem i wypowie słowa – Co mi teraz zrobisz? A no nic. Pobłażałam przez całe Twoje życie to co moge teraz? Syn sąsiadki z nia nie rozmawia od kilku tygodni, a ma dopiero 14 lat. Sąsiadka jest pedagogiem ale czasem… szewc w podartych butach chodzi. Kara może nie jest przyjemnym slowem, ale wymerzanie tak jak zostało w tekście napisane 2 minutowej kary w postaci braku zainteresowania, danie dzieciu do odczucia,że gniewamy sie na niego bo źle zrobił nie jest w przypadku kilkulatka naprawde czymś złym. Przemyśl dwa razy zanim wyrazisz swoje zdanie i ocenisz czyjeś postępowanie. Uważam, że teskst został anpisany z dużym dystansem i bardzo delikatnie.
Znam rodziców którzy dają klapsy i szamocą dzieci. To woła o pomste do nieba. I ie mówię tu w takich kategoriach. Jednak skoro umiesz przemówic do rozumu 2-3 latka który chce coś od razu i krzyczy w sklepie rzucając epitetami w swoim dziecinnym języki szapo ba!
za kazdym trudnym zachowaniem dziecka cos sie kryje. Stawiam granice swojemu dziecku w inny sposob, nie musze stosowac ani kar ani wzbudzania poczucia winy. Pamietajcie, nie ma dzieci sa ludzie. Probujmy ich traktowac tak jak sami bysmy chcieli byc traktowani. Nie wyobrazam sobie traktowac np w pracy w ten sposob moich pracownikow.
Mój 3 letni „aniołek” jest krnąbrny i bardzo roszczeniowy. Tupie w galerii jak mu cos nie kupię albo nie wyraże zgody na zakup 2giego pączka. Nie pomagają kary, prośby, groźby. Nie pomagaja tłumaczenia, rozmowy. Syn nic sobie nie robi z naszych usilnych starań i próśb, a wszystkie kary spływają po prostu po nim np zabieranie zabawek, karny jeżyk. Jak już się uspokoi i próbujemy z nim na spokojnie porozmawiać, to mały cwaniak albo nas zagaduje i próbuj zmieniać temat, albo mówi „nie gadam z Wami!!!!” i po prostu… idzie sobie …
Niestety 1 ogólnej rady na zachowanie i wychowanie nie ma. Ja sie zastanawiamiam się cy temperamencie tego moje małego urwisa zadziałą, bo jak na razie nic nie znalazłam. A mże ze mnie jest taka zła matka?
Polecam lektury, ktore moga okazac sie pomocne I ktore goraco polecam: 1. Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały 2. POZYTYWNA DYSCYPLINA. PIERWSZE TRZY LATA ŻYCIA 3. Wychowanie bez nagrod I kar 4. Dialog zamiast kar 5. Wszystkie ksiazki jaspera juula
Koszmar! Jak można zachęcać do karania dzieci! Proszę więcej poczytać w temacie zanim zacznie pani radzić innym rodzicom żeby tracili dobra relacje z dzieckiem.
Zgłaszam to jako szkodliwe spolecznie
A ja się nie zgadzam! 2 minutowa kara kiedy dziecko drze sie bez powodu jak szalone nikomu nie zaszkodzi. I właśnie dzis to zastosowała i co? Nagle moje dziecko stałeło jak słup soli a po kilku sekundach się uspokoiło i powiedziało że chce kanapeczkę. To rozumiem! A ie darcie się na cały regulator żeby sąsiad słyszał 🙁
Dziecko nigdy nie „drze się” bez powodu. Ty krzyczysz, wkurzasz się i płaczesz bez powodu?
Małe dzieci mają jeszcze nierozwinięty mózg i nie umieją się same wyregulować emocjonalnie. Dlatego krzyczą, bo to potrafią. Naszą rolą jest pokazać im inne sposoby, a stopniowo się nauczą 😉
Marto wydaje mi się, że przeczytałas bez zrozumienia i sprawiłaś tym samym, że poczułam się jak matka smoczyca w zielonej łusce. Być może słowo KARA jest bardzo dosadnym słowem. Ponadto prowadze blog, a nie poradnię. Tekst jest napisany jako rozkmina, pytanie skierowane do rodziców, a nie wytyczne – jak sobie radzić w macierzyństwie.
Jako mama 4 dzieci, z czego najmłodsze to niemowle, a najstarsze to nastolatek napiszę, że na każde z moich dzieci co innego działa jako kara. Najstarszemu wystarczy zabrać telefon! Ewentualnie zabronić wyjścia do kolegi czy na trening piłkarski. Średni tylko zobaczy groźną minę taty czy mamy i już to działa. Albo tak jak opisałaś – rodzicielski foch w odwecie. Na najmłodszego w sumie to co na średniego działa, ale ten synek czasem potrafi od razu jak zrobi źle się do tego przyznać i przeprosić. A nasza Gwiazdeczka jeszcze nie broi, więc wszystko jeszcze przed nami.
Ten artykuł to coś świetnego, dzięki niemu zmieniłam podejście do swoich dzieci. Dobrze mieć inne spojrzenie od tego, którym sama byłam wychowywana.
Proszę poczytać o wychowaniu bez nagród i kar, o tym jak (nie) działają kary. Psychologia poszła trochę do przodu od XIX wieku…Pani wpis jest bardzo szkodliwy.
Tak serio-karze Pani męża? Poważnie? Za.co na przykład? I on Panią też? To gratuluję relacji…
Nasze relacje mają się znakomicie. Niektóre zdania miały na celu przywołanie uśmiechu na twarzy. Nie oburzenie 🙂
p.s. nie mam pojęcia o wychowaniu w XIX wieku, wychowałam się w latach 80-90 i były to bardzo dobre czasy.
Nawet od wtedy na szczęście dużo się już zmieniło. Tkwimy, jako społeczeństwo, w niszczących relacje wzorcach i je bezmyślnie powielamy (pisząc np. mnie karali i wyszedłem na ludzi. No jak widać-nie bardzo). . Widzę, po komentarzach wyżej też,że dyskusja tutaj przyniesie tylko moją frustrację, więc bez odbioru, pozdrawiam
Streszczenie mojej wypowiedzi: dlaczego foch ma taką moc, że w 2 minuty krnąbrne dziecko jest w stanie pojąć istotę swojego przewinienia?
Z częścią artykułu się zgadzam, a z częścią nie.
1.
Zgadzam się z tym, że kary stosowane dawniej bywały nieskuteczne lub miały kiepskie konsekwencje. Trafnie je wypunktowałaś.
Ciężko powiedzieć, czy zgadzam się z tytułem „jak karać”. Próbujesz odczarować słowo „kara”, które dziś budzi ogromne kontrowersje. Podoba mi się, że chcesz pokazać, że mogą być zdrowe kary, aczkolwiek to słowo powinno być używane z dużą ostrożnością, żeby udało się odwieść od tradycyjnego sposobu „wychowywania” osoby, które ciągle nie widzą alternatywy. I dlatego z zaciekawieniem czytałem, w jaki sposób podejdziesz do tematu w tym wpisie.
Zgadzam się zdecydowanie z karami adekwatnymi do zachowania – w Twoim przypadku zakaz grania w Minecraft.
2.
Nie zgadzam się z fochami. Dlaczego?
Dzieci potrzebują relacji z rodzicami jak niczego innego. Granie na ich emocjach w tym zakresie zadziała bynajmniej nie ze względu na roztropność rodzica, lecz ze względu na największą potrzebę, jaką mają dzieci.
Z jednej strony Twoja kara niewiele się różni od tradycyjnych w swoim głównym założeniu – wymusza na dziecku zachowanie ze względu na strach/obawę (w tym przypadku obawa o relację z rodzicem).
Jakie jest Twoje zdanie – dlaczego dziecku tak bardzo przeszkadza chwila („max. 2 minuty”) bycia zbywanym albo nudy?
Moim zdaniem wynika to z faktu, że Twój foch uderza w jego poczucie bycia kochanym przez Ciebie, czyli najważniejszej potrzeby jaką ma dziecko. Myślę, że dziecko robi to, co chcesz, bo ogromnie potrzebuje miłości i uwagi. Przypomnij sobie jak Ty się czujesz z niezaspokojoną własną potrzebą, kiedy nie przytulisz dziecka na dobranoc i pomyśl, że dziecko ma te potrzeby większe oraz jest ich nieświadome.
Ono nie poprawi swojego zachowania, bo je przemyśli, bo je zrozumie. Ewentualnie dlatego, że nie chce zasmucać mamy (oby Ci nigdy nie wypomniało, że udawałaś). Nie sądzę, żeby dziecko w przyszłości zachowało się poprawnie z obawy przed dwoma minutami nudy. A Ty?
Z drugiej strony jest istotna różnica pomiędzy zaproponowaną przez Ciebie karą emocjonalną a innymi tradycyjnymi (szlabany, kąty itp.). Polega ona na tym, że w tym przypadku dziecko nie zdaje sobie sprawy z mechanizmu kary. Nie ma możliwości świadomie na niego odpowiedzieć albo się zbuntować. Kary emocjonalne dzieją się to CAŁKOWICIE poza zakresem dziecięcej woli, zrozumienia, pojmowania. W tym konkretnym przypadku osiągasz swój cel, ponieważ wykorzystujesz głęboką potrzebę dzieci, nad którą one nie mają kontroli ani nie są jej świadome. I pod tym względem jest to rodzaj psychomanipulacji.
3.
I jeszcze taka luźna kwestia na koniec. Jak bardzo dziecko powinno mieć możliwość buntować się przeciwko karze? Nie chciałbym pójść w skrajność, ale jak zasugerowałem wyżej, bunt jest prawem człowieka. Nie chodzi mi o to, żeby dziecko miało „prawo veta”, ale żeby mogło wyrazić złość. Raz, że człowiekowi jest to potrzebne (patrz: 5 etapów straty). Dwa, że możemy dostać sygnał, że kara jest nieadekwatna albo nie na dany moment. Ten „feedback” musimy sami wydobyć na podstawie reakcji dziecka. Trzy, że unikamy sytuacji, którą opisałem wyżej, czyli psychomanipulacji.
Mariuszu pięknie dziękuję Ci za komentarz!
Wg mnie brak reakcji jest karą porównywalna z klapsem, bo to taka przemoc psychiczna. Dziecko jest zle, płacze jest rozżalone w sumie to przestaje rozumieć o co mu chodzi i potrzebuje się przytulić, albo jakąś interakcji i dostaje fochem rodzica w twarz, to nawet gorsze jakby dostało klapsa. To rozwala psychicznie. Bo dziecko mimo tego, że wie że zrobiło źle to potrzebuje wiedzieć że rodzic z nim jest. Mówię na przykładzie 5 latki.
A sama nienosze gdy ktoś stosuje wzgl mnie foch, bo uważam, że lepiej wyjaśnić. A foch, no cóż jeśli masz czas na obrażanie się ….
No widzisz a u mnie żaden z tych trzech na pomysłów nie działa . Na nawet pierwsza bagatelizowanie dziecka odnoście odwrotny skutek bo przyniósł poczucie winy z którego rozwinął się lek separacyjny i choroba . Więc każdy musi wyczuć co działa na jego dziecko. Na moje niestety nic. Odebranie zabawek też nie działa ..
Bagatelizowanie dziecka to kwestia króciutkiej chwilki, nie można przesadzać, bo dziecko poczuje się odrzucone
Świetne dyskusje. Każdy komentarz wnosi do tego artykułu bezsenna wiedzę, wnioski i interpretacje. Ja tak sobie czytam i myślę… Że to chyba w mas-rodzicach leży źródło problemu bo chcemy być cały czas rodzicami-opiekunami oraz w tym co się nazywa „osobowością i temperamentem”. Zastanawiam się czy moja 8letnia corka zachowując się w tzw wg mnie „niewłaściwy sposób” nie jest zwykłą dziewczynka która tylko w mojej ocenie przedwcześnie wkracza w świat buntu depresji i samostanowienia o sobie. Dzieci mające dostęp do wszystkiego (przecież trudno je odseparować od elektroniki) -ich mózg musi szybciej się rozwinąć. Być może 12 latek to dziś właśnie moja 8latka. U nas kara czy nagroda nie działajs- prowadzą do kłamstwa, kradzieży i niszczenia. Mimo że proszę o mówię IE prawdy, nie przywłaszczanie rzeczy itp to chwilowy efekt rozmow… Chyba trzeba dużo rozmawiać. Wyjaśniać. Tłumaczyć. Nie godzić się z pewnym zachowaniem , nie popierać w mojej ocenie złych zachowan, nieetycznych, niekulturalnych. A przy tym zachować spokój i nie krzywdzić dziecka, nie oceniać, choć w głębi boli jak diabli.