zaplanowane cesarskie cięcie, czy poród naturalny ?
do napisania poniższego zainspirowała mnie czytelniczka mojego bloga, poniekąd internetowa znajoma. Za dwa tygodnie czeka ją poród, a dziecinka nie odwrócona jak powinna. Naczytała się internetowych wiadomości i trzęsie teraz portkami, że cesarskie cięcie to samo zło. W dobie kultu macierzyństwa, o którym ostatnio już się rozwodziłam, cesarskie cięcie nie jest wskazane, podobnie jak negowane karmienie z butelki itp. Prawda jest taka – matka to też człowiek, a kobieta w ciąży ma prawo decydować o swoim ciele. Matka to nie inkubator. To czująca i trzeźwo myśląca osoba. Pełna miłości do swojego maleństwa. Nie rozumiem tej całej nagonki. I kurcze .. nigdy nie zrozumie.
Nic Wam nie powiem na temat porodu.. bo nigdy go nie przechodziłam. Nic Wam nie powiem na temat skurczów porodowych bo.. nigdy praktycznie ich nie miałam. Ja, matka trójki dzieci, ale po trzech cesarskich cięciach. I nie mam wyrzutów sumienia. Żadnych. Jakichkolwiek. Żyjemy sobie teraz razem, pod wspólnym dachem, kochamy się na zabój, przytulamy ile nam sił starczy. Zrobię dla nich wszystko w granicach rozsądku, dla ich zdrowia całkowicie wszystko. Więc niech mi nikt nie wciska, ze ich skrzywdziłam. Kurcze, żyjemy w XXI wieku.
Kiedy zaszłam w pierwszą ciążę nastawiona na poród naturalny w 100% byłam. Kiedy Boryś, zresztą uparty po dziś dzień, chyba po ojcu, zdecydował się na nie odwrócenie, nikt mnie nie pytał co wybieram. W dzisiejszych czasach ułożenie wskazywało odgórnie na poród poprzez cesarskie cięcie. Miałam wyrzuty sumienia, naprawdę. Że okruszek taki wydarty zostanie na światło dzienne. Że będzie w szoku. Z czeluści brzucha jakieś ręce go dotkną i zaczną opatulać w pieluchy. Co on biedny poczuje ?! Jak mu źle z tym będzie. Multum myśli. Ja matka – samo zło. Jak z tym żyć… jak ukoić sumienie..
Poród standardowy i zaplanowany jak na cesarskie cięcie przystało. I pojawił się ON. Taki piękny, usteczka jak koraliczki, uroda dziewczynki najpiękniejszej. Zakrzyczał i .. zasnął. Położony na moim ciele. Prawie śpiącego go witałam. Czy był nieszczęśliwy ? Wręcz na zadowolonego wyglądał. Wyrzuty sumienia odpłynęły. Szczęście niewiarygodne. Tchu mi brakowało przez radość, od koniuszków palców u stóp po koniuszki włosów na głowie. Uczucie nie do opisania. Wszystko inne przestało mieć znaczenie.
Nie miało znaczenia, ze ciężko było się pozbierać po cesarskim cięciu. Bo bądź co bądź to jednak operacja. Ingerencja skalpela. Nic to, że musiałam plackiem leżeć praktycznie bez ruchu przez 8 godzin. Nic to, że wstać ciężko było. Nic to, ze zamiast chodzić sunęłam jak ślimak po korytarzu szpitala. Nic to, ze ciężko się było po wszystkim pozbierać.
Więc jeśli ktoś mnie teraz zapyta czy dlatego, że niejako zaplanowałam cesarskie cięcie – skrzywdziłam tym swoje dziecko, to ja odpowiem pytaniem:
zaplanowałam cesarskie cięcie co w tym złego ?!
Każdy poród jest inny. I cesarskie cięcie również. Jako „stary wyjadacz” tego drugiego, mogę to zagwarantować. Za pierwszym razem dostałam dodatkowy znieczulający zastrzyk bo noga mi rwała do góry. Byłam naćpana. Zawroty głowy, odloty, delirka, zimno niesamowite. Za drugim, skurcze po wszystkim przypominające te porodowe. A że nie wolno się ruszać, tylko plackiem leżeć to leżałam i w myślach się zwijałam. Ketonal dożylnie trochę pomógł, ale też w tyłek bolące przeciwbólowe mi pielęgniarka ładowała. Za trzecim razem na sali porodowej znieczulenie nie działało w pełni. Nogi co rusz do góry podnosiłam. To dostałam gaz i odjazd zaliczyłam. Więc nie widziałam jak moja najmłodsza dziewczynka na świecie się pojawiła.
Dobre myślenie pomaga. Dobra relacja z lekarzami i personelem pomaga. Odpowiadanie, zagadywanie, rozmowa i uśmiech pomaga. Przy moim drugim porodzie o meczu Niemców z Brazylią była dyskusja. Kto za kim. I dlaczego. Dialog z rudym anestezjologiem, że rudemu wierzyć nie warto. I żebym się tak nie cieszyła, bo Jurek / mój ginekolog położnik / mi niezłe pętelki na brzuchu właśnie tworzy.
Czy ja jestem nienormalna ? Chyba raczej zwykle normalna. Tylko lubię dopatrywać się tego co dobre. W każdym nawet mało sprzyjającym momencie. Życie tego uczy. Tylko nie każdy tego pragnie. Nawet w sytuacji braku możliwości porodu naturalnego nie czułam się jak skazaniec. Myśli, że to dziecko nagle na świat zostało wydarte szybko odpłynęły. Nie czuję się mniej z cała trójką związana bo nie urodziłam naturalnie. Czuję się związana tak jak należy i chyba maksymalnie. Więc.. Dla tych co nie maja wyboru – głowa do góry, można powiedzieć, że ja zaplanowałam cesarskie cięcie – co w tym złego ?
mniej więcej ten sam wiek, mniej więcej ta sama waga,
inny rok , inne płcie
tak samo ich uwielbiam
więcej na temat niemowląt w zakładce:
lubię kiedy przyłączacie się ze mną do dyskusji, kilka zdań Wy i kilka ja Wam dopisuję. Dlatego z góry dziękuję za każde Wasze słowo w komentarzu.
– pozdrawiam Was cieplutko –
asia
jeśli masz ochotę – przyłącz się do mnie na facebooku
lub zapisz się do subskrypcji / znajdziesz po prawej stronie bloga /
Dziękuję… :-*
Podpisuję się pod tym postem obiema rękami… Też 3 cc za mną, też z konieczności… Każda inna tak jak każde moje dzieciątko 🙂
Też nie czuję się z tego powodu gorszą matką. Dodam tylko, że przy ostatniej ciąży to cięcie cesarskie uratowało poniekąd życie
moje i mojej najmłodszej Kruszynki… Tak więc nikt mi nie powie,ze cesarskie cięcie to coś złego!
Pięknie napisane i cudowne zdjecia☺ ja Was
wszystkich uwielbiam ❤❤❤❤
No to ja placze ze wzruszenia…
każda z nas chyba przy pierwszym cc miała
wyrzuty sumienia, ale jak się pojawia zdrowy
maluszek to o wszystkim zapominamy 😉
świetne zdjęcia Asiu, świetne dzieciaki, a te które
się nie odwróciły – to są silne charaktery,
poradzą sobie w życiu.
Według mnie – nic!
W ciąży naczytałam się mnóstwa bzdur, jak to jest źle dla dziecka, że potem może być wycofane i nieśmiałe, opóźnione wręcz, że
szok, że… bla, bla, bla.
Ja też o moim porodzie nie wiem nic, jeszcze mniej niż Ty, bo miałam cc w pełnej narkozie, 5 minut po przywiezieniu do
szpitala już byłam na stole operacyjnym, a syna niestety zobaczyłam dopiero dobę po narodzinach, ale dziś, z perspektywy
czasu uważam, że miałam najlepszy poród na świecie – cc uratowało nam życie!
A o moim dziecku ostatnie, co można powiedzieć, to że jest wycofany i nieśmiały 😉
I gdybym miała rodzić ponownie, to tylko przez cc.
niemądre ludzie gadanie, ze niby dziecko inaczej się kształtuje z uwagi na rodzaj porodu
Jestem po 2 naturalnyvh porodach – pierwszym
ciężkim i długi, drugim ekspresowym. Mieszkam
w Niemczech i też mogłabym zrobić CC na
życzenie. Obawiałam się tylko 2 rzeczy – totalnego
rozregulowania po (chciałam karmić piersią, a nie
zawsze po cesarce to się udaje), bólu
pooperacyjnego z raną oraz tych niezrośniętych
mięśni brzucha (moja koleżanka cierpi już 2 lata z
tego powodu). Nie mam poza tym zdania na ten
temat – tak jak napisałaś – każda robi jak uważa, a
kocha i tak później nad życie! Czy to ważne czy
poród był przez CC? Podobnie jak czy ma
znaczenie czy dziecko dostanie 2, 3 albo tylko
mleko matki? To wszystko trochę pic na wodę –
karmisz cycem, wywalasz wszystko na wierzch a
ono w przedszkolu i tak co 2 tydzień chore. A
drugie na mleku krowim (nawet nie
modyfikowanym) i max co mu wyjdzie to gil do
pasa…
każde nasze dziecko jest inne, tak jak napisałaś. Odnośnie cc nie miałam tak naprawde wyboru z uwagi na moje powikłania z biodrem za 2 i 3 razem.
Asiu, Ty nie „zaplanowałaś” cięcia
cesarskiego, ale zostało ono wykonane
ze względu na zwiększone ryzyko
okołoporodowe. Cięcie cesarskie jest
dużą operacją brzuszną ze wszystkimi
konsekwencjami. Takie operacje
wykonuje się dla ratowania zdrowia
lub życia. Poród pośladkowy,
zwłaszcza pierwszy jest obarczony
większym ryzykiem niż prawidłowy,
głowowy i jest bardziej ryzykowny niż
cięcie cesarskie. Jednak każda
sytuacja jest inna, więc mówienie
tutaj o wyborze i planach bez
konsultacji medycznej byłoby
niedorzeczne.
dokładnie Mario, raczej z przymrużeniem oka „zaplanowałam”