Produkty niezdrowe dla dzieci to czarna seria, która należy do najpopularniejszych dań w całym kraju.Pomimo, że staram się je podawać jak najrzadziej, to jednak bywają częstymi gośćmi w moim domu. A w Twoim również?
Zdawać by się mogło, że w czasach ogólnego perfekcjonizmu i mody na zdrowe odżywianie, nie możliwe jest, że moglibyśmy podać naszym dzieciom coś niezdrowego. Guzik prawda! Są to tak „topowe” produkty, że niemal spotykamy je w każdym domu. Ba! Często nie wyobrażamy sobie bez ich udziału dziennego menu dziecka.
Co sprawia, że są tak popularne? Na pewno cena i dostępność, a po trzecie wygoda. Możemy je kupić w każdych delikatesach, a nawet w osiedlowym spożywczaku. Ich przygotowanie jest niemal błyskawiczne, a niektóre jedynie wyciągamy z opakowania i przerzucamy na talerzyk dziecka. Omamieni ich doskonałą ceną, nie zastanawiamy się – skąd ta ich niska wartość.
Jest jeszcze czwarta cecha, która powoduje, że po nie sięgamy. Wygląd! Ma on zasadnicze znaczenie w przypadku wyboru produktów dla dzieci. Ładne kolorowe opakowanie zapewne wpłynie na psychikę niejadka i będziemy zwolnieni z ciągłego gderania: no proszę zjedz kawałeczek. Dzieci zachęcane są bezpośrednio przez producenta, bez naszej ingerencji. Dziękujemy im za to i nie zastanawiamy się czy to produkty niezdrowe dla dzieci.
CZARNA LISTA
PRODUKTY NIEZDROWE DLA DZIECI
PARÓWKI
To niekoniecznie zdrowy produkt, który często podajemy dzieciom na śniadanie. 90% parówek to mięso niskiej jakości, co więcej z MOM czyli z mięsa oddzielanego mechanicznie – zmielonych ścięgien, włókien i błon drobiu brrr Delikatne w smaku, chętnie pałaszowane przez maluchy. Maluchy nie mają najmniejszego problemu, ze zjedzeniem śniadania, jeśli podamy ten budzący kontrowersję produkt.
Pod lupę wzięłam paróweczki, które są polecane dla dzieci, w pięknym kolorowym opakowaniu z napisem- paróweczki z kurcząt. Czytam skład: Mięso z piersi z kurcząt (38%)!, mięso oddzielone mechanicznie z kurcząt (29%), tłuszcz wieprzowy, skórki drobiowe, woda, białko sojowe, skrobia ziemniaczana, sól spożywcza, ekstrakty przypraw, wzmacniacz smaku E621, przeciwutleniacz E300, substancja konserwująca E250. Produkt może zawierać śladowe ilości gorczycy i glutenu.
Cóż… czytajmy etykiety, bo jest dużo produktów, które są dużo lepszej jakości, a w tej samej cenie.
SŁODYCZE Z DODATKIEM WITAMIN
Niektóre dzieci nie tolerują warzyw i owoców, okazują wewnętrzny bunt. Co więcej, ta sama grupa nie weźmie do buzi żadnego syropu witaminowego. Co wtedy? Ja bym powiedziała – próbujmy owoców i warzyw do skutku. Jednak wiem, ze jest gro matek, które w takiej sytuacji sięga po słodycze z witaminami. Niestety nie mają one nawet w połowie takiej wartości dla organizmu, jak prawdziwe witaminy zawarte w naturalnych produktach.
Witaminy zawarte w słodyczach są pozyskiwane syntetycznie, które organizm przyswaja nieco w inny sposób niż witaminy naturalne. Istnieje również ryzyko ich przedawkowania, więc warto zwrócić uwagę, ile razy dziennie dziecko po nie wyciąga rączkę. Warto baczyć również na alergie, które są ich udziałem. Jest to spowodowane np. dodatkiem barwnika koszenila (który jest pozyskiwany ze… sproszkowanych mszyc, ale bez paniki ten składnik występuje w wielu produktach, z czego często nie zdajemy sobie sprawy).
WODY SMAKOWE I NAPOJE
W przeciwieństwie do wody i naturalnych soków, wody smakowe i napoje nie mają zbyt dużo wspólnego ze zdrową żywnością. Zawierają dużą ilość cukru /wpis o szkodliwości cukru na mózg dziecka/, substancje smakowe, aromat i substancje konserwujące. Te wszystkie składniki sprawiają, że zaliczamy je do produktów niezdrowych dla dzieci. Jeśli jednak upieramy się przy ich podawaniu, wybierajmy te, które są słodzone naturalnymi sokami owocowymi.
Na naszą uwagę zasługują również nektary, które z samej nazwy kojarzą się z czymś zdrowym. Okazuje się, że w swoim składzie posiadają bardzo dużą ilość cukru i syropu glukozo-fruktozowego, a w nektarach light – nawet słodziki. Inaczej również wygląda wchłanianie się cukrów, występujące w sztucznych sokach, napojach, nektarach, którym nie towarzyszy naturalny błonnik zawarty w naturalnych owocach i warzywach. Podczas produkcji soków, traci się wiele witamin, dlatego w trakcie produkcji są one witaminizowane, jednak to już nie jest taka sama witamina jak ta, występująca w produktach naturalnych.
DESERY MLECZNE
Fermentowane produkty mleczne są bardzo zdrowe dla dzieci i dorosłych. Jednak już nie każdy jogurt owocowy, a tym bardziej deserek mleczny. Większość dostępnych w sklepach jogurtów owocowych nie można porównywać do jogurtu naturalnego z wkrojonymi lub zblendowanymi własnoręcznie owocami. Dzieje się tak za sprawą cukrów prostych zawartych w gotowych deserach i jogurtach owocowych. Dla porównania, w przeciętnym jogurcie naturalnym znajdziemy jedynie 5 g cukrów, podczas gdy w owocowym aż 16 g, czyli 3 x więcej.
Jakość owoców dodawana do tej grupy produktów również jest wątpliwa, gdyż jest to homogeniczny wsad owocowy, produkowany z jak najbardziej miękkich części i poddany bardzo silnemu rozdrobnieniu, co wpływa na utratę pewnych właściwości błonnika.W przypadku popularnych deserków mlecznych sprawa wygląda jeszcze bardziej ponuro.
Przeanalizowałam etykietę bardzo lubianego orzechowego deseru dla dzieci, który przyznam szczerze, że i mi bardzo smakuje, choć słodkich serków i deserów w ogóle nie lubię. Określenie orzechowy to dużo powiedziane, gdyż orzechy laskowe stanowią w nim „aż” 0,5%, dwa zagęstniki E, skrobia modyfikowana, która powoduje odkładanie tłuszczu w organizmie, duża ilość zagęszczanej sztucznie śmietanki i 4 łyżeczki cukru.
Więc jeśli macie nadal ochotę na zdrowy czekoladowo-orzechowy deser, zachęcam do zrobienia go własnoręcznie. 2 sprytne przepisy opublikowałam na łamach mojego bloga – mus czekoladowy z awokado oraz domowa nutella bez cukru oraz masło orzechowe.
SERKI TOPIONE
Dlaczego czepiam się serków i traktuję jako produkty niezdrowe dla dzieci ? Serkom topionym przyglądałam się będąc w pierwszej ciąży, a więc przeszło 8 lat temu, kiedy przeczytałam listę produktów niepolecanych kobietom w ciąży. Okazuje się, że tak naprawdę serki topione mają mało wspólnego z prawdziwym serem. O ile ser ma dużo wapnia, o tyle nie powinien w swoim składzie zawierać sodu i zbyt dużej ilości tłuszczu.
Plasterki serków pakowane osobno w folię, jak i te w tubkach, pudełeczkach i w tzw „kiełbaskach” są to produkty niezdrowe dla dzieci i kobiet w ciąży. Są to produkty wysoko przetworzone i bogate w wodę i tłuszcz. Do ich produkcji używane są sole emulgujące czyli popularne „E”, które w istotny sposób pogarszają przyswajalność cennego wapnia, żelaza i magnezu.
HERBATKI DLA DZIECI
Znowu się czepiam, bo skoro jest na nich napisane wprost, że są skierowane do najmłodszej grupy konsumentów, to z pewnością zostały przebadane bardzo dokładnie. 2 lata temu, kiedy po raz drugi w swojej matczynej karierze miałam do czynienia z kolką, sięgnęłam po herbatkę z kopru dedykowaną dla niemowląt. Uwierzcie mi, jakież było moje zaskoczenie, kiedy porównałam zawartość kopru w herbatce granulowanej i tradycyjnej w saszetce. W tej gotowej do sporządzenia, nawet w letniej temperaturze, zawartość kopru była znikoma na poziomie z tego co pamiętam poniżej 5%, za to bogata w glukozę.
Mądry pediatra czy położna środowiskowa powinna nas rodziców informować, że układ pokarmowy niemowlęcia, nie potrafi sobie poradzić z ilością glukozy zawartej w herbatce granulowanej dla dzieci. A skład tego typu produktów jest o wiele słabszy, w porównaniu do herbaty naturalnej np. w torebce do zaparzania. Dodatkowo herbatki granulowane owocowe maja znikomą zawartość składnika, od którego pochodzi ich nazwa – typu hibiskus, malina itp
W przypadku, kiedy na opakowaniu produktu przeczytamy napis dużymi literami – Bez Dodatku Cukru, warto sprawdzić, czy nie zawiera maltodekstryny, czyli słodkiego proszku, który dodaje się w celu poprawienia struktury danego produktu, wydłużenia okresu do spożycia. Maltodekstryna stawiana jest na tej samej półce niezdrowych produktów, co glutaminian sodu czy benzoesan sodu, które stanowią szkodliwe dodatki do żywności.
Na koniec chciałam Wam wyjawić jeszcze jedną sprawę. Nie dajcie się mamić etykietami, że dany produkt jest rekomendowany przez „XX” stowarzyszenie, nawet w przypadku, kiedy z pozoru wydaje się to państwowa instytucja. Z pewnego źródła wiem, że często owe logo jest zakupione przez setki tysięcy złotych i nie przeszło prawdziwych badań tejże organizacji. Wszystkie te oznaczenia i przyznawane Laury i Instytuty to czysty chwyt marketingowy.
Jako rodzice nie dajmy się naciągnąć. Firmy mają jeden tylko cel – chcą zwiększyć swoje obroty. W końcu handel to żyła złota. Podobnie jest z produktami, które posiadają olej palmowy, a wiecie, że jest ich tysiące? ( wpis – ile produktów z olejem palmowym posiadasz w swojej kuchni? ) Jednak jako matki i ojcowie, nie możemy dać się zwabić w ich sidła i testować produkty niezdrowe dla dzieci na naszych wychuchanych i ukochanych maluchach. A znacie powiedzenie – 3 życie kurczaka w supermarkecie? Ono naprawdę istnieje!
Słyszałam dużo opinii na temat parówek, ale ten skład który opublikowałaś mnie zamurował ! Dziękuję Ci za to
myślę, że powinniśmy mówić o składnikach, które znajdujemy w pożywieniu, a „średnio” służą naszemu zdrowiu 🙂
Sa tez parowki z dobrym składem.
Też rozne widziałam sklady w parówkach, szczególnie tych dla dzieci…nawet te co zawierają 95procent mięsa.
Na szczęście znalazłam parówki w jednej z sieciowek, gdzie sklad to tylko 2 linijki…zawiera sól morską i mięso cielęce. Także cud w porównaniu do innych😉
Z chęcią dowiem się co to za parówki bo do tej pory jemy albo berlinki albo krakus 🙂
Nie spodziewałam się słabego produktu w herbatce dla niemowląt, faktycznie wyniki nie są zadawalające. A ja podawałam i uwierzyłam producentom.
Nie da się uniknąć wszystkiego, myśle ze zdrowy rozsądek we wszystkim ratuje sytuacje 🙂
Wszystkiego unikac ię faktycznie nie da, byle jeść z umiarem 🙂 Parówki u nas bywają, choć staram się wybierac najlepsze! Wody smakowe, zwłaszcza latem też są 🙂
Warto czytać składy i wybierać rzeczy możliwie jak najmniej szkodliwe – choć prawda jest taka, że coś takiego jak 100% zdrowy produkt chyba w tych czasach nie istnieje. Niemal wszystko jest traktowane chemią i „ulepszaczami”.
Babcia mi kiedyś powiedziała – nie bój się śliwek z robakami, one wiedzą co dobre. Robak chemii nie tknie.
U mnie Lilka uwielbia jogurty 🙂 I to te naturalne 🙂 Parówki jedzą, ale ja zawsze czytam skład i kiedy widzę tylko literkę E opakowanie wraca na półkę i ilość mięsa jest raczej koło 80% i wyżej w tych co kupujemy.
Po Twoim wpisie nie sądziłam ze popełniam aż takie błędy
Teraz tak naprawdę większość rzeczy nie jest zdrowa, chyba że samemu się ją zrobi lub wyhoduje. My postawiliśmy na własny warzywniak i owoce w lato, dzieci chętnie jedzą i wiem, że jest to zdrowe jo i pyszne
Brawo! My również robimy sporo soków, dzemiw itp
Jeżeli chodzi o wody smakowe to też ich nie lubię.
Parówki syn uwielbia ale zawsze kieruje się zawartością mięsa w parówkach. Nigdy nie kupowałam tych dla dzieci. Niestety wody smakowe to u nas codzienność.
Ja również nie unikne parowek, ale mam swoje 2 marki. Natomiast moja najmłodsza bardzo dużo pije, ale wody z sokiem domowym, więc zarówno ja, jak i moja teściowa i rodzice robimy co roku bardzo duże ilości różnych soków.
hymmmm a ja słyszałam, iż nie należy podawać niemowlakom kopru włoskiego…
Fakt, faktem trzeba czytać etykiety sprawdzać składniki jeśli coś jest nam nieznane.
Kasiu również to ostatnio przeczytałam i nieco się zdziwiłam. Co roku czytam newsy. W każdym razie u nas na pewno nie zaszkodził.
O fuu, dziękuję za wpis, wiedzy nigdy za wiele
Mój tata opowiadał, że kiedy jego dziadek pracował w masarni, o parówki robiono z papieru toaletowego, ale nie wiem, czy to prawda 😉