Osiągnęłam swój cel! Dzięki dobrym kosmetykom z drogerii, dziś mogę śmiało powiedzieć – tak mam fajną cerę! I wiecie co, nie szkodzi , że mam 40 lat. Twarz mam w lepszej kondycji, niż 10 lat temu! Przedstawiam moje hity do pielęgnacji twarzy z drogerii + jeden apteczny, które pozwoliły mi się poczuć luksusowo. A co więcej, wcale nie wydaje na nie fortuny!
Przez wiele lat, chyba od czasu studiów męczyłam się z suchą skórą. Momentalnie po myciu musiałam w siebie coś wcierać, aby skóra nie była jak papier. I to na całym ciele. Najgorszy były lata, kiedy mieszkałam w krakowskim akademiku. Było to wiele lat temu, a do dziś pamiętam ten świąd… brrr! Odpukać, nigdy nie miałam problemów z wysypkami, zajadami itp. Być może zawdzięczam to zdrowej diecie (oczywiście oprócz wspomnianych lat studenckich, kiedy głównym moim pożywieniem był akademicki hit – zupka chińska).
Tak naprawdę dobry stan skóry zawdzięczamy pożywieniu. Im więcej spożywamy nieprzetworzonej żywności, tym szybciej będziemy cieszyć się zadbanym wyglądem. Warzywa, owoce, mało cukru, mało soli. I woda! Dużo wody. Pamiętacie może moje wyzwanie związane z piciem wody? Przez 30 dni piłam naprawdę jej dużo. Do dziś pozostał mi ten nawyk. Dzień zaczynam od szklanki ciepłej wody, dopiero później sięgam po kawę (więcej na temat mojego wyzwania przeczytacie we wpisie – Moje 30 dniowe wyzwanie – poznajcie efekty picia dużej ilości wody).
Zauważyłam też zmianę w wyglądzie skóry (zwłaszcza tej skorej do powstawania zmarszczek) po 3-miesięcznej kuracji picia oleju lnianego. Tak naprawdę piłam olej z różnych powodów, a efekty na każdej płaszczyźnie były spektakularne. M.in. poprawa w wyglądzie włosów, skóry i całego układu trawiennego. Chyba do niego wkrótce powrócę, choć nigdy nie rozsmakowałam się w oleju i myślę, że go nie polubię, mimo to, doceniam go szczególnie! (Tej tematyce poświęciłam odrębny wpis – Hit wszechczasów – Picie oleju lnianego)
Kolejny krok to dobór odpowiednich kosmetyków. Nigdy nie byłam zwolenniczką „grubej tapety” na dzień. Maluje się raczej dyskretnie, a często w ogóle rezygnuję z tego upiększania. Być może z racji faktu, że nie potrafię się super extra pomalować, aczkolwiek może się jeszcze kiedyś nauczę 🙂 Jednak do pielęgnacji przywiązuje dużą uwagę. Nauczyłam się dobierać kosmetyki, zgodnie z potrzebami swojej skóry. Nie przesadzam jednak z ich ilością. Raczej jestem minimalistką, aczkolwiek dosyć wybredną.
Wybrałam kilka kosmetyków, które mi się super sprawdziły w pielęgnacji twarzy. Nie wydałam na nie krocie. Wręcz myślę, że są dostępne na każdą kieszeń, a niektóre z Was mogą pomyśleć, że są za tanie aby zdziałać cuda. Otóż Moje Drogie – wypróbujcie i dopiero wtedy oceniajcie. Mam kilka swoich kosmetycznych marek, którym niemal ślepo ufam. Jednak wybieram z głową, a nie co popadnie i co zostanie zareklamowane. Tym ostatnim ufam najmniej. Przekonałam się o tym kilka lat temu, kiedy miałam problem z włosami. (wpis na temat świadomej pielęgnacji włosów – zapraszam).
Ale do sedna! Przedstawiam Wam moich ulubieńców – dobre kosmetyki z drogerii oraz jeden hit z apteki.
DOBRE KOSMETYKI Z DROGERII
HITY DO PIELĘGNACJI TWARZY NA DZIEŃ I NA NOC
Sukcesywnie oduczam się mycia twarzy wodą. Makijaż zmywam olejkami. Lubię naturalne olejki z awokado, ze słodkich migdałów, z dyni, krokosza (których używam również do olejowania włosów). Ale właściwie każdy jest dobry, nawet olej lniany i słonecznikowy. Kulistymi ruchami zmywam twarz olejkiem. Po tym zabiegu wyglądam jak górnik, dlatego kolejnym etapem jest płyn micelarny. Bardzo polubiłam się z linią z Bielendy. Mój ulubieniec to płyn micelarny Fresh Juice z bioaktywną wodą cytrusową i kwasem hialuronowym. Przecieram twarz nasączona wacikiem, po czym nie pozwalam wodzie parować i osuszam chusteczką.
Zaprzyjaźniłam się z delikatnym peelingiem enzymatycznym z Tołpa z serii Holistic, który wyrównuje kolor skóry, zwęża pory oraz co dla nie jest najważniejsze, redukuje szorstkości natychmiast wygładza buzię. Jego dużym plusem jest fakt, że nakładamy go jak maseczkę i zmywamy po 10 minutach wodą. Ma w sobie azelainowy (rozjaśnia przebarwienia) i hialuronowy (nawilża), Oczywiście nie ma tych wszystkich SLSów, parabenów i silikonu.
Jeśli planuje większe „wyjście” lub mam ochotę się trochę „podopieszczać” sięgam po mój sprawdzony od 2 lat produkt, jaki jest szczoteczka soniczna Foreo , która jest w pełni wykonana z silikonu klasy medycznej i przeznaczona nawet dla wrażliwej skóry. Jednak nie polecam jej osobom ze skłonnością do trądziku. Po 3 dniach wieczornego jej stosowania, buzia jest niewiarygodnie gładka i nabiera zaróżowionej barwy. Zazwyczaj używam ją wraz z produktem do mycia twarzy. Fajnie mi służy aksamitna pianka myjąca z linii firmowej Douglas, którą można myć nawet oczy, bez ich podrażniania.
Ostatnimi kosmetycznymi hitami są kosmetyki koreańskie oraz maseczki w płachcie. Z czystym sumieniem mogę Wam polecić maseczki z It’s skin. Spodobały mi się z uwagi na ich prostotę w użyciu. Nakładam płachtę, trzymam na twarzy 20-30 min, zdejmuję i wyrzucam. Maski nie trzeba zmywać, a pozostałość można wklepać opuszkami palców do całkowitego wchłonięcia. Maseczki w płachcie dopasowują się do kształtu twarzy, umożliwiając równomierne rozprowadzenie składników. Mi najbardziej przypadła do gustu The Fresh Maski w Płachcie Blueberry oraz Pomegranate.
W kwestii kremów do twarzy, jestem zachwycona linią Holistic z Tołpa. Aktualnie używam Holistic Retinol na dzień i na noc. Ten drugi ma jest w formie kremu-maski (stężenie x2), z kolei na dzień posiada SPF 20. Retinol ma za zadanie poprawić gęstość skóry i zapobiec powstawaniu niedoskonałości. Kremy w swoim składzie posiadają niskocząsteczkowy kwas hialuronowy, który głęboko nawilża i nawadnia i zapobiega utracie wody z naskórka.
Wyczytałam w 2 źródłach, że generalnie krem pod oczy to „chłit marketingowy” i w ogóle nie musimy go używać bo jest bardzo podobny do tych przeznaczonych do całej twarzy i szyi. Jedynie osoby, które mają bardzo wrażliwe oko, mogą się na niego skusić. Jednak koło 40-tki jestem zdania, że na pewno nie zaszkodzi. Dlatego używam o nieco innym składzie niż tych do twarzy.
Mój krem pod oczy Holistic Tołpa – linia rozjaśniająca, który ma za zadanie redukować cienie i opuchnięcia oraz napinać i ujędrniać delikatną skórę pod oczami. Jak rekomenduje producent -serum redukuje zmarszczki o 17% i zaczerwienienia o 8%, rozjaśnia i rozświetla skórę. Co więcej, nic mnie nie uczula i nie szczypie. A musze Wam powiedzieć, że chyba z 80% kremów powoduje u mnie potok łez. Aktualnie zużywam już drugie opakowanie kremu. Dla mnie cała seria – Tołpa Holistic to taki sztos nad sztosami. Wspominałam o nich nawet w zestawieniu pięknych prezentów dla kobiet.
Jeżeli mam sińce pod oczami (seriale Netflix mi ewidentnie nie służą 🙂 ) schładzam w lodówce masażer – roller jadeitowy, który zmniejsza opuchliznę i rozluźnia twarz. Bardzo go lubię, zwłaszcza to uczucie zimna. Ja kupiłam z różowego kwarcu, który ma dodatkowo działać na zmarszczki.
Natomiast jeżeli szukacie czegoś do masażu całego ciała, poleca produkt, który kupuje raz na pół roku 🙂 – szczotka do masażu na sucho. Jest to mój absolutny hit z drogerii w ostatnich miesiącach. (czytaj – szczotkowanie ciała na sucho – prosta pielęgnacja, która kosztuje grosze)
Pod krem stosuję naprzemiennie lekkie serum – z Tołpa Holistic, rozjaśniające z witaminą C. Uwielbiam je. Wklepuje na cała twarz, również pod oczy, jak i na szyję. Z kolei drugie serum z The Ordinary –Hydratory i oleje Hyaluronic Acid 2% + B5. Wypróbowuję go od niedawna, ale już mogę go zaliczyć do strzałów w 10. Kosmetyki z he Ordinary kuszą mnie od dawna. Mam teraz chrapkę na ich retinol 2%, zastanawiam się jak na niego zareaguje moja skóra. Póki co, posłuchałam porady pewnej pani doktor, która doradziła, że zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym warto sięgnąć po super tanią i skuteczną maść z apteki – Retimax 1500, która nawilża, odżywia i chroni.
Skład Retimax 1500 jest bardzo prosty, co zawsze jest zaletą. Nie zawiera konserwantów. Natomiast zawiera bardzo wysokie stężenie witaminy A. Za opakowanie 30g zapłaciłam jedynie 12 zł. Jest nieco tłusty, ale przecież to maść. Używam go jedynie na noc i nie systematycznie, aby nie przesadzić. Lubię po jego nałożeniu pod oczy „pojeździć” schłodzonym wałeczkiem jadeitowym. Super chroni skórę przed utratą wody i dla mnie jest prawdziwym aptecznym hitem, który można stosować od późnej jesieni do wczesnej wiosny. Retimax 1500 ma przeróżne zastosowania. Ale uwaga! Nie stosujemy tego typu maści w ciąży! gdyż ma działanie teratogenne dla płodu (toksyczne).
Ostatnimi produktami, które bardzo przypadły mi do gustu jest wiśniowy scrub do ust oraz cudowna cytrynowa maska, z którą zaprzyjaźniły się również mojej córki 🙂 Zresztą jak zerkniecie na opakowanie to się nie zdziwicie 🙂 Usta po użyciu delikatnego peelingu są niewiarygodnie miękkie, a dodatkowo maska je pielęgnuje i nawilża. Producent zaleca, aby scrub stosować maksymalnie 2-3 razy w tygodniu, ale przyznam się, że kusi mnie częściej. Usta po jego zastosowaniu delikatnie jakby pulsują i wydają się takie całuśne. Używam scrub i maska z FlosLek. Ja przez nieuwagę wydałam na obydwa 25 zł, a dopiero później zauważyłam, ze można je nabyć w zestawie, za zaledwie 16zł!
Zdradzę Wam mój patent, który stosuję, a który odkryłam przypadkiem. Najpierw używam scrub z Floslek, wcieram go ustami, tak jakbym rozsmarowywała błyszczyk. Następnie nakładam cienką warstwę maści Retimax 1500. Usta są cudownie nawilżone, czerwone i leciutko szczypią, przez co są większe i pełniejsze. Uwielbiam ten efekt 🙂
Ciekawa jestem, czy macie swoich ulubieńców w zakresie pielęgnacji twarzy, czy jesteście freakiem kosmetycznym. A może macie do mnie pytania? Piszcie i dajcie znać jakie macie doświadczenie w kwestii pielęgnacji, moich hitów lub dobrych kosmetyków z drogerii.
Świetny artykuł, czytam już drugi raz żeby sobie coś zapamiętać bo sporo tego wszystkiego. Jestem minimalistką jeśli chodzi o pielęgnację, od płyn do mycia twarzy i woda i jakiś krem. Zainteresowała mnie ta seria z tołpy.
Mi tez by pasowało trochę więcej o sobie pomyśleć, może Ty mnie zainspirujesz 🙂
Ja przez wiele lat używałam do zmywania make-up mleczka, ale tez odkryłm Bielendę i się zakochalam. Nie wysusza skóry, pięknie myje oczy, nic nie podrażnia. Rewelacja jak dla mnie. Najbardziej lubię z rożową glinką. A teraz z uwagi na to, że mam już 39 lat przymierzam się dot takiej serii z camelią.
Bardzo dobry pomysł, tez przymierzam się do olejków z Bielendy. Póki co, używam tych, których używam do olejowania włosów 🙂
Używałam już wielu kosmetyków w Tołpy i bardzo dobrze się u mnie sprawdzają. Dostałam kiedyś jakąś próbkę i od tego się zaczęło. W ogóle kosmetyki drogeryjne są bardzo dobre i w rozsądnych cenach.
Mnie Tołpa tez nie zawiodła.
Bardzo lubię czytać takie polecenia kosmetyczne, bo zawsze znajdę dla siebie coś nowego, do przetestowania. Lubię stosować różnego rodzaju olejki, z którymi moja cera bardzo się lubi, więc na pewno sprawdzę te polecone. Ty chyba najlepsze połączenie, kiedy kosmetyk ma stosunkowo niską cenę, a działa wyjątkowo dobrze.