wypada czasem ruszyć się z domu. Gdzieś wybyć, choćby na chwilę. I nawet to lubię… kłamię teraz. Bo to uwielbiam ! Te nasze podróże małe i duże. Choć należę do osób, które dobrze czują się u siebie, w swoich czterech ścianach, a mam ich trochę więcej niż cztery, to kocham wyjazdy. Może to być mała rodzinna wycieczka. No chciałabym napisać za miasto, ale ja w mieście nie mieszkam, więc udać się poza moją wieś, gdzieś hen, pozwiedzać, pobyć, pooddychać innym powietrzem. Może nie tak pachnącym i rześkim jak u mni`1e o poranku, ale mimo wszystko. Tylko to pakowanie. Nie cierpię. Produkty spożywcze to pestka. Gorzej z pakowaniem. Wyciągam wielkie walizki, torby, torebeczki, plecaki. Kupka rzeczy dla mnie, kupka dla Borysia, kupka dla Neli, mąż się sam pakuje. Potem wkładam, upycham jedno po drugim. Nelka na ogół w między czasie mi coś wyciągnie. Gonię ją, ona ucieka śmiejąc się perliście. A głos jak na tak małą dziewczynkę to ma dosyć donośny. To chyba nie po mnie, bo ja to trochę ciszej, tak pokątnie raczej. I to jest gaduła, a ja do gaduł nie należę. Wolę słowo pisane, lubię ciszę. Więc póki ona jest mała cieszę się na jej drzemki w południe, kiedy mogę coś dla siebie, albo w kuchni, albo z laptopem na kolanach. Ale te walizki co tak mozolnie pakuję, musimy potem władować do auta. I mimo, że to kombi i wszystko mamy podopinane na ostatni guzik, łatwo nie jest. Nasze torby, dzieci, torba z kotem, często wózek, dwa psy i na końcu my. Kiedy jedziemy do mojego drugiego domu, do domu rodzinnego, otwieramy bagażnik i widzę wzrok mojego taty. Dziwny wzrok i minę jakby chciał powiedzieć: na miesiąc przyjechaliście ? Nie, na weekend, ale ja tylko to co potrzebne, taki niby chomik trochę. Ale wszystko to niezbędne, zawsze się coś przydać może. Uwielbiamy te nasze podróże małe i duże, ale … gorzej już jest po powrocie. Kiedy trzeba wszystko wyjąć. Posortować, wrzucić część do prania, część na miejsce odłożyć. Tego nie lubię chyba jeszcze bardziej. Często odkładam to na drugi dzień, w którym od rana się złoszczę, że dzień wcześniej odłożyłam. No bezsensu. Ale te podróże małe i duże uwielbiamy. Kiedy możemy coś zobaczyć, pozwiedzać, pooglądać, poznać i pobyć koło siebie. To zbliża i umacnia więzi. Całe szczęście, że dzieci lubią być w trasie. Nie męczą ich podróże. Gorzej było ze mną, ale już znalazłam rozwiązanie, o którym Wam teraz napiszę.
Dla tych co ich męczą podróże małe i duże mam doskonałe rozwiązanie. Które sama przetestowałam, w tym moim odmiennym stanie. Idealne, bo nie trzeba nic łykać, nie jest się też sennym. Dla kobiet już w I i II trymestrze ciąży i osobne dla dzieci po 3 roku życia. Są to opaski, takie jak widzicie u mnie na nadgarstkach. Nie przeszkadzają w ogóle.
Jest to super rozwiązanie gdyż dziecko i dorosły czy kobiety w ciąży czują się w podróży idealnie:
- bez lekarstw
- bez efektów ubocznych
- opaski testowane są klinicznie
- polecane przez lekarzy
- stosowane w szpitalach
- dające efekty nawet po 2- 5 minutach
- do wielokrotnego użytku
- w wygodnym plastikowym opakowaniu
Zapraszam na konkurs – na facebooku, gdzie mam dla Was opaski dla dzieci.
Więcej na temat opasek możecie bezpośrednio przeczytać na stronie SEA-BAND.
takie nasze podróże małe i duże…
A może macie takie swoje miejsca ulubione, do których lubicie jechać ?
uwielbiam Wasze komentarze, jak Wy coś napiszecie, opiszecie, a ja coś od siebie dopiszę, te dialogi w świecie wirtualnym, to okrywanie siebie, poznawanie, dzielenie się skrawkiem siebie. Więc nie zwlekajcie, piszcie.
a jeśli mój blog, przypadł Ci do gustu – zapisz się na listę mailingową lub dołącz do mnie na facebooku
pozdrawiam — asia —
jak zawsze pięknie…
🙂 dziękuję
u nas też łato nie jet, może nie aż tak.. ale mimo wszystko, mamy mały samochodzik więc wszystko upchać graniczy z cudem, po dach jeździmy napakowania. Zdjęcia pięknie, chciałabym abyśmy i my mieli takie w swojej kolekcji… ale talentu brak
oj tam talent to na drugim miejscu
Wspaniała wiadomość! Gratuluję :*
Kocham takie wyjazdy i góry!
🙂 🙂
Ależ tam pięknie…
oj jest tak, tak sielsko, anielsko i pachnie łąką, kwiatami, lasem
Uwielbiam podróżować- reszta rodziny też:) Już teraz pakuję znacznie mniej rzeczy. Większość można kupić na miejscu jeśli byłaby potrzebna więc nie zabieram ponad połowy ” potrzebnych” rzeczy.
Gratuluję Brzusia:) Zdrówka dużo!
staram się zabrać zawsze to minimum, tyle, ze mojego minimum zawsze jest trochę dużo
i dziekuję 🙂
niektóre kobiety w ciązy tyją, puchną itd … Ty wyglądasz rewelacyjnie, zazdroszczę bo taki urok bije od Ciebie. Cudowne te Wasze zdjęcia. U nas z pakowaniem podobnie 🙂
nie mam czasu na tycie hahahaha
Uwielbiam podróże a widoki macie wspaniałe. Mi pakowanie nie przeszkadza gorzej z rozpakowaniem ale to też nie takie złe. Ważne by gdzieś pojechać. A teraz niestety jestem uziemona bo po wypadku musimy naprawić drugie auto. A tak w ogóle to wyglądasz promiennie.
to życzę szybkiej naprawy, co by kieszeni zbytnio nie opróżniła 🙂
i tak się czuję, dokładnie – promiennie
Nie miałam pojęcia o takich magicznych opaskach…
P.S wspaniała z Was rodzina… Patrzę na Wasze zdjęcia i bije z nich taka ciepła sielanka, prawdziwa rodzina- nie przekłamana, realna, ale bardzo szczęśliwa. Strasznie bym tak chciała… Piękny sweterek ma Twoja córeczka.
dziekuję za tak miłe słowa. Staramy się być razem i być szczęśliwi, ale nie na siłę, tylko po prostu.
Ja też zawsze mam problem z pakowaniem bo najlepiej było by jechać tirem żeby to wszystko można było zabrać 🙂 Obecnie mieszkam w wielkim mieście ale pochodzę z małej wioski tam też jeździmy na weekendy. Mój Jaś uwielbia wieś i wszystkie zwierzątka.
ooo tir byłby jak najbardziej na miejscu 🙂 😉
Zazdroszczę. ….
oj tak oj tam …
mój tata dokładnie tak samo reaguje, haha „na miesiąc przyjechaliście?” a opaski ? Hmm nie słyszałam, muszę wypróbować 🙂
Piękna rodzina z Was! A ten brzuszek- no <3 !!!
O opaskach nie słyszałam, ale zdecydowanie to coś dla mnie. Po ostatnim wyjeździe 800km, dwa dni było mi niedobrze, jeden dzień był ok, a już następnego szykowałam się do powrotu 😀 Także niby 5dni, z czego dla mnie tylko jeden był przyzwoity.
ten brzuch rośnie i rośnie ! a to połowa dopiero 🙂