Gotowa opalenizna na wiosnę, to marzenie wielu z nas. Poznaj 5 faktów i 5 mitów, które musisz znać jako fanka opalenizny i garść informacji o stylu healthy glow. Dodatkowo zapraszam Cię na przegląd dobrych samoopalaczy i troszkę informacji , o których być może do tej pory nie wiedziałaś.
Gotowa opalenizna na wiosnę i look w tzw. stylu healthy glow to wiodący trend ubiegłego i bieżącego sezonu. Prym wiodą tu skandynawskie it-girls. Jednak niech nie zmyli Cię wygląd ponętnych celebrytek, które zimową porą przebywają w tropikach. Nie myśl też, że mają dodatkową porcję melatoniny w skórze, której Ty nie posiadasz. Te dziewczyny po prostu potrafią o siebie zadbać! I robią to z głową w sposób, który Ty też możesz z powodzeniem odwzorować!
Podam Ci 5 faktów, jak uzyskać cudowną i zdrową gotową opaleniznę na wiosnę oraz uwaga – podam Ci jak na tacy 5 mitów w tym zakresie.
Zacznijmy od tego, co Ci szkodzi!
5 mitów na temat opalenizny
Mit 1. Opalanie jest na topie
Niestety, od wielu lat już nie jest. Mimo to, zachwycamy się brązową opaloną skórę i dążymy do ideału, wystawiając nasze ciało na promieniowanie. O ile naszą skórę tylko muśnie słońce to jest to na plus. Natomiast, jeśli zmuszamy się do wielogodzinnego polegiwania plackiem na plaży to już jest dobre nie jest. Po pierwsze, po takim seansie jesteśmy jak czerwony raczek, a po drugie to pierwszy krok do zachorowania np. na czerniaka skóry.
Mit 2. Od opalania się chudnie
No cóż… 😀 😀 nasze ciało to nie kiełbaska na grillu, słońce tłuszczyku nie wytopi.
Mit 3. Oliwka dla dzieci – idealny przyśpieszać do opalania
W latach 90-tych wszyscy używaliśmy oliwki dla dzieci . Nikt praktycznie wtedy nie słyszał o filtrach. Specjaliści jednak tą metodę zweryfikowali i dzięki im za to! O
Oliwka przyśpiesza opalanie, ale nie powinna być stosowana, gdyż nie ma odpowiedniego filtra. Co więcej, sprzyja szybkim poparzeniom skóry i zwiększa ryzyko wystąpienia raka skóry.
Mit 4. Najlepiej opalać się w solarium
Czy wiedziałaś, że obecnie w Polsce funkcjonuje zakaz korzystania z solarium przez osoby poniżej 18. roku życia? Jesteś zaskoczona? A to wynika z prostego faktu, iż solarium jest szkodliwe. Łóżka w solarium emitują głównie bardzo szkodliwe promieniowanie UVA, a więc to, które może dotrzeć nawet do głębokich warstw Twojej skóry. UVA powoduje starzenie się skóry.
Jeśli koniecznie chcesz wybrać się do solarium zapytaj jak długo pracują łózka. Lampy, które pracują powyżej 800 godzin nie nadają się już do opalania! Mają słabe właściwości brązujące, a powodują fotostarzenie skóry. A co najważniejsze – korzystaj z solarium z umiarem.
Mit 5. Opalanie zmniejsza trądzik
Niestety to bzdura. Opalanie tylko chwilowo poprawia wygląd skóry. Słońce wysusza gruczoły łojowe, które jednocześnie otrzymują sygnał, że trzeba uzupełnić braki i rozpocząć produkcję większej ilość sebum. Dlatego zazwyczaj latem poprawia się nasz wygląd, jednakże jeśli nie zabezpieczymy naszej cery odpowiednimi kremami, to jesienią dochodzi do nagłego zaostrzenia stanów zapalnych i łojotoku.
Healthy Glow
Co oznacza healthy glow? To po prostu zdrowy błysk, lekka opalenizna, skóra muśnięta słońcem.
Jak sprawić, aby wyglądać healthy glow? Tu pewnie Was zaskoczę. Bo możecie to zrobić we własnym domu i to naprawdę tanim sposobem!
Piękna, lekko brązowa opalenizna i look healthy glow, to najczęściej efekt zabiegów z wykorzystaniem samoopalacza w domowym zaciszu. Czyli metoda jak najbardziej bezpieczna i niedroga.
Rynek beauty rozkwita, oferując nam co rusz nowe krople samoopalające, balsamy, pianki, chusteczki, mgiełki, wody brązujące, olejki, toniki, serum…. Wszystkie te grupy produktów mają przynieść nam ten sam efekt lekkiego healthy glow – dlatego w pigułce podaję Wam kilka słów na ich temat.
GOTOWA OPALENIZNA NA WIOSNĘ
Krople samoopalające to produkt o konsystencji zazwyczaj olejku. W niewielkich buteleczkach skrywa się koncentrat. Wystarczy już 2-3 krople dodać do naszego kremu, aby uzyskać po około 2 godzinach efekt „healthy glow”. Stopień zabarwienia skóry możemy same regulować, dodając odpowiednią ilość preparatu do kremu czy balsamu. Idealne do twarzy i całego ciała. Bardzo lubię tą grupę produktów, gdyż są mało wymagające w użytkowaniu i są dostępne w postaci wdzięcznych małych buteleczek. Ceny kropli samoopalających zaczynają się już od 17 zł.
Balsamy brązujące to chyba największa paleta produktów samoopalających, dzięki którym zapewnimy sobie gotową opaleniznę na wiosnę. Co powinniśmy od nich oczekiwać? Lekkiego stopnia zabarwienia skóry po 2-3 razowej aplikacji, nawilżenia skóry. Często jednak jako użytkowniczki balsamów brązujących obawiamy się smug, dlatego warto przed ich nałożeniem wykonać peeling całego ciała i stosować balsamy z umiarem.
W większości balsamów brązujących w składzie możemy odnaleźć dihydroxyacetone czyli tzw. DHA, który jest odpowiedzialny za szybkość „reagowania” na naszej skórze – ma za zadanie przyśpieszyć opaleniznę, nawet już po jednorazowym użyciu.
Odmiennym składnikiem od DHA jest erythrulose czyli erytruloza, Ma ona na calu stopniowe, powolniejsze wprowadzanie pigmentu do skóry. Nie daje tak szybkich efektów jak DHA, ale jest o tyle ciekawa, że utrzymuje się na skórze o wiele dłużej niż DHA, a co więcej opalenizna jest bardziej brązowa niż pomarańczowa, co jest miłym zaskoczeniem.
Bywa, że produkt samoopalający posiada w swoim składzie zarówno dihydroxyacetone jak i erythrulose.
Pianki brązujące to ciekawa grupa produktów samoopalających. Mają niezwykle delikatną konsystencje i łatwiej możemy dostrzec, które partie ciała już otrzymały jego dawkę. Pianki możemy też wygodnie nakładać rękawicą, co uchroni dłonie przed zabarwieniem. W drogeriach są dostępne specjalne rękawice, dedykowane do produktów samoopalających.
Chusteczki samoopalające to kosmetyk nasączony produktem samoopalającym. Jak twierdza użytkowniczki (bo osobiście chusteczek tego typu nigdy nie używałam) ułatwia aplikację w miejscach newralgicznych, takich jak na kostkach, kolanach czy w okolicy pach. Plusem na pewno jest ich forma – niewielkie, miękkie opakowania – (jak to chusteczki), które wygodnie można zabrać w podróż.
Mgiełki brązujące/ wody brązujące – ich forma pozwala nałożyć kosmetyk w prosty sposób, unikając smug i zacieków. Ich największą zaletą jest konsystencja. Nie pozostawia tłustego filmu i błyskawicznie się wchłania, tym samym zmniejszając ryzyko powstania plam na ubraniach. Wśród wód brązujących znajdują się również produkty ochronne takie jak wody solarne, które przyspieszają opalanie z beta karotenem oraz filtrem SPF.
Toniki i serum samoopalające – tą grupę produktów zaliczyłabym do najbardziej ekskluzywnych, najdroższych i jednocześnie najmniej liczną. Dzięki swojej konsystencji toniki i sera są uzupełnieniem, a nie kolejnym dodatkiem do pielęgnacji. To sprawia, że nie zmieniamy radykalnie swojej rutynowej pielęgnacji.
Natomiast zupełnie odrębnym kosmetykiem, który ma za zadanie przyciemnić naszą skórę jest samoopalacz. Jest to produkt, który już po jednorazowej aplikacji spowoduje, że poczujemy się jak po sezonie wakacyjnym. Musimy jednak uważać w jego dawkowaniu, bacznie kontrolując stan naszych łokci, kolan i kostek u nóg, aby nie przybrały barwy pomarańczy.
5 faktów jak przygotować gotową opaleniznę na wiosnę
Fakt 1. Beta-karoten chroni przed skutkami promieniowania UV
Beta-karoten to nieoceniony składnik, który chroni nas przed fotostrzeniem, dlatego warto zadbać o odpowiednie jego spożycie. Możemy sięgnąć po lek lub jego suplementację, albo zwiększyć spożycie tej prowitaminy w codziennej diecie.
Przykładowe warzywa i owoce z dużą ilością beta-kartonenu w 100g produktu:
-
- marchew 9938 mcg
- morele suszone 7842 mcg
- papryka czerwona 3165 mcg
- dynia 2974 mcg
- morele 1523 mcg
- pomidor 640 mcg
- brzoskwinie 595 mcg
- liść pietruszki 5410 mcg
- szpinak 4243 mcg
- szczaw 3848 mcg
- szczypiorek 3400 mcg
Fakt 2. Pierwsze wiosenne słońce jest dla nas niebezpieczne
Pierwsze promienie słoneczne wydawać by się mogło, że są delikatnie i zupełnie nie szkodliwe. Jednak nasza skóra nie jest do niego przyzwyczajona po zimie i przez to nawet stosunkowo niewielka ilość słońca może mocno zaszkodzić skórze. Dlatego od wczesnej wiosny należy dbać o stosowanie kremów z filtrem.
Fakt 3. Promieniowanie UVA jest gorsze niż UVB
Słońce emituje zarówno promienie UVB i UVA. Do niedawna uznawało się, że to UVB są szkodliwsze dla skóry. Dziś już widomo, że UVA są o wiele gorsze, bo przenikają do głębszych warstw skóry i wywołują zmiany w komórkach (mogące prowadzić do nowotworów). Dlatego też np. solarium (emitujące wyłącznie UVA) nie jest ani trochę zdrowszym rozwiązaniem niż tradycyjne opalanie na słońcu.
Fakt 4. Samoopalacz to nie to samo co balsam brązujący
Główna różnica pomiędzy samoopalaczem a balsamem brązującym polega na ich intensywności działania. Samoopalacz przynosi efekt już po jednym zastosowaniu, natomiast balsam opala stopniowo. Samoopalacz spełnia właściwie tylko jedno zadanie – ma dać efekt opalenizny, podczas gdy balsam dodatkowo nawilża bądź ujędrnia skórę. Balsam brązujący jest więc kosmetykiem wielozadaniowym.
Fakt 5. Witamina D nie przyciemnia skóry
Słońce powoduje powstawanie witaminy D w skórze i sprawia, że skóra nabiera ona złotobrązowego odcienia. Sama witamina D jednak nie przyspiesza jednak opalania. Bardzo wysoka dawka witaminy D przyjęta w godzinę po długotrwałej ekspozycji na słońce znacząco zmniejsza zaczerwienienie skóry,
Podsumowując opalajmy się mądrze! Nie możemy unikać słońca, które jest podstawową jednostką serwującą nam witaminę D w sposób naturalny, ale nie wystawiajmy się w godzinach szczytu na nadmierne promieniowanie. Używajmy kremów z filtrem! A chcąc mieć gotową opaleniznę na wiosnę sięgnijmy po dobrej jakości kosmetyki, a nie smażmy się na skwarkę leżąc plackiem w solarium. Postawmy na umiar! Healthy Glow jest cały czas na topie. Skóra muśnięta słońcem prezentuje się zdrowo i pięknie. Zwiększenie podaży produktów z bta-karotenem z pewnością nam pomoże w osiągnięciu celu.
Gotowa opalenizna na wiosnę jest w trendach, tylko wszystko dawkujmy z głową.